Pokaz Dying Light 2. Branża chłodno odnosi się do materiału Techlandu
Dying Light 2 to jedna z najbardziej oczekiwanych gier na świecie. Robi ją też firma, której prezes wskoczył na listę 10 najbogatszych ludzi w Polsce, wygryzając Marcina Iwińskiego z CD Projektu Red. Nic dziwnego, że każdy ich ruch jest oglądany jak pod lupą. Zwłaszcza taki po przerwaniu naprawdę długiej ciszy.
"To trzecia najbardziej oczekiwana gra świata" - mówił mi okrągły rok temu Tymon Smektała, główny designer gry "Dying Light 2". Okazją do takich wielkich słów było otwarcie nowej siedziby Techlandu - ogromnej, luksusowej, ze zjeżdżalnią do restauracji i jedzeniem od zwyciężczyni program Top Chef. Idealna okazja do przechwałek, a w tym przypadku nie były one bez pokrycia.
Co prawda muszę uwierzyć na słowo, że tak wykazały Techlandowi badania Microsoftu, ale lista życzeń Steama mówi jasno - od momentu premiery "Cyberpunka 2077" gra "Dying Light 2" jest najbardziej oczekiwaną na tej platformie. Śmiało zakładam, że to numer jeden na PC w ogóle. Na konsole zagęszczenie hitów jest większe, ale też potencjalnych hitów znamy tylko z krótkich teaserów. Nie ma więc wątpliwości - "Dying Light 2" to ekstraklasa i z miejsca kandydat na grę roku 2021 i na PC, i PlayStation, i Xboksa.
Jednocześnie to wręcz kuriozalne, aby takiego kalibru gra zniknęła z afisza na niemal 1,5 roku, a najważniejsze informacje przez ten czas dotyczyły... szeroko opisanych, wewnętrznych problemów Techlandu oraz odejść istotnych pracowników.
Od 26 sierpnia 2019 roku, kiedy pokazano obszerny gameplay, zaczęła szybko zapadać cisza. Ostatnie wywiady, informacje o długości głównego wątku czy świecie w "Dying Light 2", a w końcu porzucenie daty premiery "wiosna 2020". Po krótkiej aktywności firmy w marcu 2020 roku, z okazji otwarcia nowej siedziby, znów zapadła głucha cisza. Do momentu, gdy branżą (także zagraniczną) wstrząsnął reportaż Mateusza Witczaka, z którego wyłaniał się obraz systemowych problemów z produkcją gry i zarządzaniem.
O części tych zarzutów i porcji nowych napisał w lutym 2021 roku brytyjski The Gamer. Serwis informował o rzekomych przypadkach niesprzyjającej atmosfery pracy i niestosownych sytuacjach. W tym o uwagach od samego prezesa, który miał oceniać pracę i jej efekty, korzystając z epitetu: "pedalski".
Po publikacji Gamera także do Polygamii zgłosiło się kilku byłych pracowników firmy, którzy potwierdzili, że w poprzednich od 2020 roku latach dochodziło do opisanych w materiale zachowań czy sytuacji. "Praca kilku zespołów regularnie szła do śmieci, bo jednego dnia [prezes] akceptował taką wersję, a innego miał już inną wizję" - powiedział nam jeden z byłych pracowników firmy.
I nawet jeśli to już czas przeszły, to przez ostatni rok branża pisała też o zerwanej w oparach skandalu współpracy z Chrisem Avellonem, scenarzystą przy "Dying Light 2" (przy czym skandal był po stronie twórcy, nie firmy), kiepskich ocenach DLC "Hellraid" do pierwszej części gry czy odejściu z weterana Techlandu, Pawła Selingera. Z kolei plotka z zeszłego maja - o finiszowaniu i rychłym podaniu daty premiery - okazała się... tylko plotką.
Kryzys wizerunkowy to duże słowo, ale Techland nie miał w ostatnich miesiącach najlepszej prasy - i regularne aktualizacje świetnego, wciąż popularnego "Dying Light" niewiele pomogły. Jednocześnie od początku 2021 roku wrocławska firma zajawia, że wkrótce coś się wydarzy. Wymowne, noworoczne życzenia ("Szykujcie się na 2021"), znów długa cisza i w końcu suche ogłoszenie: "Chcemy podzielić się kilkoma słowami na temat procesu tworzenia Dying Light 2". Dzień podano, godziny już nie.
Jeśli ktoś chciał budować napięcie, to zdecydowanie mu się to udało. To, czego się nie udało, to przewidzieć, jaka może być reakcja fanów na ogłoszenie związane z "trzecią najbardziej oczekiwaną grą świata".
Oficjalny kanał gry w serwisie Discord opanowany został przez masowy spam zdezorientowanych ludzi, którzy od 17:00 czekali na publikację nowych materiałów o nieznanej im porze. Szef społeczności musiał zamknąć wszystkie, główne chaty gry. Otworzył dopiero po 20:30, gdy wideo poszło w świat.
Trzy minuty, czytanie wkurzonych komentarzy, wypowiedzi developerów i prezesa Pawła Marchewki, kilkanaście sekund "Dying Light 2", zapowiedź kolejnych aktualizacji. Czy liczyliśmy właśnie na taki powrót Techlandu i ich będącej w najwyższej lidze gry?
Branża mówi
Ale zacznijmy od reakcji fanów. Tę ciężko zmierzyć, ale przewijając tony wypowiedzi na Discordzie, a potem na Twitterze i Reddicie, widziałem przede wszystkim zachwyty lub wyrazy poparcia i oczekiwania na dalsze newsy czy premierę. Wiele osób podkreśla, że nie należy popędzać twórców i trzeba dać im czas na swobodne działanie.
Oczywiście nie brakowało tych, którzy zachwyceni nie byli. Albo celnie punktowali zbyt długą ciszę. Social media ninjowie Techlandu utrzymują, że cały czas pozostawali w kontakcie ze społecznością. Ale poza nią, tym bardziej w obliczu nieciekawych doniesień, faktycznie brakowało informacji, co naprawdę dzieje się w firmie.
Czy na to dało odpowiedź nagranie? Opinie i kuluarowe przemyślenia gamingowej branży pozostają w zdecydowanie chłodnym tonie.
- To jakaś kpina z graczy czekających na tę grę. Po aferze z Avellonem, po tym szambie, jakie ostatnio wybiło na temat prezesa i warunków pracy, po braku jakichkolwiek aktualizacji na temat tej gry, jedyne co potrafili wrzucić to nieśmieszny filmik i pół sekundy gameplay’u - pisze Marcin Dąbkowski z Filmwebu.
Przeanalizujmy. Większość materiału wideo to część "ludzka", swoiste "human story" - na poły humorystyczna, na poły mająca zbliżyć się do fanów jak do znajomych. Pokazać, że tworzenie gier to trudna i wymagająca sprawa, że w dopieszczeniu gry pośpiech nie jest wskazany, że "Dying Light 2" to projekt wyjątkowy.
Temat nadmiernego pośpiechu będzie jeszcze długo żywy po premierze "Cyberpunka 2077" i niesławnej wersji premierowej na konsole PS4 i Xbox One. Jednocześnie ciężko dopatrzeć się w tych wypowiedziach czegokolwiek wyjątkowego, wyrastającego ponad branżowy standard komunikacji czy skrojonego specjalnie pod fanów.
- Bardzo słaby materiał, stary koncept, zła realizacja. Odwrócenie kota ogonem i wciąż nic o grze, brak wyjaśnień - zwięźle mówi mi znana i aktywna w polskiej branży postać, która prosiła o anonimowość. "To było fatalne", "Niestosowne" - wtórują kolejne, które również proszą o nieujawnianie nazwiska.
- Skłamałbym mówiąc, że miałem po tej prezentacji wielkie oczekiwania, jednak trudno ocenić mi to "wydarzenie" pozytywnie. Fani serii "Dying Light 2" od dawna oczekują od Techlandu jakichkolwiek konkretów, a jedyny konkret, jaki faktycznie dostali, to potwierdzenie tego, że gra wciąż planowana jest na 2021 rok - mówi Polygamii Krystian Smoszna, redaktor naczelny Gry-Online.
Do formuły nie był przekonany też Brendan Sinclair z gamesindustry.biz, który uznał, że pozytywny odbiór hejterskich komentarzy (uznanych przez Techland w materiale wideo za ostry, ale jednak przejaw sympatii), to "normalizowanie tego syfu". Inni komentatorzy widzieli tu robienie żartów z własnych fanów, którzy od długiego czasu czekają na informacje o tym, co z grą.
- Być może jest to początek długofalowej akcji marketingowej i na koniec dnia okaże się, że miało to głębszy sens, ale aktualnie go nie dostrzegam. Dowiedzieliśmy się jedynie, że deweloperzy czytają komentarze w sieci, zatem klękajcie narody - kontynuuje Smoszna.
Kwestia takiego właśnie stylu komunikacji przewija się w innych wypowiedziach, w kontekście zarówno bardzo długiej ciszy ze strony firmy z Wrocławia, jak i jej wizerunku. Techland co prawda za każdym razem otwarcie zabierał głos po krytycznych reportażach, co wcale nie jest normą w branży, a wypowiadał się dla mediów sam prezes Paweł Marchewka. "Boję się, że to może nie wystarczyć" - mówi mi anonimowo inna osobowość polskiej branży gier.
- Firma musi odciąć się od oskarżeń o toksyczną kulturę pracy i produkcyjny chaos. Wczorajsza "aktualizacja" służy raczej temu celowi, nieśmiało zresztą przypomnę, że wpisuje się ona w pewien trend. Wrocławianie chwalą się ostatnio w social mediach nowym narybkiem, a 5 marca, w Dzień Doceniania Pracownika, opublikowali grafikę z zadowolonymi buziami techlandczyków. Czy to wystarczy, by przekonać opinię publiczną? Nie wiem - mówi Polygamii Mateusz Witczak, dziennikarz serwisu PolskiGamedev.pl
W podobnym tonie wypowiadają się inni z naszych rozmówców. A przy okazji punktują bardzo krótki, trwający ledwie kilkanaście sekund (na ponad 3 minuty nagrania) pokaz gry.
- Od ostatniego gameplayu minęły wieki, nie wiadomo czy z dawnych pomysłów cokolwiek się jeszcze ostało - na tym trzeba było się skupić, a nie na szumnie zapowiadanych bzdetach. Strata czasu, na szczęście to tylko trzy minuty - mówi Krystian Smoszna.
- Mam nadzieję, że to dopiero początek komunikacji Techlandu o "Dying Light 2". Wideo pozostawia niedosyt. Po tak długim czasie oczekiwania na informacje kilka sekund rozgrywki i zapowiedź odpowiedzi na pytania w formie filmów wideo to trochę mało. Wydaje mi się, że po serii dość ostrych artykułów o stanie firmy i gry, czas na ujawnienie nam dłuższej rozgrywki, by pokazać, jak zmieniła się gra i czego w zasadzie po niej możemy oczekiwać - mówi nam Piotr Gnyp, szef komunikacji w Movie Games SA.
Pomysł na nagranie oraz prezentacja nowości to jedno. Mateusz Witczak przekonuje, że "do rozwiązania jest też inny, znacznie bardziej palący problem".
- Przy okazji pewnego kryzysu wizerunkowego - wywołanego przez dziennikarską publikację - w firmie szukano ludzi, którzy zgodziliby się "z własnej woli" skontaktować z dziennikarzem i przekonać go, że to, co pisze, nie jest prawdą. Nie znaleźli. Opowiadam tę anegdotę, bo uważam, że zmiana powinna mieć charakter nie tyle wizerunkowy, ile realny. Mam nadzieję, że osoby decyzyjne zdają sobie z tego sprawę i w studiu odbywa się teraz poważna dyskusja - kontynnuje Witczak.
Jednocześnie nikt nie ma wątpliwości, że to początek drogi. Że to wideo na nowy rozpęd, swoisty "kickstarter", który miał dać światu znać, że "Dying Light 2" wciąż powstaje, a enigmatycznie rzuconą liczbą "2021" zasugerować, że premiera czeka nas w tym roku.
"Nadal żyjemy. Tyle. To cała wiadomość" - pisał na Twitterze twórca wideo, Tomek "quaz" Drabik. "Czymś trzeba było otworzyć temacik" - usprawiedliwiał sytuację menadżer społeczności "Dying Light 2".
- Jeśli ekipa chciała dać znać, że żyje, wystarczyłoby "beep" - puentuje Smoszna.
Droga do premiery
Przy takiego kalibru produkcji, wszyscy wiedzą, że dalsza część komunikacji nastąpi. Co aktualnie sie dzieje i co wydarzy się dalej? Mateusz Witczak przypomina, że Techland już dawno ogłosił, iż pracuje nad kolejną grą dużego kalibru - "RPG z przeciwnikami nietypowych rozmiarów, nad którym pracuje m.in. Karolina Stachyra, autorka wątku Krwawego Barona w Wiedźminie 3"
- W tej chwili Techland gra na przynajmniej dwóch fortepianach. Studio musi podsycić zainteresowanie grą, która jest dla niego "być albo nie być"; wróble ćwierkają bowiem, że warszawski projekt jest w powijakach, a spora część tamtego zespołu została przerzucona do prac nad drugim "Dying Lightem" - dodaje.
Po pokazie z 17 marca, nawet jeśli z umiarkowanie dobrym efektem, nadzieje zostały ponownie rozbudzone, wielu fanów jest zadowolonych i wygląda na to, że słynny "pociąg hype'u" wkrótce ruszy z bocznicy.
- Liczę, że nie będziemy przesadnie długo czekać na nowy pokaz. Czerwiec coraz bliżej, a wraz z nimi duże eventy gamingowe, w które gra tego kalibru wpisuje się idealnie. Premiera "Cyberpunka 2077" pokazała, jak ważne jest zarządzanie oczekiwaniami graczy i mediów. Zobaczymy, jak poradzi sobie z tym zadaniem Techland - dodaje Piotr Gnyp.
Jak dowiedziała się Polygamia, Techland ma już posiadać gotowy inny materiał wideo, który wkrótce pokaże.
- Jak spojrzysz sobie na jakiekolwiek inne gry, szczególnie sequele, to cała machina reklamowa rusza może z 5-6 miesięcy przed samym wydaniem gry. I my też mamy zaplanowaną całą sekwencję wydarzeń, które zbudują ten hype - mówił Polygamii Tymon Smektała w marcu 2020 roku.
Jeśli ten pokaz lub zbliżająca się premiera trailera mają stanowić początek tej machiny, z kalendarza wynika, że wrzesień 2021 roku powinien być datą premiery "Dying Light 2". Jeśli spojrzeć na ogólnoświatowy, nie tylko warszawski, trend przesuwania premier, to zarówno listopad, jak o 2022 rok są równie prawdopodobne.
A czy jest na co czekać? Po wielkich targach Gamescom 2019, gdzie Techland prezentował obszerny zapis rozgrywki, pisałem wprost: "Dying Light 2 to najlepsza gra akcji na Gamescomie. Nie mam wątpliwości". Nie mogę się doczekać okazji do potwierdzenia wydźwięku tych słów.