Activision robi Call of Duty: Vanguard. Ale w zwiastunie się tym nie chwali
Właścicielami i twórcami marki Call of Duty od lat jest Activision. Dlaczego zatem logo zniknęło z zapowiedzi nowej odsłony serii? Powodem są zarzuty wobec giganta o molestowanie seksualne i toksyczną atmosferę.
Call of Duty: Vanguard ma pojawić się na rynku 5 listopada. Tym razem popularna seria zabierze graczy w czasy II wojny światowej. Activision zapowiedziało, że nad najnowszą odsłoną pracuje 8 różnych podmiotów, należących do giganta.
Kampanię fabularną i tryb wieloosobowy tworzy Sledgehammer Games, tryb Zombie jest w rękach Treyarch, a Raven Software pracuje nad bezpłatny Call of Duty: Warzone. Całość wspierają Beenox, Demonware, High Moon, Activision Shanghai i Toys for Bob.
Zapowiada się zatem gigantyczna produkcja. I nic dziwnego. Seria sprzedała się do tej pory w nakładzie ponad 400 milionów egzemplarzy i przyniosła 27 miliardów dolarów przychodów.
Ciekawe rzeczy dzieją się natomiast na oficjalnym zwiastunie gry. To tam zazwyczaj pojawiało się gigantyczne logo niepozostawiające żadnych wątpliwości – Call of Duty jest grą Activision. Tym razem niczego takiego nie uświadczymy. Powód jest oczywisty.
Activison, drugi po Electronic Arts wydawca gier na świecie, od przeszło miesiąca jest w ogniu krytyki. Nad Blizzardem, będącym częścią holdingu wisi sprawa związana z mobbingiem i molestowaniem seksualnym. Skandal doczekał się już dwóch pozwów, a z firmy poleciały też pierwsze głowy.
Bobby Kotick, szef Blizzarda, znany z zamiłowań do wysokich premii oraz masowych zwolnień, przyznał w jednym z wywiadów, że spółka popełniła szereg błędów, przeprosił i zapowiedział zmiany. Efektów jeszcze nie widać. Chyba że liczyć znikające logo Activision z kluczowej produkcji.