Rosja odczuwa sankcje. Chcą wydawać gry w Chinach
Rosyjska branża gier odczuwa sankcje, co nie umknęło uwadze Ministerstwa Rozwoju Cyfrowego. Rozwiązaniem tego problemu ma być program wspierający eksport rosyjskich gier do Państwa Środka.
16.02.2023 | aktual.: 23.01.2024 15:10
Rosja odczuwa sankcje, a branża gier komputerowych nie jest wyjątkiem. Wiele firm postanowiło wycofać swoje usługi i produkty z Rosji, co w konsekwencji dało o sobie znać pod postacią masowych zwolnień pracowników.
Z punktu widzenia Rosjan jest to duży problem. Władza ma świadomość tych zmian, więc przystępuje do działania. Huczne zapowiedzi obejmują stworzenie rosyjskiego odpowiednika EA oraz krajowego silnika do gier, nie mówiąc już o sztandarowym projekcie Smuta, na który wyłożono około pół miliarda rubli.
Kolejnym elementem, który pozwoli zniwelować skutki sankcji, ma być współpraca z Chinami. Rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Cyfrowego chce "stymulować i wspierać eksport rosyjskiej gier do Chin".
Rosja wybiera Chiny
Minister cyfryzacji Maksut Szadajew dostrzegł potencjał, jaki drzemie w chińskim rynku gamingowym.
Szadajew jednocześnie zauważył, że gamedev "to jeden z najbardziej dotkniętych segmentów w branży IT, który ma potencjał, stąd pomoc instytucji państwowych". Widzimy więc, że na najwyższych szczeblach władzy trwa debata, jak uporać się z tak zwanymi "gamingowymi sankcjami".
Krajowy silnik nadal powstaje
Z kolei Vasiliy Maguryan (dyrektor generalny VK Play) poinformował, że "aktywnie współpracuje" z azjatyckimi wydawcami gier, by docelowo hostować produkcje na własnej platformie. Padła również ważna deklaracja o dalszym wsparciu krajowego silnika do gier od VK; do 2024 r. ma powstać wersja beta, która pochłonie miliard rubli z budżetu firmy.
Chiński rynek jest ogromny i specyficzny
Wiemy o tym nie od dziś. W 2021 r. chiński rynek zdołał wygenerować ponad 45 mld dolarów przychodu. Trzeba też podkreślić, że jest to rynek dość specyficzny, gdzie dystrybucja gier podlega ograniczeniom. I lepiej nie prowokować obywateli Chin, bo wszyscy widzieliśmy, co się stało z siedzibą Blizzarda.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii