Naczelni Polygamii. Co najlepiej wspominają i co robią dziś?

Naczelni Polygamii. Co najlepiej wspominają i co robią dziś?

Polygamia
Polygamia
Źródło zdjęć: © WP, Archiwum prywatne
Barnaba Siegel
24.10.2020 09:55, aktualizacja: 01.03.2022 14:18

Polygamia to historia, Polygamia to ludzie. Serwis miał wielu autorów i wielu naczelnych, a każdy odnajdywał się w trochę innych czasach - i dla gier, i dla dziennikarstwa growego. Zapraszam na krótką podróż do wagonika z napisem "sentymentalnie".

Pierwszy publiczny wpis pojawił się 7 grudnia 2006 roku o godzinie 17:24. Tak się zaczęła nasza historia. Giereczkowy rollercoaster pędzi do dziś, ale zróbmy sobie kilka ważnych przystanków.

Odezwałem się do wszystkich poprzednich naczelnych Polygamii: Piotrka Gnypa, Konrada Hildebranda, Marcina Kosmana, Pawła Olszewskiego i Bartka Stodolnego. I każdemu zadałem te cztery pytania:

1. Jak się znalazłeś na Polygamii?

2. Twój najlepszy/ulubiony tekst?

3. Gamingowo-branżowe wydarzenie, które ci utkwiło w pamięci z czasów, gdy byłeś naczelnym?

4. Czym zajmujesz się dzisiaj?

Gotowi? No to jedziemy!

Piotr Gnyp
Piotr Gnyp© Archiwum prywatne

Piotr Gnyp

1. Jak się znalazłeś na Polygamii?

Założyłem ją.

2. Twój najlepszy/ulubiony tekst?

Największy tekst Polygamii, który cytowały wszystkie serwisy na świecie to oczywiście koniec konsolowego Wiedźmina. Dekadę temu, jako chyba pierwszy, postulowałem, by rząd wspierał polskie gry, bo są naszym dobrem narodowym i częścią kultury.

Pisałem też jako pierwszy o polskich twórcach gier, kim są i co potrafią, dlaczego są wyjątkowi. W kolejce oczywiście spot-checki, czyli o zabezpieczeniach antypirackich "Wiedźmina", jak również wywiad, który zapoczątkował ruch We Want Live czy awaria PSN.

Pamiętam też event CD Projektu, na którym miała być zapowiedziana ich kolejna po Wiedźminie duża produkcja. Michał Płatkow-Gilewski założył się wcześnie o 3 wina, że nie zgadnę tytułu. Tuż przed startem pokazałem mu ekran swojego telefonu - Cyberpunk. Ok, może nie doszukałem się, że będzie to gra z końcówką 2077, ale samą nazwę - odkryłem.

Cyberpunk
Cyberpunk© Polygamia

Wiesz co, im dłużej myślę, tym więcej mi się ich przypomina...

3. Gamingowo-branżowe wydarzenie, które ci utkwiło w pamięci z czasów, gdy byłeś naczelnym?

Premiera PS3, bo ją jako relacjonowaliśmy niemal na żywo, mistrzostwa FIFY, które miały transmisję live do internetu, jak jeszcze nikt o takich cudach nie słyszał i wymagało to specjalnego plecaka z 18 kartami SIM, pierwsze Lipski i E3.

4. Czym zajmujesz się dzisiaj?

Od roku zajmuję się rozwijaniem się BizDev w Walkabout Games, ale ostatnio spełniłem jedno ze swoich marzeń życiowych i pracowałem nad oficjalną grą z World of Darkness, jako szef PR i marketingu tego produktu - "Wilkołakiem". I jestem z niego bardzo dumny.

Konrad Hildebrand
Konrad Hildebrand© Archiwum prywatne

Konrad Hildebrand

1. Jak się znalazłeś na Polygamii?

To bardziej pytanie do Piotrka, dlaczego spośród tylu osób pragnących pisać na Polygamii pod koniec 2009 roku wybrał właśnie mnie. Wtedy uwielbiałem pisać o grach i komiksach, miałem dużo czasu i niezbyt wygórowane oczekiwania finansowe. To była moja pierwsza pełnowymiarowa praca, tuż po wyprowadzce z domu.

2. Twój najlepszy/ulubiony tekst?

Chyba z Pamiętnika kosmicznego górnika, potem napisałem jeszcze kilka innych "wcieleniowych" tekstów na temat "EVE Online", ale ten był pierwszy.

3. Gamingowo-branżowe wydarzenie, które ci utkwiło w pamięci z czasów, gdy byłeś naczelnym?

Z rozczuleniem wspominam te dwa miesiące, kiedy wszyscy myśleli, że przyszłością rozrywki będzie siedzenie w okularach 3D pod określonym kątem przed telewizorem na którego nikogo nie będzie stać.

4. Czym zajmujesz się dzisiaj?

Przed pandemią, dużo grałem w gry planszowe. Pozwalały mi wyjść z domu, spotkać się z Kuterą i Kamińskim, a także poczuć dreszcz niepewności, czy aby na pewno wygram. Teraz pykamy cyfrowe wersje gier planszowych na Tabletop Simulatorze i to niestety nie jest to samo. Znudziły mi się próby szukania interesujących fabuł w grach wideo, wolę sobie coś poczytać, albo serial obejrzę. Na rowerze jeżdżę, jak deszcz nie pada. A i książkę piszę. Może dzięki ciężarowi tej publicznej deklaracji kiedyś ją wreszcie skończę.

Marcin Kosman
Marcin Kosman© Archiwum prywatne

Marcin Kosman

1. Jak się znalazłeś na Polygamii?

Jako felietonista trafiłem na Polygamię po rozmowie z Piotrem Gnypem. Parę lat później zaproszono mnie na rozmowę już w sprawie stanowiska redaktora naczelnego. A że Polygamia zawsze była żyjącym, aktywnym tworem na mapie miejsc o grach, szybko się dogadaliśmy.

2. Twój najlepszy/ulubiony tekst?

Jeśli chodzi o teksty, zawsze lubiłem te, przy których najwięcej się napracowaliśmy. Zazwyczaj klikały się tak, jak powstające w 5 minut newsy z trailerem Fify, ale to prowadzi do błędnego kierunku jeśli chodzi o prowadzenie serwisu o grach, więc staraliśmy się działać tak, by i wilk był syty, i owca cała.


Lubię tekst o tym, że minęło 20 lat od pierwszego numeru Secret Service - jeden z tych opartych na researchu i dotarciu do bohaterów lat minionych. Pojawił się w serwisie w 2013 roku, a więc od pierwszego numeru SS minęło już 27 lat O_o.

3. Gamingowo-branżowe wydarzenie, które ci utkwiło w pamięci z czasów, gdy byłeś naczelnym?

Sporym echem odbiły się wrażenia Tomka Kutery z testów PlayStation VR na E3. Tomek źle się poczuł i otwarcie o tym napisał, a na dodatek ktoś jego bladej twarzy zrobił zdjęcie. Czytelnicy Gazeta.pl klikali w ten artykuł jak szaleni, więc o atrakcjach towarzyszących VR-owi czytało sporo osób, zdecydowanie nie robiąc PS VR najlepszej reklamy.

4. Czym zajmujesz się dzisiaj?

Prowadzę agencję better. gaming agency i Wydawnictwo Open Beta.

Paweł Olszewski
Paweł Olszewski© Archiwum prywatne

Paweł Olszewski

1. Jak się znalazłeś na Polygamii?

Na Polygamii pojawiłem się gościnnie jakoś w 2010/2011 roku, jak Piotrek republikował dwa moje teksty napisane pierwotnie dla Technopolis (martwy już dziś blog o grach w ramach www tygodnika Polityka). Niedługo później przeprowadziłem się do stolicy, zacząłem pracę w konkurencyjnej Gamezilli. Lata mijały, naczelni rotowali. Przyszło mi prowadzić Gamezillę. I pewnie nadal bym ją prowadził, gdyby nie dosyć tajemnicze ogłoszenie z sieci o poszukiwaniach redaktora do prowadzenia strony internetowej z "recenzjami gier wideo".

Wysłałem CV, żeby wybadać powstającą mi pod nosem konkurencję (dosłownie, firma miała adres na tej samej ulicy, co wydawca Gamezilli). Po kilku rozmowach ze wspomnianą firmą, po podpisaniu NDA, wreszcie mi powiedziano, że kończą się już negocjacje i za chwilę będą nowym właścicielem Polygamii. Resztę historii już znacie.

2. Twój najlepszy/ulubiony tekst?

Żaden mój tekst nie był najlepszy. Uważam, że piszę całkiem nieźle o grach, ale na Polygamii pracowałem z prawdziwymi prosami, od których do końca się czegoś sam uczyłem. I nie mówię tylko o stałej załodze, ale też masie współpracowników, którzy pojawiali się raz na miesiąc, albo i raz na kwartał, ale zawsze z konkretnym contentem. Publicystyką, recenzjami, felietonami. Nie jestem w stanie podlinkować jednego tekstu, bo każdego dnia wrzucaliśmy też przecież opracowywane na podstawie bieżących newsów autorskie publikacje, które dziś kwalifikowałyby się bardziej do "felietonów" niż działu "newsy".

3. Gamingowo-branżowe wydarzenie, które ci utkwiło w pamięci z czasów, gdy byłeś naczelnym?

Pixel Heaven 2016 - to była dla mnie 2-dniowa, naprawdę ostra impreza. Teraz bym już takiej raczej nie przeżył. Zresztą, teraz już takich w sumie nawet nie wolno robić...

WGW, bo mieliśmy jako Polygamia swoje małe stoisko, co było super ciekawym doświadczeniem. To z takich wspomnień branżowych/branżuniowych.

A patrząc bardziej ogólnie, to była po prostu super sprawa, że miałem okazję prowadzić stronę www, która przez lata była dla mnie w absolutnej topce polskich mediów o grach.

4. Czym zajmujesz się dzisiaj?

Skończyłem z dziennikarstwem growym, ale nie z branżą gier. Po Poly przez dwa lata byłem BizDevem w Galaktus PR. Aktualnie robię podobne rzeczy, ale po stronie wydawcy, w Movie Games.

Bartosz Stodolny
Bartosz Stodolny© Archiwum prywatne

Bartosz Stodolny

1. Jak się znalazłeś na Polygamii?

Na Polygamię tak naprawdę trafiłem dwa razy. Najpierw miałem tam bloga, po którym nie spodziewałem się absolutnie niczego. Ot, miejsce, gdzie mógłbym sobie od czasu do czasu coś napisać. I tutaj pierwsze zaskoczenie, bo Maciek Kowalik, który w czasach Agory zajmował się blogami, postanowił wypchnąć mój tekst na stronę główną. A potem zrobił to samo z kolejnym, i kolejnym, i kolejnym.

Wtedy w głowie zaczęła kiełkować mi nieco naiwna myśl, że może udałoby się jakoś dostać do ekipy, ale nigdy nie odważyłem się zapytać. Trafiłem za to na inny, nikomu nieznany, mały portal, dla którego pisał też jeden z redaktorów Gamezilli. A jej naczelnym był Paweł Olszewski. Tak po pewnym czasie trafiłem właśnie tam. Później Paweł odszedł z Gamezilli, by przejąć Polygamię pod nowym wydawcą i po jakimś czasie ściągnął mnie. Tak ziściło się marzenie, które miałem od wielu lat – nie tylko pisać o grach, ale robić to na Poly.

2. Twój najlepszy/ulubiony tekst?

Nadal uważam, że moim najlepszym tekstem jest recenzja That Dragon, Cancer na innym portalu. Za to ulubionym zdecydowanie będzie fabularyzowany zapis moich przygód z betą Sea of Thieves. Nie dlatego, że to jakiś wybitnie dobry tekst, ale dlatego, że powstał pod wpływem wspólnej zabawy ze świetną ekipą, w której swoją drogą był obecny naczelny Polygamii, Barnaba.

3. Gamingowo-branżowe wydarzenie, które ci utkwiło w pamięci z czasów, gdy byłeś naczelnym?

Mój pierwszy Gamescom. Atmosfera tej imprezy, kiedy jeszcze się odbywała na żywo a nie w Internecie, była niesamowita, ale najbardziej urzekł mnie pęd towarzyszący pojawieniu się w Kolonii zawodowo. Najpierw przygotowania, tworzenie grafiku spotkań i pokazów, ogarnianie hotelu i lotu, potem bieganie od stoiska do stoiska, żeby ze wszystkim się wyrobić, w końcu szybka kolacja i siedzenie po nocach, żeby przygotować teksty. Uwielbiam taką pracę, dziś zresztą też tak mam i choć może to zabrzmieć dziwnie, nie wyobrażam sobie życia bez stresu z tym wszystkim związanego.

4. Czym zajmujesz się dzisiaj?

Po zakończeniu współpracy z Polygamią miałem do wyboru dwie drogi: zostać w branży albo poszukać czegoś innego. No i wybór dokonał się w zasadzie sam, bo już dzień po odezwał się do mnie stary znajomy i zaproponował mi pracę w branży instalacyjnej. Obecnie więc zajmuję się projektowaniem i wdrażaniem instalacji digital signage, systemów dyskusyjnych, sal konferencyjnych, programuję infokioski, koordynuję ekipy monterów i tak dalej.

Zajęcie ciekawe, pod wieloma względami bardziej niż branża gier wideo, ale czasami tęsknię za pisaniem i tak sobie myślę, że mógłbym ze dwa, trzy teksty miesięcznie popełnić. A potem dzwoni telefon i okazuje się, że za godzinę serwisant ma być w oddziale banku, który obsługujemy, i naprawić niedziałającą ścianę wideo. Albo trzeba powiesić 50 monitorów w Lublinie i mam dzień na zaprojektowanie wszystkiego, dobór ludzi i rozpoczęcie prac. I to jest super, ale chwilami chciałbym móc też zrobić coś dla ukrytego we mnie humanisty.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)