Nie mam parcia na fotorealizm. Gry to dla mnie odskocznia od rzeczywistości [OPINIA]
Nie po to gram w gry, które są dla mnie poniekąd ucieczką od rzeczywistości, by takiej samej rzeczywistości w nich zaznać. Dlatego nie porwał mnie fotorealistyczny wir hype'u. Jeszcze nie porwał.
Żeby wszystko było jasne: doceniam kunszt deweloperów, starających się przecierać szlaki fotorealizmu w grach. Doceniam i niejednokrotnie mam ciarki na plecach, gdy widzę coś takiego. Kilkanaście lat temu nie dopuszczałem myśli, że będę świadkiem raczkującej rewolucji.
Ostatnio w sieci zrobiło się naprawdę głośno o projekcie Unrecord (tak, wiem, grę ujawniono znacznie wcześniej, ale wtedy dostaliśmy nagranie słabej jakości) i nie ma najmniejszego sensu pisać o tych wszystkich zachwytach – wszystko i tak sprowadza się do tego, że twórca musiał ostatecznie udowadniać niedowiarkom, że to w istocie jest gra, a nie fejk.
Zacząłem się zastanawiać, czy chciałbym zagrać w tego typu grę. Tak, chciałbym, To znaczy nie, inaczej! Chciałbym, ale nie chciałbym. Ale po kolei, bo to skomplikowana sprawa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na potrzeby publikacji zakładam, że projekt Unrecord zostanie sfinalizowany i zapewni 20 godzin rozgrywki (osobiście mam przeczucie, że projekt będzie mniejszy). Jeśli miałbym szansę sprawdzić, jak wygląda (nie bójmy się tego słowa) gra rewolucyjna, to biorę w ciemno.
Natomiast nie wiem, czy byłbym zdolny do tego, aby za ileś tam lat ogrywać "taśmowo" fotorealistyczne produkcje. I chyba wiem, w czym rzecz. Gry od zawsze były dla mnie odskocznią od rzeczywistości: wsiąkałem do fikcyjnego świata, pełnego uproszczeń, co niejednokrotnie stymulowało moją wyobraźnię. Wiecie, gdy byłem młodszy, to nie narzekałem na to, że nie można wejść do każdego budynku, tylko resztę dopowiadałem sobie w głowie. Tak, zdecydowanie. Kiedyś to było, a teraz nie jest.
Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak "Cierpienia młodego boomera", ale... boję się tego, że fotorealistyczne gry mogą pozbawić mnie tej dziecięcej frajdy, tego uczucia odkrywania świata oraz niespotykanej immersji wynikającej z działania mojej wyobraźni. Swoją drogą czasami brakuje mi tego we współczesnych grach; niekiedy wszystko mamy podane na tacy, co krępuje wspomnianą już wielokrotnie wyobraźnię. Albo po prostu ja się zestarzałem.
A co wy sądzicie na ten temat? Być może dla wielu z was ten temat istnieje sobie gdzieś i ani grzeje, ani ziębi. Ale czy wraz z rozwojem fotogrametrii, czy takich narzędzi jak np. MetaHuman, albo w ogóle silnika Unreal Engine i technologii Nanite, czy nie powinniśmy pomału oswajać się z fotorealizmem w grach?
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii