Idealne gry na wakacje? New Pokemon Snap i Mario Golf Super Rush [Recenzja]
Niby dwie różne gry, ale mają wiele cech wspólnych. Jedna z nich: idealnie nadają się na wypad nad jezioro lub morze. Sprawdzamy New Pokemon Snap i Mario Golf Super Rush.
Wakacyjny kalendarz premier nieco świeci pustkami i zazwyczaj lato staje się idealnym momentem do odkurzania "kupki wstydu". Zanim jednak sam rzucę się do nadrabiania zaległości, postanowiłem sięgnąć po rzeczy stosunkowo świeże. W takie, które mogę zabrać w przysłowiową kieszeń, czyli na konsolę Nintendo Switch. Obie okazały się strzałem w relaksacyjną dziesiątkę, choć nie są pozbawione wad.
Mario i golf
Wybór nie był przypadkowy. To gry, którym dawałem średnie szanse. Nie jestem ani zapalonym fotografem, a o golfie wiem tyle, ile obejrzałem w filmach "Golfiarze" i "Farciarz Gilmoure". No dobra, wiem jeszcze, kim jest Tiger Woods. I, że Gareth Bale nad granie w klubową piłkę przedkłada zaliczanie kolejnych dołków.
Do Mario Golf Super Rush nie trzeba było mnie specjalnie zachęcać. Jeśli w tytule pojawia się imię na literkę "M", jestem kupiony. Ale po kolei.
Mario Golf Super Rush najlepiej rozpocząć tradycyjnie – od trybu fabularnego. Tworzymy własną postać, poznajemy podstawy mechanik, pomału rozwijamy naszego golfistę i… cierpimy z nudów i rozlazłego tempa. Poważnie. Pierwsza godzina to droga przez mękę. Mechaniki machania kijem są dosyć proste, ale twórcy zmuszają nas do powtarzania tych samych ćwiczeń po kilka razy. Dla pewności. Ugh.
Wyceluj, uderz, powtórz
Jak już pisałem – zasady są proste. Ustawiamy celowniczek, nadajemy odpowiedniej mocy uderzeniu i piłeczka satysfakcjonująco leci w okolice dołka. Musimy pamiętać o wietrze, nachyleniu terenu i naturalnych przeszkodach (np. piorunów) i umiejętnie podkręcać piłeczkę. Uderzać możemy też korzystając z ruchowych możliwości joy-conów, ale wygodniej i precyzyjniej sprawdzają się przyciski.
Na szczęście, parafrazując klasyka, potem się rozkręca. Mario Golf Super Rush zyskuje bowiem tam, gdzie kończy się powaga i pojawia absurd. Na przykład w momencie, w którym stajemy w szeregu z przeciwnikami, uderzamy piłeczkę i zaczynamy bieg na złamanie karku do miejsca, w którym wylądowała.
Oponentom możemy utrudniać życie, korzystając z mocy (każda z postaci ma inną) i uważać, by samemu nie nadziać się na cios. Nagle tempo wskakuje na bardzo wysoki poziom i daje mnóstwo frajdy.
Tryb fabularny jest dość krótki, całość trwa około 6 godzin i warto go przejść wyłącznie po to, by odblokować kolejne mapy i zawodników. I przejść do sedna zabawy.
Mario Golf Super Rush to przede wszystkim gra imprezowa. Najlepiej się sprawdzi zatem w duecie. Wystarczą dwa joy-cony lub dwa pady i zabawa nabiera rumieńców. Wspomniany już Speed Golf możemy rozgrywać z żywą osobą i dwoma botami lub spróbować swoich sił w starciu sieciowym. Tu znów możemy konkurować z partnerem siedzącym obok i dwoma osobami oddalonymi o setki kilometrów.
Matchmaking działa całkiem sprawnie, choć zdarzają się też momenty, w których na oponentów trzeba było poczekać kilka minut.
Jeszcze bardziej spektakularnie wypada tryb Battle Golf, odpowiednik battle royale. Tu zostajemy wrzuceni na wielką arenę, naszpikowaną pułapkami i power-upami, które pokrzyżują szyki przeciwnikom albo dodadzą nam odporności lub szybkości. Tempo jest tu szalone, a rozgrywka posiada odpowiednią porcję chaosu i balansu.
W grze mamy w sumie 16 zawodników. Jest tytułowy Mario, jest też Luigi, Bowser, Donkey Kong czy King Bob-omb. Słowem – dla każdego coś miłego. Nintendo mogło nieco bardziej zadbać o liczbę map (choć na różnorodność narzekać nie sposób) i trybów, ale lekkość oraz przystępność Mario Golf Super Rush sprawiają, że naprawdę trudno się do tej gry przyczepić.
Nie jest to dzieło epokowe, ale w swojej kategorii sprawdza się nieźle. Zwłaszcza nad jeziorem z ulubioną osobą u boku.
New Pokemon Snap, czyli tryb fotograficzny
New Pokemon Snap nie ma w sobie pozornie nic atrakcyjnego. No, chyba że lubicie Pokemony. Wtedy gra staje się z miejsca lekturą obowiązkową. Dla pozostałych niespecjalnie. Oto bowiem wsiadamy do kapsuły, którą nie sterujemy i pstrykamy fotki napotkanych Pokemonów. Serio. To cała rozgrywka.
Całość porusza się po wytyczonej trasie, z której nie sposób zboczyć, pojazd da się tylko nieznacznie spowolnić, a naszym jedynym zadaniem jest wypatrywanie kolejnych Charizardów, Snorlaxów i innych Magikarpów. Tajemnicą, której do dziś nie rozwikłałem, jest magnetyzm tej zabawy.
New Pokemon Snap ma wiele cech wspólnych z Animal Crossing: New Horizons. Do obu gier równie łatwo się zrazić, jak w nich zakochać. Uchwycenie perfekcyjnego kadru ma w sobie coś wściekle relaksującego.
Świat gry jest przebogaty, kolejne lokacje tętnią życiem, a my możemy podglądać pokemony w ich naturalnym środowisku. Dla miłośników serii to niemal ruchoma encyklopedia, pozwalająca dodatkowo zgłębić ich naturę.
Z czasem zyskamy gadżety, które pozwolą nam wejść w minimalną interakcję z Pokemonami, a to z kolei przełoży się na lepsze zdjęcia, które pod koniec trasy zostaną ocenione. Ta ocena jest bodaj najsłabszym elementem gry, nie do końca potrafię bowiem zrozumieć ich kryteria. Na szczęście nie one stanowią sedno New Pokemon Snap.
O dziwo, gra posiada też przepiękną, kolorową oprawę. Co jak na tytuł tego kalibru było dla mnie sporym zaskoczeniem. Niestety, gdy na horyzoncie pojawiał się jeden z gigantycznych Pokemonów, konsola dostawała lekkiej czkawki i wiążących się z tym spadkiem animacji. Na szczęście niezbyt często.
Jeżeli szukacie leniwej, wręcz slow-gamingowej pozycji, takiej, która idealnie zsynchronizuje się z lekkim bujaniem hamaka, New Pokemon Snap jest grą dla was.
Mario Golf: Super Rush - ocena 3,5/5
Platforma: Nintendo Switch,
Producent: Camelot Co.,
Wydawca: Nintendo,
Data premiery: 25.06.2021,
Wersja PL: brak.
New Pokemon Snap - ocena: 4/5
Platforma: Nintendo Switch,
Producent: Bandai Namco,
Wydawca: Nintendo,
Data premiery: 30.05.2021,
Wersja PL: brak.
Obie gry do recenzji udostępniło ConQuest.