Piekło zamarza po raz drugi. Bobby Kotick prosi o obcięcie pensji
Bobby Kotick, człowiek-instytucja, szef Activision Blizzard, który jeszcze kilka lat temu zwalniał setki osób, by potem przygarniać kilkusetmilionowe premie, prosi o obniżenie swojej pensji. Przynajmniej do czasu, gdy firma załatwi piętrzące się problemy.
Bobby Kotick bywał nazywany jednym z "najbardziej wpływowych mężczyzn świata", prawdopodobnie jest świetnym ekspertem w swoim fachu. Jednak wszyscy pamiętają go głównie z grupowych zwolnień w Blizzardzie (najpierw 800, potem kolejne 200 osób) i przyjmowania z tego tytułu bajońskich premii. Mowa o 200 milionach dolarów rocznego bonusu.
Blizzard, będący częścią Activision, ma teraz jednak większe problemy: zarzuty dotyczące toksycznej atmosfery pracy, oskarżenia o molestowanie seksualne, firmę ma na oku również Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oraz udziałowcy spółki.
Próbą poprawy wizerunku może być prośba Koticka o zmniejszenie jego pensji do minimalnej i rezygnacja z nagród i bonusów. Wedle kalifornijskiego prawa, szef Activision Blizzard miałby zarabiać 62,5 tysiąca dolarów miesięcznie. To istotna różnica względem obecnej wypłaty Koticka, która wynosi 875 tys. dol. Przypomnijmy, że jeszcze dwa lata temu CEO spółki zarabiał dwa razy tyle.
Na tym prośby Koticka się nie kończą. Szef Blizzarda w liście do pracowników i zarządu wyjaśnił, że powrót do dawnych zarobków będzie możliwy, dopiero w momencie, gdy "osiągniemy wystarczająco wiele w celach związanych z równouprawnieniem płci". Kotick zaproponował również pięć punktów, które powinny zostać wprowadzone w firmie, jak najszybciej.
Znalazły się wśród nich: "zero tolerancji" dla prześladowań, 50-procentowe podwyżki dla kobiet i osób niebinarnych, zainwestowanie 250 mln dolarów w programy promującej różnorodność wśród zatrudnionych i drugie tyle na ich rozwój.
Propozycję Koticka musi zaakceptować zarząd Activision Blizzard. Nie jest jasne kiedy decyzja zostanie podjęta.