Diablo 4 bez pay‑to-win, na pewno, 100% (obiecuje Blizzard)
Przedstawiciele firmy rzucili się na Twittera zapewniać, że oczekujący na Diablo 4 gracze nie mają się czego obawiać i gra wcale nie będzie jak Diablo Immortal.
Mobilne (ale też pecetowe) Diablo Immortal okazało się dokładnie taką katastrofą, jak wszyscy spodziewali się, kiedy tylko gra została zapowiedziana. Darmowa produkcja Blizzarda okazałą się wypełniona mikrotransakcjami - do tego stopnia, że osiągnięcie pełnego poziomu postaci wymaga wydania aż pół miliona złotych. Nic dziwnego, że gracze zareagowali na tę premierę bardzo negatywnie, miażdżąc grę w serwisie Metacritic (jednocześnie jednak nie przeszkodziło im to w jej tłumnym ściąganiu).
Tymczasem na teoretycznie innym biegunie mamy pojawiające się w sieci nowe, obiecujące materiały z Diablo 4. Na innym biegunie, bo gra wygląda znacznie bardziej jak to, czego gracze fani serii naprawdę oczekują - mroczny powrót do tradycji serii. Teoretycznie, bo przecież to ciągle Blizzard - firma, która już dawno straciła szacunek i uwielbienie graczy.
Nic dziwnego więc, że wraz z ostatnim wysypem nowych materiałów o "czwórce" aktywowali się rozmaici przedstawiciele Blizzarda, by zapewniać nas, że w tym przypadku gracze nie mają się czego obawiać.
Napisał na Twitterze Rod Fergusson, aktualny główny menadżer serii Diablo w Blizzardzie. Wypowiedź tę zacytował prezes firmy - Mike Ybarra - dodając "100%".
Odpowiedzialny za społeczność Adam Fletcher również stwierdził, że gra ma być olbrzymia i pełna zawartości, a płatne dodatki będą ograniczały się do przedmiotów kosmetycznych i pełnoprawnych dodatków.
Czy to kogokolwiek uspokaja? Nie bardzo, szczególnie, że jak wynika z tych wypowiedzi, opcjonalne zakupy wciąż będą (chociaż "tylko kosmetyczne"). Czy naprawdę Blizzard nie jest w stanie odpuścić sobie chociaż tego i pozostać przy grze i dodatkach? Najwyraźniej w dzisiejszych czasach nie.