Darmowe gry na Steam. Nowości, o których nie słyszeliście, a powinniście

Platforma Valve ugina się pod ciężarem bezpłatnych produkcji. Czasem udaje się tu wygrzebać interesującą grę, która być może nie jest projektem na wielką skalę, ale na pewno zasługuje na większą uwagę, niż otrzymała. Rzuciłam okiem na gry free-to-play, które wylądowały na Steamie w ostatnich trzech miesiącach. Oto najciekawsze propozycje.

Zacznijmy z wysokiego f, to znaczy od FPS-a autorstwa ukraińskiego dewelopera indie Frag Lab LLC. Studio zrzesza weteranów gatunku, mających w CV takie hity jak Battlefield 2, Warface czy seria Crysis. Shatterline stawia na rozgrywkę sieciową i oferuje tradycyjne tryby PvP: Team Deathmatch, Conquest, Plant-the-Bomb i Escort. A poza tym jest tu też Expedition, to znaczy co-op z wątkiem fabularnym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Shatterline to powabna produkcja – zarówno poziomy, jak i postacie prezentują się nieźle. No i trzeba przyznać, że gra się w to po prostu przyjemnie. Tytuł jest dostępny za darmo – owszem, znajdziemy tu mikrotransakcje, ale dotyczą one kosmetyki i oczywiście wcale nie musimy z nich korzystać. Solidne atuty czynią Shatterline pozycją obowiązkową dla fanów sieciowych strzelanek.

Seria Engine Evolution doczekała się do tej pory trzech odsłon. Najnowsza trafiła do early access tej jesieni. Autorem projektu jest Czech Petr Šimůnek, który większość gry zrobił sam. Generalnie całość uchodziła do tej pory mojej uwadze i tak byłoby i tym razem, gdybym nie natknęła się na screena, który budzi skojarzenia z wyścigiem z pierwszej Mafii.

Celem stworzenia Engine Evolution było przedstawienie kawału historii motoryzacji – i to deweloper osiągnął. W sumie mamy okazję ścigać się 90 pojazdami z 7 państw, począwszy od wehikułów z początków XX wieku. Darmowy tytuł stawia na rozgrywkę wieloosobową, choć autor pracuje również nad rozwijaniem trybu dla pojedynczego gracza. Bierzemy udział w kolejnych starciach, za które otrzymujemy doświadczenie i walutę; dzięki progresowi odblokowujemy coraz młodsze okazy motoryzacyjne. Model jazdy jest zadowalający, a i grafika cieszy oko – przynajmniej jeśli chodzi o wygląd aut i motocykli.

Obecnie piłka nożna dosłownie wylewa nam się z telewizorów i internetu, a to sprzyja częstszemu sięganiu po gry o takiej tematyce. Podobno nie samymi dużymi markami (czy właściwie jedną marką) fan futbolu żyje – warto czasem sięgnąć po jakiś mniej "napompowany" tytuł. Propozycję w tej kwestii składa nam koreańskie studio JOYCITY Corporation, które udostępniło na Steamie zręcznościówkę FreestyleFootball R.

Tutaj także mamy do czynienia z potyczkami multi. Każdy z graczy tworzy własną postać i steruje nią podczas meczu, współpracując z innymi członkami drużyny. Rozgrywka jest prosta i całkiem przyjemna – gdy opanujemy klawiszologię, która nie grzeszy zawiłością, możemy się nawet wciągnąć. Dodatkowo warto nadmienić, że FreestyleFootball R oferuje nietuzinkową streetartową oprawę wizualną – może nie ma tu jakichś fajerwerków, ale na pewno wygląda to oryginalnie i broni się jak przystało na darmową grę.

Kolejna darmowa gra na platformie Steam. Tytułów czerpiących z malarstwa powinno być więcej. W tym temacie na uwagę zasługuje przede wszystkim twórczość Joego Richardsona – The Procession to Calvary to coś, co trudno wymazać z pamięci. W rocznicę wybuchu II wojny światowej debiutowała też artystyczna przygodówka Gerda: A Flame in Winter. Z kolei nie tak dawno temu grupa studentów sztuki pochwaliła się na Steamie Impasto – darmowym horrorem FPP inspirowanym twórczością malarza Francisca Goi.

Jako wnusio i zarazem spadkobierca artysty udajemy się w podróż jego śladami. Po drodze napotykamy postacie wyjęte z obrazów Goi – i odwiedzamy miejsca z jego dzieł. Generalnie wygląda to tak, jakbyśmy siedzieli w umyśle malarza i eksplorowali jego świadomość. Zadbano o adekwatny do tematu styl graficzny. A poza tym możemy chować się w beczkach. Impasto to tytuł godny polecenia ze względu na walory artystyczne i klimat.

Oto drugi FPS w moim zestawieniu ciekawych darmowych świeżynek ze Steama. Nie to, że jestem fanką gatunku – to po prostu kolejna gra, która na swój sposób wyróżnia się w tłumie. Strzelankę od PlaySide trudno przeoczyć z racji tego, że wygląda ona po prostu zacnie. Bierzemy tu udział w starciach multi: walczymy z 15 graczami o tytuł world bossa. Wraz z postępem rozwijamy umiejętności postaci. Rodzajów broni może nie ma tu za dużo, ale możemy modyfikować i ulepszać to, co mamy.

World Boss oferuje satysfakcjonującą rozgrywkę. A jednak należy zaznaczyć, że obecnie mamy do czynienia z tytułem we wczesnym dostępie – i jak to bywa w tego typu przypadkach, strzelanka zmaga się z kilkoma problemami wieku nastoletniego. Dotyczą one chociażby matchmakingu czy stabilności rozgrywki. Niemniej twórcy cały czas pracują nad doskonaleniem projektu.

O wydanym w październiku hack’n’slashu RPG od Needs Games mogliście słyszeć już wcześniej – i to z kilku powodów. Może dlatego, że oferuje wypasiony system progresji, fajną walkę i niezgorszą oprawę audio-wizualną z widowiskowymi efektami specjalnymi. A może dlatego, że jest to jeden z encyklopedycznych przykładów produkcji z systemem Pay-to-Win. UNDECEMBER zawiera agresywny system płatności, który na każdym kroku wyciąga swoje kosmate łapki po pieniądze graczy.

Na Steamie RPG jest oznaczony jako free-to-play, ale to działa znośnie tylko do pewnego momentu – po paru wieczorach trzeba tytuł odinstalować albo sięgnąć po portfel. Zastanawiałam się, czy w takim razie UNDECEMBER może widnieć w niniejszym zestawieniu; ostatecznie zostawiam go tu z przyzwoitości. Podsumowując, jest to całkiem dobra produkcja – tyle że taka jakby nie za bardzo darmowa.

Na koniec urocza i darmowa gra, która spośród przedstawionych w tym artykule spodobała mi się najbardziej – wszak indyków o zwierzątkach nigdy za wiele. W Breadsticks sterujemy lisem z filiżanką herbaty na głowie. Bohater udaje się w odwiedziny do niedźwiedzia i po drodze napotyka różne przeszkody. Z pomocą w ich pokonaniu spieszą porozmieszczane tu i ówdzie… bagietki, z których budujemy sobie platformy. Trzeba to robić z głową, gdyż liczba bułek w grze jest ograniczona. I choć mamy tu do czynienia z pieczywem wielokrotnego użytku, to i tak nam to za bardzo nie pomaga.

W przeciwieństwie do bagietek, Breadsticks nie jest długie – platformówkę przejdziecie w przerwie na drugie śniadanie. Osobiście nie obraziłabym się, gdyby stworzono sequel z jeszcze większą liczbą poziomów i bułek. Zresztą nie tylko mnie zauroczył indyk od Cosmic Dad – 97 procent ocen Breadsticks na Steamie to noty pozytywne. Ten i parę innych przykładów pokazują, że prosty i jednocześnie oryginalny pomysł na rozgrywkę w połączeniu z przesłodkim bohaterem to pewny przepis na sukces w branży gier wideo.