Zorganizował Mistrzostwa Polski Heroes III, komentuje mecze i propaguje granie w "czwórkę"

Zorganizował Mistrzostwa Polski Heroes III, komentuje mecze i propaguje granie w "czwórkę"

Mateusz "LivingAnarchy" Jarzembski
Mateusz "LivingAnarchy" Jarzembski
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Barnaba Siegel
05.03.2021 16:24

Poznajcie Mateusza Jarzembskiego.

Astrologowie ogłaszają Tydzień z Heroes of Might & Magic na Polygamii! Oto jeden z tekstów, które publikujemy w ramach naszego cyklu

Organizator, administrator, animator społeczności związanych z serii “Heroes of Might & Magic”. Coś pominąłem?

Można dodać, że jestem też administratorem Jaskini Behemota.

Jaskinia Behemota! To taka nazwa, która - mam wrażenie - przewija się od zawsze, jeszcze w moich szkolnych czasach się tam zaglądało.

Jaskinia ma dokładnie tyle lat, co same "Heroesy III", czyli 22, ja udzielam się tam od ponad dekady. To jest najstarszy, tu magiczne słowo, wortal, czyli serwis tematyczny o konkretnej tematyce. W tym przypadku o całej serii “Heroes” oraz innych grach z serii “Might & Magic”. Także zdecydowanie zasłużona strona dla świata gier w Polsce.

Jaskinia Behemota dziś
Jaskinia Behemota dziś© Jaskinia Behemota

Czyli trochę prehistoria. Tymczasem jesteśmy teraz na fali takiej drugiej eksplozji popularności "Heroesów", wydaje mi się, że zapoczątkowanej w 2018 roku przez Mistrzostwa Polski.

Faktycznie, mamy taką drugą falę, ale zaczęła się chwilę wcześniej, a Mistrzostwa były takim widocznym efektem tego zjawiska. Samym czynnikiem, które to rozpoczęło, była… aktualizacja do moda "Horn of the Abyss", dodająca lobby do meczów online. Wcześniej granie po sieci były trudne w realizacji, a lobby to mocno ułatwiło, sporo starych graczy wróciło do "hirołsów", sporo nowych zaczęło w ogóle grać w PvP. Mistrzostwa w sumie wyszły od tego, że pojawiła się taka opcja - i tak to ruszyło z kopyta w Polsce.

I z pewnością sporo wniosła facebookowa grupa "Jak będzie w Erathii?", czyli tak zwana "Hirawka".

A owszem, tak. Ona też ma dobre parę lat. Początkowo jak znalazłem tę grupę, to nie wiązałem z nią dużych nadziei, ale okazało się potem, że coś tam się dzieje, sam się przyłożyłem do rozwijania jej, teraz ma prawie 15 tys. członków.

Sam też się przyłożyłem, tworząc jednego mema! Ale to wszystko jest tym cyfrowym aspektem społeczności. A jeśli chodzi o spotkania w realu? Na stronie Jaskini Behemota znalazłem wiele mówiącą zakładkę "Konwent". Widzę, że mieliście już 15 zjazdów.

Tak, coroczne zloty Jaskini Behemota to już tradycja. W 2020 nam się to trochę zaburzyło z wiadomych względów. 

Konwent ma bardzo luźną formułę. Przyjeżdża kilkadziesiąt osób, największe miały bodajże ze 100 osób. Ja byłem na 4-5 edycjach. Spotkanie jest kompletnie na luzie - planszówki, piwo i inne napoje, trochę "Heroesów", ale nie jest to takie typowe spotkanie wokół gry, to jest ekipa, która po prostu zżyła się ze sobą przez lata. Jest tylko miniturniej na kilkanaście osób w "Heroes III" lub "Heroes V" na szablonie areny.

Konwent fanów HoM&M
Konwent fanów HoM&M© Jaskinia Behemota

Przejdźmy teraz do ciebie - w końcu jesteś pewną legendą tej sceny. Ile miałeś lat, jak pierwszy raz zetknąłeś się z “Heroesami 3”.

Cztery… w zasadzie to niecałe cztery.

A kiedy pierwszy raz zagrałeś?

Niedługo potem (śmiech). Pamiętam, jak mój brat przyniósł kiedyś "Odrodzenie Erathii" z bazaru, po angielsku, jeszcze przed polską wersją od CD Projektu. Także w "H3" grałem niemal od premiery gry, choć oczywiście mając 4-5 lat ciężko nazwać to grą, raczej zabawą w klikanie.

Klikało się, wymyślało własne nazwy jednostek, a potem z czasem zacząłem się trochę bardziej zastanawiać: "Co ja tutaj robię w tej grze?". Ale taki przełom, kiedy zacząłem grać naprawdę z sensem, to było gdzieś w gimnazjum.

Mistrzostwa Polski Heroes III
Mistrzostwa Polski Heroes III© Archiwum prywatne

To ciekawe, bo - jeśli dobrze kalkuluję - wciągnąłeś się w tę grę gdzieś w okolicy 2010 roku. Czyli w czasach, kiedy "Heroesy 3" już miały ten kultowy status, ale były postrzegane raczej jako oldschool. Mieliśmy wtedy tę falę bardziej nowoczesnych gier, jak "GTA IV", "Borderlands", "BioShock", a tutaj ci "herosi".

To jest zagadka. No po prostu ta gra ma w sobie coś takiego, że strasznie przyciąga i chce się do niej wracać. Jest dość prosta w tych podstawowych mechanizmach, a jednocześnie jest w niej taka głębia.

Jest 2020 rok, a my do tej pory odkrywamy nowe rzeczy, wykopujemy nieznane wcześniej mechanizmy rządzące grą. Możemy grać i nigdy nie będziemy wiedzieli o niej wszystkiego. To też sprawia, że jest fascynująca.

W międzyczasie wychodziły też kolejne części, wcześniej mieliśmy dwie. W jakiej kolejności się z nimi zapoznawałeś?

Najpierw był “trójka”, potem z dniem premiery kupowałem część czwartą, a dopiero potem jak je mocno ograłem, to stwierdziłem, że warto się rozejrzeć za innymi odsłonami. Zacząłem grać w "dwójkę", wyszły "Heroesy V", potem kątem oka spoglądałem na kolejne odsłony i tak się potoczyła moja historia. 

Na koniec - gdybyś mógł wyjaśnić, skąd się wziął twój ikoniczny już Włóczykij jako awatar?

Obraz

Jeśli spodziewasz się niesamowitej genezy, to muszę cię zmartwić. Założyłem w czasach gimnazjum konto na Facebooku, który wtedy jeszcze raczkował. Wszyscy w klasie je zakładali, dodawali się do znajomych, ale byłem osobą, która wtedy nie przepadała za swoim wyglądem, nie miałem za bardzo swoich zdjęć i nie miałem po prostu fotografii, którą mógłbym ustawić jako profilową. Przez dłuższy czas nie miałem żadnego zdjęcia i wyświetlała się tylko ta domyślna, biała ikonka.

Potem stwierdziłem, że jednak coś wstawię, a akurat na Facebooku, a może tylko wśród moich znajomych, zapanowała moda, żeby wstawiać sobie na profilowe postaci z bajek. Zacząłem się zastanawiać, która jest taka bardziej interesująca - a że był to okres, w którym zacząłem interesować się podróżami, oglądałem Cejrowskiego, czytałem książki podróżnicze, marzyłem o jakichś autostopach, to stwierdziłem: "Kurczę, Włóczykij!". Wstawiłem go i od tej pory nie zmieniłem swojej profilówki.

Potem ten awatar trochę stał się rzeczywistością, bo marzenia o autostopach i podróżach zacząłem wcielać w życie, zjeździłem stopem kawał Europy, myślę, że z 20 tys. kilometrów zrobiłem. Także zżyłem się z tą postacią, awatar został i używam go w różnych miejscach, więc można łatwo mnie rozpoznać, sporo osób na Facebooku czy Discordzie już daleka go kojarzy.

Jest też parę osób na "Hirawce", które też sobie wzięły go na awatar.

Niestety tak (śmiech). Swego czasu była taka akcja na "Hirawce", że bardzo dużo sobie zmieniało celowo na mój awatar, chyba z 50 osób mogło mieć tego Włóczykija.

Naśladownictwo, czyli najwyższa forma uznania.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)