Wydawca Shadow of Mordor patentuje pomysł z gry. I nie jest to dobra wiadomość
Ciężko sobie wyobrazić, żeby ktoś opatentował zdobywanie poziomów przez bohaterów czy wycinanie drewna jako surowca w strategiach. Tymczasem Warner Bros. Games stwierdziło, że system Nemesis z gry Śródziemie: Cień Mordoru jest tak unikatowy, iż należy mu się właśnie ochrona prawna.
Kwestia patentów w świecie branży gier wydaje się całkowicie omijać ich esencję, czyli rozgrywkę. Jedne tytuły na potęgę czerpią z drugiego i nie chodzi wyłącznie o klony klonów na Google Play, ale proste rozwiązania czy mechanizmy.
Najgłośniejszą taką sytuacją ostatniej dekady był spór Bluehole (obecnie Krafton), twórców "PUBG", z Epic Games i ich "Fortnitem". Koreańska w 2018 r. firma domagała się od sądu odpowiedzi na pytanie: czy "Fortnite: Battle Royale" jest kopią "PlayerUnknown’s Battgrounds?”. Ostatecznie sprawa została wycofana - kulisy nie są znane, ale prawny przełom nie nastąpił, a battle royale wychodziły jeden po drugim.
Dywizja Warner Bros. Games stwierdziła jednak, że będzie grała według własnych reguł i opatentuje system Nemesis znany z gry "Śródziemie: Cień Mordoru". Na czym polega jego unikatowość?
W dużym skrócie - Nemesis to pomysł na implementację NPC (w tym wypadku - orków Uruk i Olog-Hai), które potrafią w pewnym zakresie samodzielnie się rozwijać i podejmować decyzje czy zmieniać nastawianie w zależności od tego, jak przebiegły jego interakcje z graczem. Nic przełomowego, ale definitywnie duży postęp w kwestii rozwijania świata, chwalony przez graczy i krytyków.
Jak podaje Kotaku, WB Games próbowało już od 2015 roku go opatentować, ale udało im się to dopiero teraz - w lutym 2021 roku.
Co to oznacza?
Oczywiście to, że inne gry nie będą mogły korzystać z rozwiązań dokładnie opisanych w patencie. Przed oczami od razu przewijają się wszystko możliwe rozwiązania z gier, których byśmy mieli nie zobaczyć w przyszłości (a konkretnie - przez 20 lat, bo po takim czasie wygasają patenty w USA). A wszystko dlatego, bo ktoś uznał, że należy im się patent i trzeba zablokować twórcze rozwijanie ich pomysłów.
Takie rzeczy, oczywiście, już wydarzały się w przeszłości. Jeśli "za dzieciaka" zastanawialiście się, czemu te niemożliwie długie wczytywanie map nie może być umilone przez jakieś mini-gierki (zamiast przez kolejne cytaty i porady), to macie winnego - Bandai Namco. To właśnie ta firma w 1995 roku postanowiła opatentować ten niepozorny drobiazg.
Drobiazg, który w żaden sposób nie definiuje gry, nie definiuje w zasadzie nic, a jest jedynie "czasoumilaczem". Patent zszedł w 2015 roku.
Z patentem Warne Bros. Games jest jeszcze jeden problem. Ochrona prawna pomysłu rzadko kiedy jest doskonale sformułowana i - mając odpowiednio dobrych prawników - na pewno da się go obejść albo wybronić w sądzie. A dobrzy prawnicy to duże pieniądze.
Zatem bogate firmy potencjalnie nie będą miały problemu ze stworzeniem gry akcji z inteligentnymi i pamiętliwymi NPC. Problem za to będą miały firmy małe, które chciałby poeskperymentować z systemem Nemesis.