Widziałem pierwsze pół godziny "Marvel's Spider Man: Miles Morales". Jestem zachwycony [Tylko u nas]
Jak wygląda jeden z ekskluzywnych tytułów zmierzający na PlayStation 5? My już wiemy. Wiemy, czemu pojawiły się problemy z określeniem, czy to pełnoprawna gra. I wiemy też, skąd w "Marvel's Spider Man: Miles Morales" wziął się kot!
Z "Marvel's Spider-Man" spędziłem w 2018 r. mnóstwo czasu. I nie żałuję ani minuty. Nowy Jork tętnił życiem, bujanie się na linach między słynnymi drapaczami chmur sprawiało nieziemską frajdę. A to, w jak naturalny sposób gracz "wchodził" w kostium Spider-Mana, było po prostu zachwycające. Z tym większymi wypiekami na twarzy wyczekiwałem kontynuacji.
I nowa generacja będzie momentem, w którym kontynuacji się doczekam. Choć początki – zwłaszcza z informacyjnego punktu widzenia – były skomplikowane, dziś wiemy, że "Marvel's Spider Man: Miles Morales" będzie grą w najgorszym przypadku dobrą. Skąd to wiem? Ano stąd, że jako pierwsi i jedyni w Polsce wdzieliśmy nowe przygody Pająka w akcji, a w razie pytań odpowiedziami służyli Brian Horton, dyrektor kreatywny, oraz Cameron Christian, dyrektor gry.
Skąd ta zmiana?
Najpierw ustaliliśmy kwestie najistotniejsze, które zagubiły się podczas pierwszych informacji na temat gry. "Marvel's Spider Man: Miles Morales" to niezależny tytuł, który można włączyć bez posiadania hitu sprzed dwóch lat. Jak będzie dużyi ile zabawy dostarczy? W innym miejscu Horton zdradził, że pogramy "tylko co w 'Uncharted: Zagubione dziedzictwo" - zatem około 10 godzin.
W półgodzinnym klipie z gry (niestety nie dane mi było przejąć sterów) zobaczyłem Milesa Morales jadącego nowojorskim metrem. Graficznie wszystko wygląda "bardziej". Ruchomych elementów jest więcej, wrażenie robią odbicia w szybach czy kałużach, oko cieszą też efekty cząsteczkowe. Ale oglądanie fragmentu rozgrywki na laptopie to jedno, granie na dużym telewizorze - coś zupełnie innego. Dlatego z oceną i wypatrywaniem różnic między PS4 a PS5 wstrzymam się do premiery gry. Natomiast już po krótkim spacerze bohatera po Harlemie widać, że nowe dzieło Insomniac Games wygląda fenomenalnie. Nowy Jork zimą jest strzałem w dziesiątkę.
Najszybciej zmieniające się miasto świata musiało zostać odświeżone. Dlatego twórcy dodali nowe budynki, a jeżeli coś jest w remoncie, też to zobaczymy. Zadbano też o większą liczbę detali w dzielnicach, które dwa lata temu odwiedzaliśmy rzadziej. Kluczem jest oczywiście Harlem, mała ojczyzna tytułowego bohatera.
"Pomysł na samodzielną przygodę z Milesem Moralesem przyszedł nam do głowy jeszcze w trakcie prac nad "Marvel's Spider Man". Peter Parker był superbohaterem w pełni ukształtowanym, z doświadczeniem. Miles dawał nam szansę na opowiedzenie jego historii od początku, a graczom wzięcia udziału w podróży, jaką jest przemiana w  się Spider-Mana" - tłumaczy mi Brian Horton.
Na samym początku zaprezentowanego fragmentu Miles odpowiada na wezwanie Petera Parkera, który prosi go o wsparcie podczas przewożenia Rhino z powrotem do wiezienia The Raft. Oczywiście coś musi pójść nie tak i jeden z odwiecznych wrogów wydostaje się z metalowego kontenera. A to oznacza jedno – potężną rozróbę. W dodatku wyglądającą obłędnie.
Rozpędzony Rhino taranuje wszystko na swojej drodze. Udaje mu się zrobić wielką dziurę w jednym z okolicznych biurowców. Oczywiście w oskryptowanej sekwencji musimy przez nią przelecieć. Ale nie ma mowy o pustym pomieszczeniu. Z naszej drogi uciekają zdziwienie pracownicy, wszędzie fruwają kartki, stoły leżą w totalnym bezładzie. Dzieje się dużo. A już za chwilę wpadamy do centrum handlowego, siedząc na grzbiecie złoczyńcy.
"Taki był plan od początku. By pokazać więcej życia i ruchu. Wnętrza to jedno, ale zwiększyliśmy go również na ulicach. Ludzi i aut jest więcej. Dopiero Playstation 5 dało nam taką możliwość. Dzięki temu widzimy, że miasto żyje swoim życiem i nawet Spider-Man jest tylko kolejnym, drobnym elementem tego krajobrazu" - dodaje Cameron Christian.
Miles i kot, kot i Miles
Miles będzie uczył się razem z graczem nowych możliwości i ciosów. Jednym z nich jest potężny Venom Punch, którym Morales częstuje Rhino, kładąc finalnie przeciwnika na łopatki. Takich elementów ma być więcej. Tym bardziej że fabularnie Peter Parker po ośmiu latach walki o spokój mieszkańców, wyjeżdża z Mary Jane na zasłużony urlop. Pałeczkę musi przejąć nowy Spider-Man.
Nierozerwalnym elementem w grze będzie kultura i korzenie Milesa Moralesa. Główny bohater nie rozstaje się ze słuchawkami, na których słucha głównie rapu. Okazuje się jednak, że jest też nie tylko odbiorcą muzyki, ale również twórcą.
"Miles pasję do muzyki odziedziczył jeszcze po ojcu. Dlatego rap nie będzie tylko wzmianką czy tłem w grze. Pojawią się związane z tym mechaniki, a nawet znajdźki" - tłumaczy Horton.
Wszystkie nowości związane z grą "Marvel's Spider Man: Miles Morales" przyćmiła jedna wiadomość: człowiek-pająk będzie miał kociego pomagiera. Najpierw go uratujemy, a potem futrzasty Spider-Cat, będzie nam towarzyszył. Jak Insomniac Games wpadło na taki pomysł? Powodem była poniekąd... pandemia.
"Jego pełnoprawna nazwa to Spider-Man: The Cat. I ani przez moment nie planowaliśmy jego stworzenia. Pojawił się, jak to kot, sam. Grę tworzyliśmy głównie z domów i na wirtualnych spotkaniach wiedzieliśmy tyle kotów przebiegających przez klawiaturę, że szybko pojawił się pomysł na misję ratowania futrzaka. A to bardzo szybko wyewoluowała do czegoś większego" - opowiada Horton.
Potem poszło z górki. Ekipa zaczęła podrzucać kolejne pomysły: a co gdyby Miles niósł go w plecaku? A co gdyby nałożyć mu małą maskę? A co gdybyśmy stworzyli cały strój ze Spider-Man: The Cat? I to taki, w którym kociak zada specjalny cios? Chyba nie muszę dodawać, że wszyscy temu pomysłowi przyklasnęli.
- Spodziewaliście się takiej reakcji internautów? - dopytuję.
- Nie będę mówił, że nie. Żartowaliśmy podczas rozmów, że kot doda nam z marszu 5 puntków więcej na Metacritic – śmieje się Christian. Po czym dodaje: - A tak poważnie. To tylko pokazuje frajdę, jaką mieliśmy przy tworzeniu "Marvel's Spider Man: Miles Morales". Bo w gruncie rzeczy o to w tej grze chodzi - o frajdę. Wszyscy tego potrzebujemy, zwłaszcza w tak trudnym dla wszystkich roku jak 2020.