"Symulator mordowania Arabów". Rzecznicy praw muzułmanów nie chcą gry Six Days in Fallujah
I przez "nie chcą" nie mam na myśli "nie chcą grać w Six Days in Fallujah", ale żądają wycofania produkcji ze Steama, Xbox Marketplace i PlayStation Store.
Ta gra nie ma łatwego życia. "Six Days in Fallujah", skręcająca w stronę symulacji strzelanka oparta o wydarzenia z I Bitwy o Faludżę, miała ukazać się w 2010 roku. Jeszcze w marcu tamtego roku twórcy uważali, że gra jest skończona, po czym już w kwietniu zmienili zdanie, a projekt trafił gdzieś pomiędzy kosz i zamrażarkę.
Za wycofaniem go miał stać wydawca, Konami, a powodem były "protesty, telefony i maile". I nikt się nie spodziewał, że po 11 latach jednak ktoś będzie chciał dokończył dzieło. Wiadomość o reanimacji projektu spotkała się jednak z chłodnym odbiorem z wielu stron.
Adam Bednarek w felietonie pisał o tym, że nie podobają mu się deklaracje studia Victura, które podejmuje się trudnego tematy i zamierza dać graczom pistolety i fakty, ale już nie opinie, ocenę. - Nie będziemy oceniać, czy sama wojna była dobrym, czy złym rozwiązaniem - wytłumaczył Peter Tamte, dyrektor generalny studia.
Ale tekst Adama nie był jedyny. O kontrowersjach pisały choćby Kotaku i Polygon. I w zasadzie zastanawiałem się, kiedy nadejdzie "artyleria" spoza świata gier. Nie minęło wiele czasu, a The Council on American-Islamic Relations (CAIR), rzecznicy praw muzułmanów mieszkających w USA, wystosowali ostry apel.
Taki komunikat opublikował CAIR na swojej stronie. Oczywiście, podobne apele od rozmaitych organizacji, fundacji i rzeczników pojawiają się przy wielu okazjach - zwłaszcza gdy mamy do czynienia z historyczną tematyką.
- Czas rzucić wyzwanie przestarzałym stereotypom na temat tego, czym mogą być gry wideo - mówił z kolei wcześniej w wywiadzie dyrektor studia Victura. Cóż, będzie ciekawie.