Stary, gdzie są moi naziści?

Stary, gdzie są moi naziści?

Stary, gdzie są moi naziści?
marcindmjqtx
28.06.2011 16:13, aktualizacja: 15.01.2016 15:44

Brothers in Arms: Furious Four śmierdzi "Bękartami wojny" na tysiące kilometrów z Los Angeles do Warszawy. Zwiastun gry tak bardzo kojarzy się wizualnie z filmem Tarantino, że dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że nie ma na nim swastyki.

Do tej pory seria Brothers in Arms była znana z taktycznego, wyważonego podejścia do pokazywania działań na zachodnim froncie drugiej Wojny światowej. Wiele osób oczekiwało następnej części, ale podczas minionych targów E3 w Los Angeles firma Gearbox zaprezentowało zupełnie inne oblicze gry. Zaprezentowany zwiastun sprawiał wrażenie wyjętego wprost z "Bękartów wojny" Tarantino. Jednakże zamiast nazistów, czwórka głównych bohaterów przerabia na mielone produkt nazistopodobny. Sami spójrzcie, nie ma swastyki, są jedynie czarne krzyże z odpadniętymi ramionkami:

...i tak dalej.

Mundury się zgadzają, klimat żołnierskiej knajpy, okrzyki, wszystko. Poza swastyką. Popkulturowy obraz nazisty jest jednak tak mocno zakodowany w naszej podświadomości, że nawet nie zauważamy takich drobnych szczegółów. Podobne przeoczenie spotkało także komiksy.

Symbol zbyt oczywisty Jason Lutes, autor komiksowego cyklu Berlin, opowiadającego o upadku Republiki Weimarskiej, swego czasu zdecydował się nie umieszczać w swoim dziele swastyki. Na kolejnych stronach widnieją tylko sztandary z pustym, białym okręgiem po środku. Argumentował to tym, że nie chciał, aby obyczajowa, wielowątkowa historia została przygnieciona przez nazistowską symbolikę. W jednym z wywiadów Lutes wspominał, że wielu czytelników nawet nie zauważyło, że nie było w nim swastyki, autor musiał im pokazywać puste miejsca palcem.

Czy Brothers in Arms: Furious Four będą posiadać jakąś skomplikowaną fabułę obyczajową, która mogłaby paść łupem scen słusznej antyhitlerowskiej przemocy? Nie wydaje się. Czy brak swastyki na mundurach przeciwników boli? Być może nie bolałby tak bardzo, gdyby nie fakt, że w Bękartach wojny, nawet w Niemczech, było jej pełno i wiadomo było, że złym jest Zły, a nie jakiś popkulturowy fantom o zbliżonych do nazistowskich poglądach i zachowaniu. Ale jak wiadomo, grom nadal pozwala się na mniej, niż filmowi.

Z jakich powodów zdecydowano się na usunięcie swastyki? Być może chciano uniknąć oskarżeń o trywializowanie demonów wojny. W miarę realistyczne strzelanki traktuje się jako nowe wcielenie filmów wojennych, ma być brudno i autentycznie, nawet jeśli gracz w ciągu ośmiu godzin kampanii zabije kilkuset przeciwników. Brothers in Arms: Furious Four mają być dalekie od autentyzmu, bardziej przerysowane. Ktoś musiał uznać, że szatkowanie cyfrowych nibynazistów to zupełnie coś innego niż wirtualnych nazistów. Wiecznie aktualnym pytaniem jest także to, czy w ogóle powinno się wykorzystywać nazistowskie symbole w rozrywce. Polskie prawo odpowiada, tak, o ile nie ma mowy o "promowaniu ideologii". Niemieckie jest już znacznie bardziej kategoryczne.

Wyczulenie czy przeczulenie? - W Niemczech jest problem z używaniem swastyki w ogóle - mówią Jakub Majewski i Łukasz Janczuk, odpowiednio Creative Director i producent, z City Interactive, firmy, która ma na swoim koncie kilka różnych gier osadzonych w realiach drugiej Wojny Światowej.

- Nie można również używać twarzy lub wizerunków nazistów. Na przykład z Combat Wings [symulatorze lotniczym - dop. red.] było tak, że Niemcy zwracali do korekty teksty, w których było coś pokroju "zestrzeliłem go, Fuhrer byłby dumny". - wspomina Majewski - Fuhrer jest słowem niewskazanym.

Główni przeciwnicy w serii kosmicznych strzelanek Killzone zupełnie nie mają z nazistami nic wspólnego, nic a nic!

Na przestrzeni czasu twórcy gier bardzo różnie podchodzili do tematu wykorzystywania nazistowskiego symbolu, a trzeba przyznać, że swastyka jest obecna w świecie interaktywnej rozrywki od dawna. Wystarczy przypomnieć sobie Wolfenstein 3D z 1992 roku, którego pecetowa wersja była wycofywana z Niemiec, a wydana w Ameryce na konsole SNES została wyczyszczona z hitlerowskiej symboliki. I samego Hitlera, który w oryginalnej wersji występował w charakterze finałowego przeciwnika.

Podobny los, wiele lat później, dotknął tworzone przez City Mortyr: Operacja Sztorm, którego główni przeciwnicy musieli mieć na potrzeby niemieckiej edycji zmienione nazwiska. Niemcy to duży rynek i zdaniem Majewskiego i Janczuka może to mieć wpływ na decyzje producentów gier.

Nie ma tu jednak reguły. Dwie kontynuacje Wolfensteina, Return to Castle Wolfenstein z 2001 roku jak i Wolfenstein z roku 2009, poza rynkiem niemieckim, zawierały w sobie swastyki. Podobnie było z serią Call of Duty, również w jej najnowszej odsłonie Black Ops z 2010 roku.

Swastyki brakuje zazwyczaj w sytuacjach, gdy gra ujmuje wymierzoną w cyfrowych hitlerowców przemoc w fantastyczny nawias. I tak wampirzyca Bloodrayne walczy z wyznawcami swastyki trójramiennej, z kolei w Battlefield Heroes, dosyć pogodnej i rezolutnej sieciowej strzelance, gracze mogą wcielić się w żołnierzy Armii Narodowej, którzy do boju ruszają pod wszystko mówiącą flagą:

W zapobiegawczym świecie gier panują pewne podwójne standardy w podejmowaniu tematyki drugiej Wojny, które dla wielu mogą być niekonsekwencją. Z jednej strony nie ma gier FPS, strzelanek, które pozwalałaby się wcielić w żołnierza Wehrmachtu, nie mówiąc już o członku SS, i strzelać do lądujących w Normandii amerykanów lub nacierających na Berlin Sowietów (w trybach sieciowych tych gier sprawa ma się już nieco inaczej). Z drugiej strony istnieje wiele gier strategicznych, w których można poprowadzić hitlerowskie wojska do zwycięstwa w Ardenach czy jakiejkolwiek innej kampanii.

Wygląda na to, że język trójwymiarowych strzelanek jest zbyt sugestywny, abyśmy byli w stanie przełknąć założenie hitlerowskiego munduru. Na gry strategiczne nauczyliśmy się jednak patrzeć z dystansem i nikt nie oskarża Close Combat czy Panzer General o promocję nazizmu.

Twórcy gier wolą jednak chuchać na zimne. Na oficjalnym forum dyskusyjnym World of Tanks, symulatorze czołgowych bitew autorstwa białoruskiego studia Wargaming, istnieje specjalna komórka moderatorów, której jedynym zadaniem jest śledzenie obecnych w społeczności gry neonazistów, którzy kierując swoimi wirtualnymi Tygrysami lub Panterami mogliby się za bardzo podniecić i zacząć epatować zbrodniczą ideologią.

Czy usuwanie z gier swastyk ma jakikolwiek sens? Dlaczego Wściekła Czwórka nie może strzelać do prawdziwych nazistów, a Bękarty Wojny już tak? Z drugiej strony, czy chcielibyśmy, aby w Battlefield Heroes było jasno powiedziane, że to nie żadna Armia Narodowa, a hitlerowcy? W zachodniej popkulturze traktującej o drugiej Wojnie podział na dobro i zło jest wyraźnie zarysowany i dla wszystkich oczywisty. Twórcy ufają, że nigdy nie zapomnimy, dlaczego strzelamy w grach do hitlerowców i dlaczego chcemy to robić. Czy ta pamięć będzie wieczna? Zastępowanie swastyki może sprawić, ze flaga Japonii w negatywie będzie się rozmywać, aż w końcu, w biały okrąg będzie można wpisać cokolwiek.

Konrad Hildebrand

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)