Resident Evil VII nareszcie przekroczył pięć milionów sprzedanych egzemplarzy
To dobrze, to źle, a może jedno i drugie?
09.04.2018 11:58
Choć byłem nader pozytywnie zaskoczony jakością "bazowego" Resident Evil VII, jego "przedłużenia" w znakomitej większości mnie wymęczyły. Najpierw totalnie mieszane Zakazane Nagrania, a potem dwa "prawdziwe" dodatki fabularne, jeden szalenie prostolinijny, drugi w zgodzie z bardziej kiczowatą tradycją marki. Niemniej gdyby ktoś mnie zapytał, czy zeszłoroczny hit Capcomu warto kupić w edycji "kompletnej" (Gold), prawdopodobnie kiwnąłbym głową (wszak więcej grania to więcej grania, prosty wniosek). A teraz widzę, że potraktowanie Bakerów w sposób "długodystansowy" właściwie się nawet wydawcy opłaciło.
Niemniej o ile w przypadku "wysokobudżetowego horroru" pięć milionów to naprawdę zacny wyczyn, w porównaniu do pozostałych produkcji wydawcy wypada właściwie średnio. W granicach serii "siódemka" sprzedała się lepiej tylko od Resident Evil 3 z czasów piątej generacji konsol. Serio. Taka "szóstka" zbliżyła się już do dziesięciu milionów (to nic, że od kilku lat na niemal wszystkich platformach kosztuje grosze). Do Monster Huntera może nawet nie powinniśmy tutaj niczego porównywać. World nie ma jeszcze trzech miesięcy, nie trafił jeszcze na pecety, a przekroczył siedem milionów. Ale to przecież najpopularniejsza gra w historii Capcomu.
Adam Piechota