Recenzja Mysterium Park. Dixit, kooperacja i kryminalna zagadka
Do miasteczka zawitała trupa cyrkowa Mysterium Park. Serię zapierających dech w piersiach pokazów przerywa tajemnicze morderstwo, którego rozwikłanie staje się naszym celem.
24.01.2021 07:38
"Mysterium Park" to gra kooperacyjna, w której obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. Jeśli miałabym je do czegoś porównać to właśnie do słynnego już "Dixita", ale też "Tajemniczego Domostwa". W "Mysterium Park" udało się połączyć najciekawsze elementy każdego z nich.
O co chodzi w "Mysterium Park"?
W "Mysterium Park" jeden gracz wciela się w ducha zamordowanego dyrektora cyrku, a pozostali w śledczych, których celem jest rozwiązanie zagadki tajemniczej zbrodni. Co wyróżnia grę, do zwycięstwa potrzebna jest współpraca wszystkich uczestników zabawy. Ani duch, ani śledczy nie wygrają samodzielnie.
Dawno nie miałam okazji pograć w grę nienastawioną na rywalizację, więc "Mysterium Park" było bardzo miłą odmianą. Podobnie, jak w "Tajemniczym Domostwie", zadaniem ducha jest nakierowanie śledczych na trop, który poprowadzi ich do rozwiązania zagadki. W "Mysterium Park" również wykorzystujemy do tego skojarzenia i naszą wyobraźnię.
Jednak podobnie jak w "Dixit", w grę wchodzi też mocno abstrakcyjne myślenie. A to za sprawą kart wizji, które duch zsyła pozostałym graczom, by podpowiedzieć im, kto stoi za morderstwem i gdzie miało ono miejsce. Grający wcześniej w "Dixit" od razu zauważą graficzne podobieństwo.
Chociaż gracze muszą współpracować, to każdy z nich ma również osobie cele: wyeliminować 1 potencjalne miejsce zbrodni i oczyścić z zarzutów 1 podejrzanego. Dzięki temu krąg podejrzanych się zawęża. Bardzo spodobało mi się, że po zesłaniu wizji dla jednego gracza, wszyscy śledczy mogą wspólnie zastanawiać się nad tym, co duch mógł mieć na myśli.
Na graczach ciąży jednak spora presja. Na rozwiązanie zagadki mamy tylko kilka tur, co symbolizuje znacznik w kształcie żarówki. Po nieudanym wskazaniu niewinnego lub miejsca, w którym nie zostało popełnione miejsca przynajmniej przez jednego gracza, znacznik tur się przesuwa. Jeżeli przed upływem wszystkich 6 tur nie wskażemy prawidłowych osób i miejsc - wszyscy przegrywamy.
U nas duch miał zawsze ogromny ubaw, kiedy głowiliśmy się nad tym, o co może mu chodzić. Chociaż nasze skojarzenia szły w zupełnie inne strony i inne rzeczy dostrzegaliśmy na kartach, to ostatecznie udało nam się prawidłowo rozwiązać każdą zagadkę. Nikt nie krył zdziwienia, kiedy po grze duch opowiadał, że zmieniające się pory roku to była podpowiedź odnośnie makijażu jednego z podejrzanych.
Co znajdziemy w pudełku?
Na grę składa się plansza, karty postaci i miejsc, karty wizji oraz poszlak, a także pionki i znaczniki. Najważniejsze w pudełku są jednak karty. Postaci i miejsca są przedstawione niezwykle szczegółowo i przyznam szczerze, że siedzieliśmy bitą godzinę, patrząc tylko na drobiazgi ukryte na kartach. Dlaczego? Bo ciężko było oderwać od nich wzrok.
Karty są też bardzo klimatyczne, dzięki czemu naprawdę można poczuć aurę tajemniczości. Dla mnie jednak są nieco za małe i za ciemne. Kiedy leżą na stole, często nie da się zauważyć tych wszystkich szczegółów. A nigdy nie wiadomo, na co zwróci uwagę gracz wcielający się w ducha, zsyłając wizję.
Druga ważna kategoria to karty wizji. Jak wspomniałam już, podobnie jak te znane graczom "Dixit", karty w "Mysterium" Park są bardzo… abstrakcyjne. Duch ani śledczy nie mają przez to łatwego zadania, ale właściwe wskazanie sprawcy i miejsca zbrodni jest przez to bardzo satysfakcjonujące. Lubię gry, które pobudzają szare komórki.
Karty poszlak to ostatnia kategoria kart, jakie znajdziemy w pudełku i są one dostępne jedynie dla ducha. Wskazują one, w których miejscach na planszy pojawiają się niewinni oraz miejsca, gdzie nie popełniono zbrodni.
Każda osoba i miejsce przypisane jest do jednego gracza, a zadaniem ducha jest nakierowanie odpowiedniej osoby na odpowiednich podejrzanych. Tych kart jest aż 60, dzięki czemu rozgrywka nie jest powtarzalna, a nawet jeśli trafi nam się taki sam układ, to różne karty wizji, podejrzanych i lokacji sprawiają, że nie czujemy, że gramy ten sam "scenariusz".
Pozostałe elementy gry również są wykonane solidnie i prezentują się ładnie. Całość jest też dobrze upakowana wewnątrz kompaktowego pudełka, ale jeżeli planujemy trzymać karty w koszulkach, to niestety nie uporządkujemy już ich tak ładnie.
Kreatywność wymagana
"Mysterium Park" to gra, która wymaga od nas abstrakcyjnego myślenia, więc jeśli ktoś ma z tym problem, rozgrywka może nie przypaść mu do gustu. Jednak zachęcam, by spróbować, ponieważ gra pobudza kreatywność. Nie jest to tak imprezowa gra jak "Dixit", ale moim zdaniem sam motyw na rozwiązywanie zagadki morderstwa jest o wiele ciekawszy.
Gry oparte na skojarzeniach świetnie sprawdzają się, jeśli mamy w grupie nowe osoby i szukamy czegoś, z czym poradzą sobie nawet początkujący planszówkowicze. Niestety częste granie w tej samej ekipie sprawia, że niejako uczymy się skojarzeń pomiędzy kartami i gramy bardziej automatycznie. Ciężko jest tworzyć wciąż nowe skojarzenia, zwłaszcza że kart wizji w "Mysterium Park" nie jest aż tak dużo.
Moim zdaniem zdecydowanie ciekawiej gra się w więcej osób (do 6), ale rozgrywka w 2 osoby też ma swój urok. Dlatego u nas "Mysterium Park" sprawdza się przede wszystkim jako przerywnik między sesjami RPG - gdy ktoś nawali lub nie może przyjść (co na szczęście nie zdarza się często), wyciągamy tę planszówkę. Nie trzeba jej długo przygotowywać i każdy zawsze pamięta zasady.
Dziękujemy wydawnictwu Rebel za egzemplarz Mysterium Park do recenzji.