Ponad 3 mln zł za kartę Pokemon. Tyle kosztuje Pikachu
Doszło do sprzedaży na oszałamiającą kwotę 672 tys. dolarów. Czy chodzi o dom? Luksusowy samochód? Używany prywatny samolot? Oczywiście, że nie. Wydarzenie dotyczy karty Pokemon, na której widać Pikachu.
Jak donosi New York Post, znany sportowiec Blake Martinez z drużyny Las Vegas Raiders jest ogromnym fanem Pokemonów. W skład jego kolekcji wchodziła m.in. rzadka karta Pokemon Illustrator Pikachu z 1998 r. Wiele osób jest zdania, że to prawdziwy rarytas, jedna z cenniejszych kart.
Gwiazda sportu postanowiła sprzedać wartościowy przedmiot na aukcji. Trzeba przy tym zaznaczyć, że oficjalna ocena stanu karty była wysoka, ponieważ dom aukcyjny Goldin przyznał jej notę 9.5. Takie oceny istnieją po to, żeby łatwiej zorientować się w kwestiach wartości. Jeżeli wieloletnia karta jest zniszczona, to po prostu zapłacimy za nią mniej, natomiast gdy udało się uniknąć uszkodzeń, wtedy inni kolekcjonerzy będą skłonni dać za nią więcej.
Ostatecznie w przypadku tego konkretnego przedmiotu mówimy o sprzedaży za ponad trzy miliony zł (672 tys. dolarów). Dla sportowca jest to atrakcyjne z tego względu, że taka kwota wynosi więcej niż połowa jego rocznej pensji. Blake Martinez zarabia 1,1 mln dolarów rocznie, więc dorabianie na kartach Pokemon jest dla niego całkiem opłacalne.
Czysty absurd? To trwa już od dawna
Ktoś mógłby złapać się za głowę i powiedzieć, że to absurdalna sytuacja, a "kawałek papieru z rysunkiem" nie powinien kosztować kilku milionów złotych. Warto zatem pokusić się o przypomnienie, że takie zjawisko trwa od dawna.
Imponującym przykładem jest historia o tym, jak Logan Paul wszedł w posiadanie najdroższej karty Pokemon w historii. Sebastian Barysz pisał szczegółowo o tym, że wykorzystując około 25 milionów zł człowiek ten zainwestował w PSA 10 Pikachu Illustrator.
Kiedy w grę wchodzi czysta spekulacja i wyznaczanie wartości w oderwaniu od fundamentalnych czynników, wtedy miejsce mogą mieć transakcje z kartami Pokemon za miliony. Każdy sam decyduje o swoich pieniądzach, lecz warto przypomnieć o możliwości pojawiania się nieuczciwych praktyk.
Ceny zawsze mogą być efektem manipulacji, pompowania sztucznej bańki cenowej, która ma pozwolić określonym osobom na łatwy zarobek. Po prostu warto mieć to na uwadze jeszcze zanim postanowimy wrzucić swoje oszczędności w nietypowe inwestycje o trudnym do oszacowania ryzyku.
Marcin Hołowacz, dziennikarz Polygamii