Po tych wideo z Shadow Warrior 3 natychmiast dodacie ją do obserwowanych
Zeszłoroczne nagrania z rozgrywką z Shadow Warriora 3 było pełne eksplodującej akcji i zwiastowały pewny hit. Na 9 miesięcy Flying Wild Hog nabrało wody w usta, żeby powrócić teraz z nowym "mięchem". Oczywiście podanym w mocno krwistej wersji.
10.05.2021 15:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na start piękna arenka, na której zaprezentowano kolejne, "środowiskowe rozwiązanie". Powitajcie wirujące ostrza nadziane na pionowy rożen, które można aktywować, by jeździł w jedną i drugą. To trochę wariacja na temat tego, co Hogi pokazywały zeszłego lata.
Oprócz tego przypomniano o jeszcze jednym motywie. Otóż po walce z bossem można wyciągnąć z niego "Gore weapon", czyli ukrytą w środku broń. W przypadku tego niemilca wyżej jest do podwójny minigun. Fajnie.
W kolejny wideo mamy kolejnego bossa i kolejne specjalnego gnata - "Seeking Eye". Latający "The Floater" ciska w nas energetycznymi bombami, ale po zabiciu upuszcza broń-pomocnika, która ciacha na kawałki wszystkich oznaczonych przez nas wrogów.
Przyznam jednak, że jak na "powrót" tej gry w sieci, to zaprezentowano zaskakująco mało konkretów czy takiej ładnej, płynnej, długiej walki. Jednocześnie "mięcha" jest tu aż nadto. Ale może właśnie to daje efekty, bo widzę multum komentarzy w stylu: Ej, to wygląda jak "Doom Eternal".
Co jest trochę zabawne, patrząc na to, jak "Doom Eternal" czerpał z rozwiązań z "Shadow Warriora 2", by wymienić chociażby uniki ("dashe"). Z zakulisowych opowieści słyszałem też, że ekipa z id Software była pełna podziwu dla systemu cięć i finiszerów kataną w drugiej części polskiej produkcji.
A wracając do lekkiego chaosu powyżej - przypominamy, że mieliśmy jeden długi, a potem drugi długi wywiad z Flying Wild Hog, którzy opisywali multum rozwiązań w nowej grze. Także to, jak działają "gore weapons", wówczas nazwane jeszcze "gore tools".
Zobacz także
"Największa nowość dla mnie to przedmioty wyciągane z niektórych przeciwników. Na przykład z niebieskiego szamana Lo Wang wyjmuje kryształ, którym rzuca o ziemię i wszyscy wrogowie w okolicy zostają zmrożeni. Opowiecie coś więcej?
Finiszery to coś, co wyciągnęliśmy z naszej szufalady niewykorzystanych pomysłów. Zawsze nam pasowały do bohatera, do tego, że gra "atakuje" gracza tą przerysowaną przemocą. Stwierdziliśmy, że w "Shadow Warrior 3" musimy koniecznie je wprowadzić.
Ale też z uwagi, że sama koncepcja nie jest to nowością dla graczy, chcieliśmy znaleźć coś wyjątkowego. Coś, co będzie atrakcyjne dla fanów. Dlatego każdy przeciwnik, którego projektujemy, ma jakąś unikatową cechę.
Nawet te szeregowe zombiaki?
Tak, nawet one. Podałeś przykład tego "lodowego granatu". Pochodzi z przeciwnika, który potrafi strzelać w gracza lodowymi pociskami. Przy finiszerze odbierasz mu tę jego "cechę". W przypadku tej postaci efektem użycia tej broni będzie właśnie obszarowe zmrożenie. Przy innym wrogu może to być młot z kości - ten widoczny na gameplayu. Ale taka broń jest ograniczona czasowo, po jakimś czasie Lo Wang ją po prostu porzuca.
Natomiast każdy przeciwnik może być źródłem dodatkowej umiejętności, z której skorzystamy. Z tych szeregowych wrogów może nam wypaść odnawianie zdrowia czy wzmocnienie, na przykład chwilowa niewrażliwość na ataki. Nazwaliśmy te wszystkie narzędzia gore tools."
Zobacz także
Na koniec przypomnijmy, że Flying Wild Hog ma w planach aż cztery gry. Jedną będzie "Evil West", którego wystrzałowy trailer zaprezentowano w czasie gali The Game Awards 2020 (choć kończone już bez Tadka Zielińskiego, który był tam game designerem).
Kolejne gry to sieciowe action-RPG w klimacie sci-fi (tworzone we współpracy z twórcami słynnego MMORPG "RuneScape") oraz produkcja, którą prezes Flying Wild Hog określa jako "najambitniejszą grę, jaką do tej wydało ich studio".
Z kolei w listopadzie 2020 Hogi zostały kupione przez szwedzkiego Embracera za 137 milionów dolarów.