Oculus nareszcie ogarnął problem braku dostępności swoich gogli
I dodatkowo przybliżył datę premiery kontrolerów Touch.
Dobra wiadomość dla trzymających kciuki za VR. Oculus Rift po niemal czteromiesięcznej obsuwie zaczął być wysyłany do ludzi, którzy zamówili sprzęt za sześćset dolarów w chwilach jego "oficjalnej" premiery. Przesyłka ma dojść do drzwi zajawkowiczów w ciągu czterech dni roboczych (licząc od wczoraj). "Chcemy przeprosić wszystkich za to opóźnienie. Doceniamy, że bez waszego wsparcia VR nie doszłoby do miejsca, w którym jest teraz. Dziękujemy za cierpliwość w trakcie tych kilku miesięcy" - pisze Oculus.
Obsuwy, jak nietrudno się domyślić, spowodowane były sporym zainteresowaniem wśród kupujących, problemami z ilością oraz dostępnością samego sprzętu. Krótkie przeprosiny mają zakończyć trwającą ponad kwartał awanturę. Ale i dotrzeć do developerów, którzy inwestują w wirtualną rzeczywistość swoje środki. Rynek zacznie normalnie funkcjonować, bowiem zapowiedziane premiery nareszcie dostaną swoją publiczność.
To nie wszystko. Jak obiecuje wydawca, w którymś z trzech ostatnich miesięcy bieżącego roku na rynek trafi nareszcie Oculus Touch, czyli technologia pozwalająca dołączyć ruchy rąk do wirtualnego doświadczenia. Jeszcze niedawno mieliśmy wyłącznie "drugą połowę 2016", więc powoli zawężają datę premiery.
Gwoli ciekawostki dla mniej wtajemniczonych - niegdyś wiele osób myślało, że Touch będzie podobnym bajerem do HTC Vive, czyli dodatkowymi urządzeniami na wzór choćby Move'a, którymi namachała się warszawska część redakcji podczas naszych testów gogli. Oculus celuje jednak w inne rozwiązanie. "Touch zaprojektowany jest tak, by śledzić faktyczne ruchy dłoni i palców. Mamy nadzieję, że "świadomość rąk" jeszcze bardziej wzmocni wirtualne doznanie" - tłumaczył Gamasutrze Brandon Iribe w zeszłym roku. Firma wierzy, że Touch będzie najbardziej charakterystycznym elementem Oculusa, który wyróżni gogle na rynku w obliczu coraz większej konkurencji.
I jeżeli teraz firma potwierdziła obecność Touch w ostatnim kwartale bieżącego roku, developerzy, którzy pracowali nad grami lub innymi eksperymentami uwzględniającymi ruch dłoni, mogą w spokoju wykończyć swoje projekty. Czy tym razem obejdzie się bez wpadek i sprzęt rzeczywiście dojdzie do kupców między październikiem i grudniem? Oby tak. "Dwa razy ten sam błąd" to już tylko taktyka Nintendo.
Adam Piechota