Liczyły się tylko umiejętności. Wspaniały to był multiplayer

Czysty skill, zero mikropłatności i dziesiątki godzin wciągającej rozgrywki. Ten multiplayer był strzałem w dziesiątkę, a w serwery pękały w szwach. Do czasu.

Rozgrywka w AC: Brotherhood Multiplayer
Rozgrywka w AC: Brotherhood Multiplayer
Źródło zdjęć: © YouTube

28.12.2022 | aktual.: 28.12.2022 16:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Z utęsknieniem wracam myślami do starszych odsłon Assassin's Creed. Moim absolutnym faworytem jest AC: Brotherhood, który skradł dziesiątki (jeśli nie setki) godzin mojego życia. I to wcale nie za sprawą fabuły, chociaż i ona jest znakomita. Ba, jeszcze wtedy Ubisoft potrafił zaprezentować w interesujący sposób wątek współczesny.

Głównym "winowajcą" był multiplayer. Tak, to właśnie AC: Brotherhood był pierwszą grą z serii Assassin's Creed, która otrzymała tryb sieciowy, przy którym tak namiętnie traciłem czas. Bawiłem się znakomicie. Geniusz tkwi w prostocie.

Liczyły się umiejętności oraz intuicja

Jeśli komuś obcy jest ten temat, to przypomnijmy fundamenty tego trybu. To raczej nie będzie zaskoczenie – motorem napędowym były skrytobójstwa. Najpopularniejszy tryb – czyli Ścigany – polegał na tym, że gracz stawał się jednocześnie myśliwym oraz zwierzyną.

Naszym celem było namierzenie gracza i jego likwidacja. Było to dość utrudnione, bowiem na planszy aż roiło się od NPC, których można było najzwyczajniej pomylić z naszą "zwierzyną". W pewnym stopniu pomagał kompas – im bliżej celu byliśmy, tym bardziej się zapełniał i mocniej świecił, co stanowiło wskazówkę (działanie kompasu zostało osłabione w zaawansowanych odmianach rozgrywki).

To gracz czy NPC?

Brzmi banalnie, ale główną przeszkodą było to, że my również byliśmy celem, więc zachowanie ostrożności było jednym z fundamentów rozgrywki. Pikanterii dodaje fakt, że bardziej doświadczeni gracze opanowali sztukę udawania NPC do perfekcji!

Liczył się styl i finezja

Zabójstwa były oceniane. Dziwnie to zabrzmi, ale otrzymywaliśmy punkty za styl. Jeśli zbyt często korzystaliśmy z opcji biegania, wtedy mimowolnie wchodziliśmy w tryb pościgu (i jednocześnie zdradziliśmy swoją pozycję). Takie zabójstwa były "oceniane" w okolicach 100 punktów. Strzały z pistoletu też nie były gwarancją wysokiego miejsca w końcowym rankingu. Najlepszą opcją było używanie trucizny w połączeniu z kilkusekundowym skupieniem na celu i – jeśli to możliwe – zaatakowanie wroga, gdy jest schowany. Wtedy normą były "noty" w okolicach 1000 punktów. W połączeniu z premiami i kombinacjami nawet lepiej.

Nie byliśmy bezbronni

Punkty zdobywane były również w akcjach defensywnych. Naszego oprawcę mogliśmy bowiem ogłuszyć, przez co on tracił na nas zlecenie, a my otrzymywaliśmy nagrodę w postaci 200 pkt. Zdarzało mi się wygrać mecz mając na koncie tylko jedno lub dwa solidne zabójstwa. Ciekawym rozwiązaniem w trybie "Ścigany" było to, że im lepiej graliśmy, tym więcej graczy nas ścigały. Pierwsze miejsce w trakcie rozgrywki oznaczało, że ściga nas maksymalnie 3 graczy, a my mamy jedno zlecenie.

Inne tryby

Istniały naturalnie inne tryby w AC: Brotherhood Multiplayer: Polowanie, Łowca Skarbów, Sojusz, jednak to właśnie Ścigany był – moim zdaniem – esencją tego wszystkiego i wyznacznikiem najlepszej zabawy.

Wyposażenie, umiejętności

Sprzęt oraz specjalne umiejętności dobieraliśmy pod własny styl gry. Petardy dymne, noże do rzucania, umiejętność zmieniająca NPC w nasz model postaci, przebranie, petardy hukowe i wiele więcej. Te ostatnie były całkiem ciekawe. Huk sprawiał, że mogliśmy wystraszyć wszystkich NPC w okolicy. Niewzruszeni pozostali jedynie inni gracze, a więc cała reszta była formalnością.

Każda broń/umiejętność miała swoje plusy i minusy. "Wizja Templariusza" sprawiała, że dostaliśmy na tacy informację, kto w tłumie jest NPC, a kto jest graczem. Brzmi pięknie, ale w praktyce było gorzej. Wadą tej zdolności było to, że w trakcie jej używania nasza postać świeciła się, więc tym samym zdradziliśmy swoją obecność, swoje zamiary.

Trucizna natomiast była przepotężna, ale mogliśmy jej używać tylko w minimalnej odległości. W tym celu niejednokrotnie musieliśmy nadgonić naszą ofiarę, więc normą było korzystanie z trybu szybkiego chodzenia. A to zdradzało naszą tożsamość – NPC nie potrafiły "chodzić szybko".

Żegnaj...

Niestety, to wszystko już przeszłość. Ubisoft wyłączył serwery w bieżącym roku, więc rozgrywka jest niemożliwa. Szkoda, bo to był bardzo wciągający multiplayer, z prostymi zasadami, bez mikropłatności, który bronił się mechaniką. Kolejne części AC również otrzymały tryb multi i chyba poza "Revelations" to rewelacji już nie było.

Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii

wiadomościmultiplayerubisoft
Komentarze (5)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.