Graj utracony: Chłopcy z placu niezłej giwery

Porzuciłem wszelką nadzieję, odpaliłem i skończyłem przed paroma minutami demo Piekła Dantego. Pierwszy wniosek: w grach coraz częściej pokazują biusty. To dobrze. Drugi wniosek: gry to ciągle najgłupsza rozrywka stworzona przez cywilizację. To źle.

Graj utracony: Chłopcy z placu niezłej giwery
marcindmjqtx

Ale po kolei. Jak po raz pierwszy usłyszałem, że magicy od doskonałego Dead Space zwirtualizują "Boską Komedię" byłem niezwykle ciekaw tego, co im wyjdzie. Potem, jak się okazało, że wychodzi latanie od areny do areny i wymachiwanie kosą - przestałem być ciekaw. A potem obejrzałem parę zapowiedzi i uznałem, że gra ma tak niezwykłą oprawę graficzną, że żal byłoby nie sprawdzić, jak to jest zmierzyć się z potworami wprost z obrazów Boscha i Brueghla. No i zmierzyłem się przez pół godziny, wyłączyłem konsolę, rozmasowałem opuszki palców i wiem, że więcej po to nie sięgnę.

Nie dlatego, że Visceral Games zbezcześciło zabytek średniowiecznej literatury. To mnie nie boli, o czym zresztą za chwilę. W ogóle ciężko trawię gry z gatunku hack and slash, ale pewnie zdzierżyłbym ten durny typ rozgrywki, gdyby Piekło dawało coś więcej - niestety nic tego nie zapowiada. Obejrzyj przerywnik filmowy, rozwal kilka setek istot z piekła rodem, potem rozwal wielkiego bossa, zarób PD i odblokuj kombosa. I tak w kółko. Dziękuję, postoję. Żadna grafika mi tego nie wynagrodzi.

Warto przeczytać również poprzednie felietony Zygmunta z pomysłami na scenariusze gier:

Tyle o grze (demie raczej), teraz o samej idei przerobienia "Boskiej Komedii" na sieczkarnię. Niektórych to oburza, ja chylę czoła i mówię: szacunek, panowie, wielki szacunek. W momencie dziejów, kiedy naszej ulubionej rozrywce brakuje przede wszystkim dobrych scenariuszy, sięgnięcie do kanonu lektur szkolnych to posunięcie tyleż desperackie, co śmiałe. Średniowiecze mamy już odrobione, sięgnąłem zatem do listy lektur bardziej współczesnych, żeby znaleźć jeszcze kilka inspiracji. Podaję cztery przykłady, ale liczę na twórcze rozwinięcie idei w komentarzach.

Nemeczek: rekonkwista Gatunek: gangsta sandbox Podstawa: Ferenc Molnar, Chłopcy z Placu Broni

Przyznać się, kto w szkole nie wzruszał się losami niepozornego Erna Nemeczka, który oddał życie w obronie Placu Broni przed bandą Czerwonych Koszul? Który najpierw, będąc słabego zdrowia, przeziębia się, chcąc udowodnić swoją przydatność dla drużyny, a potem złożony chorobą ucieka z łóżka, aby wziąć udział w ostatecznej bitwie o Plac Broni i zadecydować o zwycięstwie. I zaraz potem umiera. Ta prosta historyjka o młodzieńczej przyjaźni to byłoby jednak zbyt mało na pełnokrwistą grę akcji, dlatego proponuję po pierwsze zasugerować się nazwą placu, po drugie potraktować śmierć Nemeczka jak punkt zwrotny - nie zakończenie. Opisane przez Molnara wydarzenia byłyby w grze jedynie prologiem. Potem Nemeczek w onirycznym etapie zwalczyłby śmiertelne zapalenie płuc, aby powrócić na Plac Broni. Wyrwany z objęć śmierci nie byłby już miłym, chorowitym blondynkiem. Chciałby wywrzeć krwawą zemstę na Czerwonych Koszulach i na przyjaciołach, których głupie zabawy o mało nie zakończyły jego życia. Znajdując tytułową broń - pod placem mieści się tajna zbrojownia c.k. armii - zaczyna swoją wendettę, tropiąc znanych z powieści bohaterów po XIX-wiecznym Budapeszcie, jednocześnie zostając królem podziemia w stolicy Węgier - Tym Nemeczkiem. Nie mają dla niego tajemnic kanały, knajpy, meliny i dekolty pesztańskich prostytutek. Po wyeliminowaniu znajomych z dawnych lat ostatnią misją Nemeczka jest wysadzenie w powietrze kamienicy wybudowanej na Placu Broni, dawnym placu zabaw. W finale bohater pozornie ginie pod gruzami, ale - jak wiemy z zapowiedzi wydawcy - powróci w następnej części, kiedy to sięgnie po władzę w wiedeńskim półświatku początku XX wieku.

Dzień Zaduszny Gatunek: survival horror Podstawa: Adam Mickiewicz, Dziady cz. II

Serce ustało, pierś już lodowata, Ścięły się usta i oczy zawarły; Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata! Cóż to za człowiek? - Umarły. Od recytacji tego fragmentu "Upiora" zaczyna się akcja gry. Młody poeta odwiedza w Zaduszki grób ukochanej, jednak - choć to nie pierwsza i nie setna nawet wizyta - za każdym razem, kiedy pochyla się, chcąc złożyć kwiaty, grób znika, pojawiając się kilka alejek dalej. Tak mamiony poeta zagłębia się w cmentarz, trafiając na dziady - stary pogański zwyczaj, kiedy to rozmawiano z błąkającymi się po Ziemi duchami zmarłych. Nasz bohater wędruje od grobu do grobu, a każdy kolejny etap to wizyta u jednego z duchów opisanych przez Mickiewicza. Są więc Józio i Rózia, jest Zły Pan, jest Dziewczyna (ta, co przed nią baranek, a nad nią motylek) i tajemnicze milczące Widmo. Bohater musi każdego przeprowadzić w zaświaty, pokonując po drodze chcące mu to uniemożliwić za wszelką cenę upiory. W swoim arsenale ma świecę, szablę i pogańskie zaklęcia - ale też poezję. W momentach quick time events z rozrzuconych słów układa fragmenty Dziadów, co w połączeniu z zaklęciami potrafi tworzyć mocarne kombosy. Jednocześnie poeta odkrywa, że sam jest martwy, a cała intryga została uknuta przez pogańskich bogów, którzy chcą doprowadzić do upadku chrześcijaństwa na uświęconej jedynie słuszną katolicką wiarą polskiej ziemi. Dlatego ostateczny pojedynek z Milczącym Widmem odbywa się w jasnogórskim klasztorze.

Zaklinacz Lwów Gatunek: action RPG Podstawa: Henryk Sienkiewicz, Quo Vadis

Wydarzenia "Quo Vadis" mimo oczywistej przygodowości średnio się nadają na fabułę gry, ponieważ główni bohaterowie są stroniącymi od przemocy chrześcijanami. Oczywiście można by wykorzystać Ursusa, ale bohater od urodzenie obdarzony nadludzką siłą słabo się nadaje do RPGa - jak tu rozwijać drzewko umiejętności, jak gość od początku jest mocarzem. Amnezja na tkankę mięśniową nie działa. Dlatego wzięlibyśmy zwykłego rzymskiego legionistę, który błędnie wierzy, że chrześcijanie doprowadzili do zagłady jego rodziny. Opętany żądzą rozprawienie się ze szkodliwą sektą Dariusz daje się poznać jako zajadły chrześcijanożerca. Wypatrzony przez cesarskich agentów szybko opuszcza legiony i zostaje wcielony do tajnej jednostki Nerona do walki z chrześcijanami. Dariusz spotyka bohaterów powieści, stając się w miarę rozwoju fabuły budzącym postrach "łowcą rybaków". To on odpowiada za porwanie Ligii, on osobiście tresuje byka, z którym walczyć będzie Ursus, on tropi św. Piotra i doprowadza do jego ukrzyżowania. Gracz może zadecydować dzięki swoim wyborom, czy w czasie rozwoju fabuły raczej staje się coraz bardziej bezwzględnym cynglem Nerona, czy raczej przekonuje go filozofia chrześcijan. Jeśli wybierze drogę zła, kulminacją jego kariery będzie podpalenie Rzymu. Jeśli drogę dobra, będzie mógł wziąć udział w spisku Pizona.

Virtuti Militari Gatunek: FPS Podstawa: Gustaw Herling-Grudziński, Inny Świat

Na porządną strzelankę trzeba było wybrać coś wojennego, ale jednocześnie mało oczywistego, żeby nie nawiązywać do "Call of Duty", czy "Medal of Honor". Kusił "Łuk Triumfalny" z Paryżem, kusił "Komu bije dzwon" z Hiszpanią, "Rzeźnia numer 5" z Dreznem , "Kamienie na Szaniec" z Warszawą. Dość brawurowa mogłaby wyjść wirtualizacja "Medalionów", ale nie potrafię się na to zdobyć nawet w żartach. Opowiadający o Gułagu "Inny Świat" w połączeniu z niezwykłą biografią autora nadaje się natomiast doskonale. Możemy pokazać przede wszystkim sowiecki system totalitarny, do tej pory w grach wojennych walczyliśmy w końcu tylko z Niemcami, a Wania nawet jak się pojawiał - to jako miły sojusznik. Nie da się jednak zrobić gry z samego umierania w obozie, dlatego połączylibyśmy kilka wątków. Akt pierwszy opowiadałby o losach bohatera, który po wybuchu wojny montuje grupę partyzancką i walczy z okupantem do czasu, kiedy zostaje zgarnięty przez NKWD. Akt drugi to więzienne życie, bójki na pięści, walka o przetrwanie, pokazanie rzeczywistości Gułagu. Akt trzeci to przedzieranie się przez Związek Sowiecki w poszukiwaniu armii Andersa. I w końcu akt czwarty to udział w uderzeniu na Monte Cassino.

Tak, gry mogłyby być niezwykłą lekcją historii i wartą najwyższej uwagi polemiką z dotychczasowym dorobkiem kultury. Tak naprawdę w wirtualnym świecie można wykorzystać każdy klasyczny motyw i każdy szanowany tytuł, byleby tylko dał się dokleić do bezmózgiej pornograficznej rzezi tak, aby można było stworzyć produkt skierowany do odbiorców o IQ owsika.

Zygmunt Miłoszewski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.