Cześć pracy! Dziś mój ostatni dzień na Polygamii i w grupie WP
Kiedy Barnaba zapytał mnie, czy napiszę coś na pożegnanie z Polygamią, nie zapaliłem się do tego pomysłu. Tak żegnać mogli się Gnyp, Kamiński, Hildebrand czy Kosman. Rok pracy nie daje mi takiego przywileju. Po chwili uzmysłowiłem sobie jednak, że ja i Polygamia to coś więcej niż ostatnie 12 miesięcy.
To nie będą wspomnienia weterana branży, jak to zwykle przy takich okazjach bywa. Nie dowiecie się niczego o rynku, o pracy, o tego typu rzeczach. To będzie moje "dziękuję" dla osób, dzięki którym mogę robić to, co lubię i za co mi płacą. A tak się składa, że większość z nich ma związek z Polygamią. No a skoro dochodzi do wirtualnego zbijania piątek, wspominek o dobrych ludziach, to i soundtrack musi być odpowiedni.
Do Gadżetomanii na przełomie 2013 i 2014 roku ściągał mnie Piotr Gnyp. Najpierw pozwolił mi na "Gadżeto" prowadzić bloga, na którym wcale nie pisałem o gadżetach, co zawsze rozwścieczało komentujących. Ci, którzy równie dobrze mogli irytować się na "Gazetę Wyborczą", że ukazuje się również wtedy, kiedy wybory się nie odbywają, nie rozumieli, że nazwa to jedno, a treść drugie.
Znacznie ważniejsze. Wychowałem się na Gadżetomanii, na której pojawiały się np. takie teksty Olgi Drendy. I dlatego chciałem robić właśnie taki serwis, gdy w lutym 2020 roku zostałem jego redaktorem prowadzącym.
Kiedy Piotr Gnyp zaproponował mi współpracę z Gadżetomanią oczywiście nie mogłem wiedzieć, że to się tak potoczy. Piotrek z ówczesną Blomedią pożegnał się zaraz po tym, gdy trafiłem do redakcji. Mimo że tak naprawdę nigdy nie pracowaliśmy razem, Piotr jest "ojcem chrzestnym" mojej "dziennikarskiej kariery".
Pracowałem wcześniej w Gram.pl i Gamezilli, ale wszystko zmieniło się właśnie wtedy, kiedy Piotr Gnyp zaproponował mi współpracę z miejscem, gdzie mogłem pisać zupełnie inaczej i o czymś innym niż wcześniej. A od początku wiedziałem, że nie chcę być kimś, kto "klepie newsy". Chciałem wyrażać swoje własne zdanie, opinie. Często zdarzyło się to robić na siłę, pewnie sporo razy głupio, ale po mojemu - na tym mi zależało. Potem trafiłem na osoby, które mi to umożliwiły, o nich będzie za chwilę, ale to od Piotra "wszystko się zaczęło". Dokładnie jak z Polygamią.
Polygamia zawsze była inspiracją - ale nie dlatego, że pisali "pod prąd", co ja próbowałem czynić. Uczyłem się podejścia do pisania o grach właśnie na Poly, prowadzonej jeszcze przez Piotrka. Dlatego uśmiechałem się pod nosem, że dajemy dziwne tytuły, że za dużo opinii, że kiedyś to tak nie było.
Mhm, akurat.
Dla mnie Polygamia = zdanie autorów. Polygamia = bycie po stronie graczy. Kiedy ostatnio pisałem o zamknięciu Xbox Live, odkopałem sobie teksty, kiedy ekipa walczyła o "polskiego Live'a".
Zawsze tak rozumiałem pisanie o grach, dlatego bez fałszywej skromności mogę napisać, że cieszę się, że wraz z Barnabą, Pawłem, Dominikiem i resztą kontynuowaliśmy to dzieło. Kiedy pisaliśmy o upadku "CD-Action", kiedy tłumaczyliśmy fenomen grających matek, kiedy obserwowaliśmy, co dzieje się na Twitchu. A przecież te dwa ostatnie to tylko przykłady z ostatnich tygodni.
Moje kontakty z Piotrkiem nigdy nie były jakoś zażyłe, ale zawsze miałem wrażenie, że mogę liczyć na jego wirtualne poklepanie po plecach. Zresztą to właśnie Piotr zapoznał mnie z Asią Sosnowską, która zaproponowała mi prowadzenie serwisu o telefonach i aplikacjach mobilnych. To był projekt Agory, który powstały razem we współpracy z Sony, ale dla mnie miał być przepustką do pracy w tamtejszym dziale technologii. Tak jak Piotr jest ojcem chrzestnym, tak Asia - matką chrzestną.
Pierwsze moje spotkanie z Asią odbyło się właśnie w siedzibie Agory. Redakcja technologii siedziała biurko w biurko z - tak, zgadliście - ekipą Polygamii. Wówczas redaktorem naczelnym był Marcin Kosman, gdzieś dalej siedział Tomek Kutera (który kiedyś na Poly wbił mi szpileczkę, a potem razem pracowaliśmy w WP i zrobiliśmy kilka fajnych rzeczy - tak, to mam na myśli pisząc, że Polygamia ciągle przewija się w moim życiu). Znałem dobrze to miejsce, bo oglądałem je na filmach Piotra, a potem już ekipy Konrada.
Z Marcinem Kosmanem spotkałem się wcześniej w Gamezilli. Marcin przyjął mnie do pracy, kiedy pożegnałem się z gram.pl i jestem przekonany, że gdyby tego nie zrobił, być może zająłbym się w życiu czymś innym. Pewnie nie zrezygnowałbym ze studiów i męczył się kilka lat, słuchając o rzeczach, które by mnie nudziły.
Gamezilla była kuźnią Polygamii - najpierw "Koso", potem Paweł Olszewski. A przecież i "Mielu", który był w "GZ" moim szefem, często gościł na łamach Poly. Moim zdaniem to nie przypadek, bo choć wszyscy różnili się jako ludzie, mieli inne charaktery, to łączyło ich polygamiowe podejście.
"Wiadomo, co mogło być kolejnym krokiem…"
Z Asią pracowało nam się na tyle wzorowo, że kiedy przeszła do WP, mogłem i ja dołączyć do zespołu, który powstawał na gruzach dawnej redakcji technologicznej. Zaczynaliśmy dosłownie od początku, dlatego dziś tak ciężko piszę mi się o tym, że WP Technologie opuszczam - bo byłem od startu nowego WP Techa.
Asia stworzyła szkielet fantastycznej ekipy. Bolek, Barnaba, Arek, potem pojawiła się Klaudia - znacie ich wszystkich z Poly. Ale na długo zanim pojawiła się myśl, by przejąć Polygamię, Barnaba zarządzał reaktywowanymi WP Grami.
Poznanie Barnaby to jeden z tych małych, magicznych momentów, kiedy nagle pracujesz z kimś, kogo teksty czytałeś. B-side z "Playa", "Komputer Świata" miał (ma!) zdolność pisania recenzji, którą zawsze mu zazdrościłem. "Wcielał się" w bohatera i opisywał świat, robiąc z to z takim entuzjazmem i pasją, że gry, które ocenił wyżej niż na 7/10, od razu chciało się zagrać.
WP Gry były sympatycznym serwisem, a dzięki działaniom Asi i Barnaby gry znowu zagościły na stronie głównej Wirtualnej Polski. I to nie tylko te do grania w przeglądarce, choć i o takich trzeba było wspomnieć.
Barnaba i Kuba "kupują" Polygamię
Kiedy dowiedziałem się, że WP kupuje Polygamię, pomyślałem, że mam w życiu niesamowitego farta. Do zdarzeń i do ludzi. Kuba Wątor, były redaktor naczelny WP Tech, ściągnął do nas Pawła Hekmana, którego nie podejrzewam o to, że potrafi być niemiły. Na dodatek naprawdę świetnie pisze, też ma swój styl, który rozpoznaję od razu.
Trochę się wzruszam, bo to był kawał przygody. Czy to na WP Tech, czy na Polygamii zrobiliśmy sporo fajnych rzeczy (np. mój tekst cytował na Twitterze prezydent), ale przede wszystkim mogłem poznać naprawdę fantastycznych ludzi. Zajęło mi się ich poznawanie, ale wreszcie się udało. I chociaż "zawodowe" drogi się rozchodzą, to jestem przekonany, że będziemy mieć kontakt i choćby z Barnabą powymieniamy się zespołami, które wychodzą na kasetkach.
Dziękuję więc wszystkim, których przed chwilą wymieniłem, bo gdyby nie wy, nie mógłbym pisać na Polygamii, jednym z najlepszych miejsc o grach w Polsce od dawna. Gdyby nie wy, nie mógłbym robić tego, co lubię. Kłaniam się nisko!
Cześć pracy!