A wystarczyło poczekać z No Man’s Sky do wersji na Xboksa
Hello Games ładnie podkreśla, że ta gra ma już niewiele wspólnego z recenzowanym (w pewnym sensie legendarnym) produktem. Po dwóch latach łatania, rzecz jasna.
Mamy 2018 rok, ja zrobiłem się o wiele bardziej wylewny jako "pismak", więc bez spinki wyznam, że ocenianie No Man’s Sky nie należało do łatwych zadań. Przede wszystkim - uznaliśmy, że z głównym tekstem nie będziemy się tak spieszyć, jak reszta. Stąd dość nietypowy, codziennie aktualizowany Dziennik Odkrywcy Kosmosu. Parcie na tytuł Hello Games było olbrzymie, newsów, nawet u nas - kilka dziennie. Jak z Pokemon Go. Tylko w innym kierunku. A jak w końcu udało się opublikować recenzję, miałem ochotę spać tak długo, by zapomnieć o tym chorym okresie. Niemniej wszyscy już dzisiaj wiedzą, dokąd to wszystko prowadziło. Do słusznego rozczarowania, że ktoś sprzedaje early access za olbrzymie pieniądze z błogosławieństwem jednego z największych gigantów branży (Sony).
11 Things That Have Changed in No Man's Sky Since Launch
O wiele ciekawsze, o ile nie kupiło się dzieła Seana Marnotrawnego w dniu premiery, były późniejsze losy tej produkcji. Nienawiść, jaka narodziła się w mediach, nagonka na Hello Games, powolne prace nad proceduralnym wszechświatem, kolejne duże aktualizacje i szereg zmian. Przez jakiś czas nawet je sprawdzaliśmy; Bartek napisał olbrzymi tekst o tym, czy gra stała się po łatce Foundation. Ale nie sposób trzymać rękę na pulsie wszędzie (dlatego nie mamy tekstu o tym, jak wspaniale dziś gra się w The Division, choć i ja, i Dominik chcielibyśmy bardzo), więc trzeba było zostawić kolonizatorów kosmosu w spokoju. Przynajmniej dopóki nie zapowiedziano wersji na Xboksa.
Nie będę się oszukiwał, że mam czas, by tam wrócić. Ale gdybym nie pracował w branży i nie ogrywał kilku nowości miesięcznie, kto wie. Wygląda całkiem-całkiem. Serio.