Pecetowcy szybko znudzili się No Man’s Sky. W zaledwie dwa tygodnie liczba jednocześnie grających spadła o niemal 90 procent
Szczerze powiedziawszy, to się nie dziwię, bo choć skali No Man’s Sky odmówić nie można, gra oferuje bardzo niewiele.
Spadek liczby grających w dany tytuł wraz z upływem czasu od premiery nie jest niczym nadzwyczajnym. PC Gamer podaje, że wiele popularnych i wysoko ocenianych tytułów również notuje podobne spadki. Far Cry Primal, który dostał u nas ocenę „Warto”, stracił 82 procent grających w pierwszym miesiącu. DOOM, w którego według Macia zagrać TRZEBA, to 85-procentowy spadek. Nawet Wiedźmin 3 się nie uchronił i po pierwszym miesiącu w tym samym czasie grało w niego 71 procent mniej graczy, niż zaraz po premierze.
No Man’s Sky - Launch Trailer | PS4
Zatem nic dziwnego, że dokładnie to samo spotkało No Man’s Sky. Jeśli spojrzymy na statystyki dostępne na SteamSpy, 12 sierpnia, czyli w dniu pecetowej premiery, w grę Hello Games grało jednocześnie ponad 212 tysięcy graczy. 24 sierpnia było to niecałe 21 tysięcy osób. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że SteamSpy nie ma dokładnych danych i obejmuje tylko wersję ze Steama, podczas gdy NMS jest też sprzedawany na GOG-u. Pamiętajmy też, że dotyczy to liczby osób grających w tym samym czasie, a nie kopii przypisanych do kont użytkowników.
O ile spadek popularności gry w czasie jest zupełnie normalny, to w przypadku No Man’s Sky powinien być sygnałem alarmowym dla Seana Murraya i całej ekipy Hello Games. Zapewne pamiętacie prezentację z zeszłorocznych targów E3, na której sympatyczny gość z brodą i w kraciastej koszuli pokazał nam jedno, wielkie „WOW”. Wielki, żyjący wszechświat, pełen obcych, bitew kosmicznych na dużą skalę, pięknych planet i dziwnych stworów je zamieszkujących.
No Man’s Sky - New E3 2015 Gameplay I PS4
Tymczasem dostaliśmy, no właśnie – co? Wydmuszkę? Niedokończoną grę? Z pecetowym NMS spędziłem jakieś sześć, może siedem godzin. Więcej nie wytrzymałem. Jasne, latanie od planety do planety jest fajne. Podobnie jak nazywanie swoich odkryć. Pierwszy układ słoneczny, w którym się znalazłem nazwałem Lechistan, pierwszą planetą był Radom, zamieszkiwany przez uskrzydlone czworonogi z arbuzami na tyłkach, które nazwałem Januszami. Bardzo szybko jednak okazuje się, że na tych planetach robimy w zasadzie to samo – zbieramy surowce potrzebne do wyprodukowania paliwa do hipernapędu.
Zresztą nie tylko ja mam takie zdanie. Adam twierdzi, że zagrać można, ale nie za takie pieniądze. Metacritic to 64/100 od recenzentów, ale już 2,9 od samych grających na PC (trochę wyżej jest w przypadku wersji PS4). Steam? Niemal tyle samo osób grę poleca, co odradza. Przy czym większość recenzji z ostatniego tygodnia jest nagatywnych. A niemal każda zawiera identyczne zarzuty: nuda, płytka rozgrywka, słaba optymalizacja i masa niespełnionych obietnic.
No Man’s Sky mógł być nie tylko dobrą, ale przede wszystkim rewolucyjną grą. Czymś, co pokazałoby, że współpraca małego studia z gigantem pokroju Sony nie musi skończyć się jak zawsze. Szkoda, że wyszło właśnie tak. Jak zawsze.
Bartosz Stodolny