Z uKosa: Gry wideo - rzecz nie dla pań?

Z uKosa: Gry wideo - rzecz nie dla pań?

Z uKosa: Gry wideo - rzecz nie dla pań?
marcindmjqtx
08.03.2009 11:06, aktualizacja: 15.01.2016 15:51

Drogie graczki! Kochane producentki! Wszelka powiązana z naszą branżą płci piękna! Z okazji Dnia Kobiet składam Wam najserdeczniejsze życzenia zdrowia, szczęścia i pieniędzy. Żeby każdy kolejny poziom cieszył oko, i żeby tworzenie każdego kolejnego poziomu tak działało. Żeby bossowie nie wyrywali z życiorysu zbyt wielu cennych godzin, i żeby tworzenie kolejnych bossów w tym wyrywaniu nie uczestniczyło. I żeby Wasze mniej piękne, bardziej owłosione połówki zrozumiały Waszą pasję i wyrzekły się brudnych praktyk w rodzaju zmieniania hasła na PlayStation Network i chowania akumulatorka z pada do trzystasześćdziesiątki.

Liczbę adresatek szacuję na podobną do tej, jakiej doczekałby się apel skierowany do koneserów kawy kopi luwak, której ziarna najpierw są zjadane przez indonezyjskie łaskuny, a po wydaleniu trafiają do filiżanek smakoszy. Zaraz po tym, jak zapłacą tysiące euro za kilogram.

Parlamenty wprowadzają parytety wyborcze dla kobiet, by zwiększyć ich liczbę w ciałach ustawodawczych, choć jeszcze 40 lat temu panie nie tylko nie mogły kandydować, ale i głosować w tak rozwiniętych państwach, jak choćby Szwajcaria. Unia Europejska nie ustaje w działaniach na rzecz zrównania zarobków kobiet i mężczyzn, często przez swoje instytucje zachęcając do zatrudniania płci pięknej. Tendencja - pogłębiana przez kolejno przejmowane przez panie: spodnie, męskie uczesanie, brak makijażu - nie znajduje jednak zastosowania w branży gier wideo. Nadal niewiele kobiet pracuje w developingu. Ba, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, by zauważyć, że również niewiele z nich gra, choć wielu mniej lub bardziej zidentyfikowanych badaczy próbuje nam wmówić, że wcale tak nie jest. W ich opinii w Stanach Zjednoczonych 40% graczy to właśnie panie, w co osobiście nie wierzę, podobnie jak w średnią wieku grających znacznie przekraczającą liczbę lat trzydziestu. I piszę to sugerowany nie rodzimymi obrazkami, ale obserwacją rynku za oceanem.

Bardziej do wyobraźni przemawiają do mnie nie wyniki bazujące na ankietach, lecz fakty naukowe. Gry wideo stymulują męski mózg w sposób dalece skuteczniejszy niż ten kobiecy, co wielu z nas jest w stanie potwierdzić na podstawie obserwacji własnych koleżanek. Męska chęć zwyciężania też jest powszechnie znana i w sumie gdyby nie ona, do dziś żylibyśmy w obrębie granic wytyczonych przez przypadkowo dobrane grupy neandertalczyków. Wielkich wodzów, odkrywców i wynalazców też znamy raczej w wersjach męskich, nawet jeśli przyjąć założenie, że Kopernik była kobietą. Skoro pokój na świecie jest regulowany niepoliczalną ilością paktów, układów, umów i zobowiązań, ideę podbijania i mordowania można bez prawnych konsekwencji uskuteczniać jedynie w grach wideo.

Jeśli przyjąć założenie, że najlepsza praca to taka, która stanowi przedłużenie naszych zainteresowań, zrozumiałe staje się, że tak mało pań tworzy gry wideo. Bez sięgania po Google jestem w stanie podać jedynie dwa nazwiska kobiet związanych z branżą, z których jedno rodzi dumę, a drugie odrobinę niesmaku. Pierwsza pani to Paulina Bozek, a właściwie Bożek, bo to nasza krajanka, odpowiedzialna za fenomenalny sukces SingStara (na zdjęciu powyżej z nagrodą BAFTA). Już ten wpis do CV czyni z niej pierwszoplanową postać w branży, a jeśli dodać, że karierę zaczynała w Ubisofcie, a obecnie kontynuuje ją w Atari, można tylko pochylić głowę z szacunkiem.

Druga pani to Jade Raymond, która - przykro mi to pisać - sławę zawdzięcza głównie urodzie i niezwykle sympatycznemu usposobieniu. Assassin's Creed nie okazał się tak dobry, by mówić tu o niekłamanym talencie developerskim. A piszę to z chłodną głową, nieowładnięty wspomnieniem miłej rozmowy na E3, chińsko-kanadyjsko-australijskimi rysami czy kręcącymi w nosie perfumami Hypnotic Poison. Jade sama chciałaby być kojarzona z dokonaniami, nie zaś urodą, stąd też mój niesmak. Nie pod adresem panny Raymond, lecz szowinizujących dziennikarzy.

Jest jeszcze Rhianna Pratchett, która pewnie nie chciałaby, by jej bio zaczynało się od wzmianki o ojcu, więc przychylę się do tej niemej prośby i wspomnę wyłącznie o jej scenariuszach do m.in. Heavenly Sword oraz Overlord 1&2. Na tym jednak wątek kobiet pracujących nad tworzeniem gier dramatycznie się urywa. Panie są w tej branży, owszem, ale zajmują się marketingiem, public relations, brand managerowaniem i wieloma innymi obco brzmiącymi rzeczami. Mogą to robić w wielu firmach niezwiązanych z grami, dlatego sprawę ich przynależności do światka elektronicznej rozrywki postrzegam w kategoriach miłości z wyboru. A jako że kobiet nie sposób zrozumieć, nie spodziewam się, że przed końcem felietonu uda mi się dotrzeć do sedna sprawy. Choć spróbuję.

W pogoni za przyczynami takiego stanu rzeczy trafiłem na książkę o obiecującym tytule: "You can be a woman video game producer" ("I ty możesz zostać producentką gier wideo")  i nawet byłem blisko złożenia zamówienia. Zorientowałem się jednak, że to jedna z wielu pozycji cyklu. Inne książki z tej serii zachęcają kobietę do bycia astronautką, biolożką życia podwodnego, architeżką, paleontolożką, egiptolożką, inżynierżką, meteorolożką, entomolożką, piłkarżką, koszykarżką...

(Mam nadzieję, że trendy się nie zmieniły i nadal warto w duchu feminizmu skobiecać każdy zawód do takiej formy.)

Gry wideo jako męska rozrywka - nawet mimo walki z tym poglądem na NDS-ie, obfitującym w gry dla nastolatek i młodych kobiet - muszą zniechęcać potencjalne kandydatki, które chciałyby kodować, produkować bądź tworzyć grafikę. Oświadczam bez cienia fałszu i udawanej sympatii wynikającej z Dnia Kobiet - to wielka strata! Nowe, świeże spojrzenie z zupełnie innej perspektywy, bez podświadomych ciągot do powiększania bohaterkom biustów i pakowania w muskuły herosów zbyt dużych zasobów męstwa, byłoby dla graczy bardzo wskazane. Gorąco liczę na to, że w końcu doczekamy się Hideo Kojimy w spódnicy, co prędzej czy później nastąpi, gdy twórcy sami odkryją, że zjadają własne ogony poszukując nowych rozwiązań. A jeśli nawet panie nie odkryją przed nami nowych horyzontów, to przynajmniej są gwarancją świeżego spojrzenia na stare. A to już jest w pełni wystarczającą wartością.

Czekając na nowe zjawisko raz jeszcze ślę wirtualnego goździka wszystkim paniom grającym lub pracującym w firmach związanych z naszą branżą. Uśmiechu i sukcesów, drogie panie!

Marcin Kosman (autor jest redaktorem PSX Extreme)

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)