Wrażenia z dema Lord of the Rings: Conquest
25.12.2008 | aktual.: 11.01.2016 18:39
Lord of the Rings: Conquest Demo Gameplay Part 1 Załadował: polygamia_tv Jako, że jestem fanem Władcy Pierścieni J.R.R. Tolkiena to z niecierpliwością wyczekiwałem na kolejną grę z tego uniwersum. Padło na Conquest, a pamiętając, że nawet podobały mi się wcześniejsze chodzone bijatyki pokroju LotR: the Return of the King to i tutaj liczyłem, że się nie zawiodę. Pierwsze wrażenia Toreada jednak mocno mnie zaniepokoiły, więc jak tylko nadarzyła się okazja (w postaci dema na PSNie) by samemu sprawdzić, co tam Pandemic przyszykowało, bez wahania postanowiłem spróbować.
Niestety nie będzie to pieśń pochwalna, a wierzcie mi, że jako fan bardzo bym chciał mówić w samych superlatywach. Tym razem jednak w zasadzie nie ma czym się ekscytować. Ze wszystkich elementów tej produkcji najbardziej spodobało mi się menu. Świetnie oddaje klimat świata, z filmową muzyką i stającymi przeciw sobie armiami. Ach i ten miecz z pierścieniem po środku. Tak przez chwilę było bardzo klimatycznie, ale niestety wraz z wybraniem treningu (jedyna możliwa opcja w singlu) czar prysł.
Przede wszystkim gra jest po prostu brzydka. Starałem się tu doszukiwać ukrytego piękna, ale go nie ma. Tekstury są słabe, postacie też nie są pełne szczegółów, a większość ich animacji jest po prostu przyzwoita. Jeśli chodzi zaś o system walki to wszystko możecie obejrzeć na filmiku, ale generalnie jest on prosty i sprawdza się do łatwego i szybkiego eksterminowania przeciwników. Problemem jednak jest kamera i brak namierzania celu pod jakimś przyciskiem. Po prostu czasem kamera się bardzo źle ustawi i naprawdę niewiele widzimy, a namierzanie automatyczne działa jak chce i czasem skaczemy po przeciwnikach wcale nie zabijając wybranego przez nas celu.
Na plus na pewno trzeba zaliczyć różnorodność klas postaci. Mamy do dyspozycji zwykłego rycerza, łucznika, zwiadowcę oraz maga. Każda z klas posiada specjalne umiejętności jak np. niewidzialność u zwiadowcy, które potrafią bardzo pomóc w walce. Fajnie również, że będziemy mogli dobrać odpowiednią postać w każdym punkcie kontrolnym, który atakujemy/bronimy przez co zawsze będziemy przygotowani na atak łuczników czy też wojowników blokujących nasze ataki. Plusem na pewno są pojedynki pomiędzy jakimiś ważnymi bohaterami z uniwersum Tolkiena. W demie mogliśmy walczyć Isildurem przeciw Sauronowi. Szkoda tylko, że Isildurem walczyło się w zasadzie jak zwykłym żołnierzem i nie czuć było tej mocy, ale może to akurat kwestia tej jednej postaci.
Nie zrozumcie mnie źle grało się dość przyjemnie, ale po prostu wiedząc, że tytuł ten wychodzi już w styczniu nie wierzę w jego duży sukces. Lord of the Rings: Conquest po prostu nie zachwyca, choć przez chwilę nawet może bawić. Z drugiej strony ile czasu można wybijać te orki, ludzi czy też elfów. Ja po chwili miałem już dość, szczególnie, że jest to typowa sieczka, gdzie w zasadzie niczego nie kontrolujemy, więc wciskamy sprawdzoną kombinację przycisków i podziwiamy, jak trup ściele się gęsto.
Lord of the Rings: Conquest Demo Gameplay Part 2 Załadował: polygamia_tv Oczywiście Pandemic przewidziało, że to powiem, więc w demie umieściło również możliwość zabawy po sieci. Tryb Conquest, w którym może brać udział 16 graczy bardzo mocno przypomina inne dzieło firmy, czyli Battlefronta. Co prawda osadzone w innym uniwersum, ale tutaj również mamy klasy postaci, punkty do przejęcia i walkę na całego. Ba są nawet pojazdy pod postacią koni, z których możemy atakować i przewracać wrogów. No i jeśli będzie nam dobrze szło to odblokujemy jakiegoś enta lub bohatera pokroju gandalfa, którego możemy wybrać do walki. Po stronie zła za to widziałem potężne monstra takie jak troll czy nawet Balrog. Sam multiplayer nawet się sprawdza, ale z drugiej strony mapki, które otrzymaliśmy w demie są małe i bardzo proste, przez co wprowadzenie jakiejś strategii do rozgrywki wydaje mi się trudne, jeśli nie daremne. To prawdopodobnie przesądzi, że będzie to jeden z tych trybów sieciowych, w których serwery będą świecić pustkami niedługo po premierze, bo jednak ludzie wrócą do swoich Gears of War 2 czy też Resistance 2.
Ostatecznie nie sądzę, żeby to był tytuł, w który koniecznie musicie zagrać. Jednakże polecam wszystkim fanom Władcy Pierścieni samemu sprawdzić Conquest, bo może Was wciągnię i jednak ten klimat wystarczy Wam by zagrać.
Beniamin Durski
Znacząco przeciwne do mnie zdanie ma Wojciech Żankowski:
Jestem właśnie świeżo, mimo trwających świąt, po dość długiej sesji z wersją demonstracyjną LotR: Conquest na PLAYSTATION 3 i muszę stwierdzić, że mam w miarę pozytywne odczucia. Jako fan wszystkich poprzednich growych odsłon tolkienowskiej trylogii do gry podchodziłem z dość pozytywnymi rokowaniami i chyba się nie zawiodłem. Pierwsze takie skojarzenie, nie wiem czy dobre, jakie rzuciło mi się na myśl po wejściu do rozgrywki to, że widzę Heavenly Sword w świecie Władcy Pierścieni. Przede wszystkim chodzi mi o system walki, który zawiera różne sekwencje kombosów, specjalne moce w wypadku miecza, łuku, i tak dalej. Posługiwanie się broniami mimo tego nie jest tak efektowne jak w HS, ale w niczym to nie przeszkadza. Grafika nie powala na kolana, lecz także nie odstrasza, jednym słowem jest ona na przyzwoitym poziomie.
W demie do dyspozycji dostajemy kilka klas postaci w skład których wchodzą rycerz, łucznik, skrytobójca i coś w rodzaju maga. Występują oni zarówno po stronie dobra jak i zła. Każdy z nich ma swoje specjalne zdolności. Jako przykładem posłużę się skrytobójcą, który potrafi stać się niewidzialny i po cichu zabić wroga od tyłu. Co do wrogów, jest ich dużo, czasami przeciwko nam staje około 20 przeciwników, lecz są też takie momenty kiedy podchodzą oni do nas w grupkach po 5 osób, a z tyłu radośnie sobie skacze cały oddział oponentów, który jest, że tak to nazwę 'makietą'.
Do przetestowania oddano również tryb multiplayer (wymagane konto EA) z trybem Conquest. Krótkimi słowy naszym zadaniem jest tam przejąć wszystkie dostępny punkty na mapie przebijając się przy tym przez przeciwników. Podobnie jak w single player do wyboru dostajemy 4 klasy postaci. Trudno mi ocenić czy któraś z nich ma przewagę nad innymi, ale raczej niczego takiego nie zaobserwowałem i grało się przyjemnie. Podsumowując, nie jest to co prawda finalny produkt i pewne rzeczy mogą ulec poprawką, jednak grało mi się bardzo miło i sądzę, że będzie to bardzo solidny tytuł, nie rewelacja, ale po prostu solidny tytuł.
Wojciech Żankowski