W kalejdoskopie: Spec Ops: The Line
"Czas Apokalipsy" świata gier wideo czy mało ambitna gra akcji? Poruszająca i naszpikowana wyborami moralnymi opowieść o żołnierzach czy konwencjonalna i miałka historia militarna? Monotonna strzelanina, która podąża dawno utartymi ścieżkami gatunkowymi, czy tytuł ze wciągającą i zróżnicowaną rozgrywką, robiącą użytek z interesującego miejsca akcji? Spec Ops: The Line wzbudzało sporo emocji przed premierą i stanowiło sporą niewiadomą - jedni widzieli w produkcji studia Yager ogromny potencjał, inni zupełnie w nią nie wierzyli. Jak finalnie wyszło?
Wyszło nieźle, naprawdę nieźle. Gra zbiera oceny na poziomie 7-8, a jej średnia na dwóch najpopularniejszych agregatach recenzji przedstawia się obecnie następująco:
- Metacritic - PS3: 78% (15 recenzji); 360: 76% (38 recenzji); PC: 77% (3 recenzje); - GameRankings - PS3: 76,72% (9 recenzji); 360: 77,82% (25 recenzji).
Wydźwięk „„Spec Ops: The Line”” świetnie oddaje Machinima, która wystawiła aż dziewiątkę. Recenzja tego portalu jasno wskazuje, że twórcy stworzyli grę taką, jak ją zapowiadali:
Jeśli chcesz tylko wyłączyć swój mózg i zastrzelić trochę wrogów, Spec Ops nie jest dla Ciebie. Nie ma w tym jednak nic złego, gracze szukający tego znajdą to tutaj, cóż, znajdą to w niemal każdej innej grze. Element, który wyróżnia Spec Ops, to inteligentne przedstawienie dojrzałych motywów. Jeśli szukasz innego spojrzenia na grę wojenną, nie mogę mocniej polecić Spec Ops. „Spec Ops: The Line” otrzymało notę 9/10 także od G4TV. Z recenzji wynika, że gra faktycznie wyzwala u odbiorcy emocje i stawia go przed poważnymi wyborami moralnymi:
W „Spec Ops: The Line” jest trochę szokujących momentów, z czego przy niektórych nawet sławetna misja No Russian z „Modern Warfare 2” nie wydaje się niczym szczególnym. Zalicza się do nich m.in. palenie dużej liczby osób białym fosforem na Twoją komendę, które w konsekwencji, w dalszym etapie gry, objawia się wysoce niepokojącym widokiem.
To tylko jeden z wielu poruszających momentów w trakcie kampanii. Czasem stajesz przed wyborem, który niezależnie od wariantu ma opłakane skutki. Widzisz na przykład swojego kolegę uwięzionego pod obiektem nie do poruszenia i zaczynającego się palić. Ty masz broń z jednym pociskiem, a on błaga Cię, byś nie pozwolił mu się spalić. Zastrzelisz go czy pozwolisz mu się usmażyć? Za obie decyzje odblokowujesz osiągnięcie, a konsekwencje wyboru zostają odzwierciedlone w dalszym stadium kampanii, więc nie jest to coś, co z łatwością wymazujesz z pamięci. Jak w pewnym momencie mówi sam kapitan Walker [główny bohater gry - przyp. A.P.]: „Zabiorę te obrazy ze sobą do grobu”. Niektórzy określają historię przedstawioną przez Yager jako jedną z najlepszych w świecie gier na przestrzeni ostatnich kilku lat. Warstwa fabularna niewątpliwie stanowi o sile „Spec Ops: The Line”, zachwycają się nią niemal wszyscy recenzenci, wielokrotnie zwracając uwagę na rewelacyjne zakończenie. Jak czytamy dalej na G4TV:
Zakończenie to jedna wielka miazga. Nie chcę tutaj nic zdradzać, ale gdy je zobaczysz, zdasz sobie sprawę, że przypomina ono klimatyczne zakończenie sławnego hollywoodzkiego filmu, który także bazował na powieści i nie chciałbyś, żeby ktoś zdradził Ci jego zakończenie. Ale zakończenie to wykonano niemal perfekcyjnie, robi wrażenie, zostaje w pamięci i nie jest bezczelną kopią. Pod koniec gry trzeba podjąć trzy wybory, z których wynikają dwa możliwe zakończenia - jedno z nich zawiera epilog, który porusza jeszcze bardziej niż wszystkie poprzednie chwile. Jeśli masz dość ułożonych, szczęśliwych zakończeń w grach, „Spec Ops: The Line” powinno Cię w pełni usatysfakcjonować. Fabuła w „Spec Ops: The Line” wciąga i trzyma w napięciu do samego końca. A jak jest z samą rozgrywką? Jej trzon stanowi to, co znamy choćby z serii Gears of War - bieganie po określonej ścieżce od osłony do osłony i wraz z partnerami pakowanie w przeciwników setek pocisków. Typowa dla trzecioosobowych strzelanin mechanika jest jednak urozmaicana na kilka sposobów, co sprawia, że w „Spec Ops”, zdaniem większości dziennikarzy, gra się przyjemnie. IGN, który wystawił ocenę 8/10, pisze, że:
„The Line” wprowadza urozmaicenia do każdej walki. Czasami są to burze piaskowe, czasami oślepiające słońce albo obiekty, które przesłaniają pole widzenia. Szybko poruszający się specjaliści od walki w zwarciu, ciężkozbrojni żołnierze i grenadierzy zmuszają Cię do ciągłego ruchu i ryzykowania wystawiania się na ogień karabinów. Niszczenie ścian, by zakopać przeciwników w piasku, jest równie dobrą taktyką jak używanie wieżyczek, wyskakiwanie zza osłony z karabinem SCAR albo wydawanie poleceń swoim towarzyszom broni. I wytyka grze parę usterek, które choć sprawiają problemy, to nie rujnują zabawy:
Moi wirtualni partnerzy uratowali mnie kilka razy przed śmiercią - wtedy gdy zawodziła mechanika gry. W wielu momentach Walker nie doślizgiwał się albo nie wybiegał odpowiednio z osłony. Nie reagował też na moje polecenia, co skutkowało jego śmiercią.
Przeskakiwanie nad różnymi obiektami sprawia trudności również dlatego, że jest przypisane do tego samego przycisku co atak wręcz. Czasem więc Walker zamiast przeskoczyć przeszkodę, uderza w powietrze. Bez żadnego przewrotu, który służyłby do skutecznego unikania pocisków, sterowanie przysparzało mi sporo kłopotu. Przyzwoicie gra się także w trybie wieloosobowym, jednak z całą pewnością nie jest to coś, dla czego warto by „Spec Ops: The Line” kupić. Jak pisze Game Informer:
Piasek odgrywa ważną rolę nie tylko w kampanii, ale też w multiplayerze. Podczas każdego meczu może wystąpić burza piaskowa, która spowalnia Twoją postać i zakłóca Twoją mapę; można znaleźć też kilka niebezpiecznych elementów otoczenia i aktywować je, by zakopać w piasku wrogów. Poza tą unikatową mechaniką, multiplayer jest raczej standardowy. Do wyboru mamy sporo konwencjonalnych trybów, a awansując na kolejne poziomy doświadczenia (aż do 45.), odblokowujemy różne rodzaje broni, zbroje i inne rzeczy. Niestety, duże mapy, mało liczebne drużyny i przeciętne wymiany ognia sprawiają, że multiplayer nie dorównuje trybowi dla pojedynczego gracza. Rewelacyjna fabuła, niezła rozgrywka, interesujący świat przedstawiony, wymowny klimat... Co z oprawą audiowizualną? Muzyka wpasowuje się w wydarzenia mające miejsce na ekranie i potrafi wpaść w ucho, a aktorzy głosowi dobrze oddają charaktery głównych bohaterów. Nie jest to gra technicznie doskonała, ale na pochwałę zasługuje jej styl artystyczny. W recenzji Kotaku czytamy, że:
Styl artystyczny w „Spec Ops” jest cudowny - raz będziesz walczył na wypalonym słońcem i zakopanym w piasku statku-grobie, innym razem wpadniesz przez szklany sufit do ogromnej, pogrzebanej sali do występów. Dubaj to perfekcyjne miejsce akcji dla tego typu gry, to rzeczywista utopia, którą można porównać do Rapture z „BioShocka”; to prawdziwe świadectwo arogancji człowieka zakopanego pod morzem piasku. Pomimo tego, co mogły sugerować niektóre pełne piasku obrazki promocyjne, „Spec Ops” jest zachęcająco kolorową grą. Jedną z najsłabszych not, 3/5, „Spec Ops: The Line” dostało od technologicznej sekcji Guardiana, choć autor recenzji zaznacza, że gdyby pozwoliła mu na to redakcyjna skala, wystawiłby grze „siódemkę”. Docenia bowiem warstwę fabularną, kreację postaci i świat przedstawiony - chciałby tylko, aby rozgrywka była bardziej wciągająca:
(...) „Spec Ops: The Line” jest co prawda w pewnym stopniu oryginalne i poruszające, ale sama rozgrywka ma jak dla mnie zbyt nierówny poziom, bym mógł bez wahania polecić tę grę.
Twórcy dowiedli, że potrafią opowiedzieć świetną historię, wykreować interesujące postacie i zbudować wyjątkowy, niepokojący świat. Jeśli w następnej grze byliby w stanie połączyć te elementy z bardziej płynną i miodną rozgrywką, mogliby stworzyć coś naprawdę niesamowitego. Podsumowując zachodnie recenzje, wygląda na to, że „Spec Ops: The Line” generalnie spełniło pokładane w nim nadzieje. Czy w związku z tym zamierzacie zaopatrzyć się w dzieło Yager? Wakacje, czyli okres, kiedy ma miejsce znacznie mniej premier niż zwykle, właśnie się rozpoczęły, więc jeśli nie macie żadnych zaległości do nadrobienia, to „Spec Ops: The Line” wydaje się idealną grową propozycją na dwa najbliższe miesiące. I na kolejne zresztą też. Bo to najwyraźniej po prostu dobra gra.
Adrian Palma