Tryb sieciowy w Call of Duty: Black Ops - Cold War daje dużo, ale mógłby więcej [Recenzja]

Tryb sieciowy w Call of Duty: Black Ops - Cold War daje dużo, ale mógłby więcej [Recenzja]

Call of Duty: Black Ops - Cold War
Call of Duty: Black Ops - Cold War
Źródło zdjęć: © Polygamia.pl
27.11.2020 17:51

Zabawa wieloosobowa w "Call of Duty: Black Ops - Cold War" obiecuje bardzo dużo. I na papierze dużo też daje. Praktyka pokazuje jednak pewne niedociągnięcia. Zwłaszcza zestawione z wysoko zawieszoną poprzeczką przez ubiegłoroczne "Modern Warfare". Ale nie oznacza to, że po "Cold War" sięgnąć nie warto.

Zachwalałem tryb fabularny "Call of Duty: Black Ops - Cold War". Jest prosty, ale efektowny. Co nie jest regułą serii. Efekciarstwo? Zawsze. Efektowność? Z tym bywało różnie. Ostatnio przeszedłem fabułę po raz drugi i bawiłem się równie dobrze. Ale dziś nie o tym.

Czas zająć się, jak mawiają amerykanie, słoniem w pokoju – trybem wieloosobowym. Czyli tak naprawdę solą serii. Fabuła pęka po kilku godzinach. Przy multi mamy spędzić dziesiątki, jeśli nie setki godzin.

Cold War jest surowy i minimalistyczny

Tryb sieciowy w ubiegłorocznym "Modern Warfare" był odświeżający i ekscytujący. Ulepszenia giwer, możliwość ich opierania o niemal wszystko, a nawet otwieranie drzwi "z buta" lub po cichu – wszystko to sprawiało, że "MW" zyskało nieco na taktyczności i znów trudno było się oderwać od sieciowych bitew.

"Cold War" jest na tym polu dużo bardziej surowy i minimalistyczny. Mapy są mniejsze i bardziej "płaskie", nacisk został położony na tempo i dynamikę, przez co całość daje większe poczucie "arcade'owości".

Dla osób, które do serii "Call of Duty" zaglądają sporadycznie albo jest to ich pierwsza próba, będzie to strzał w dychę. Pozostali raczej pokręcą nosem i wrócą do "Modern Warfare". Ale to nie oznacza, że "Cold War" nie ma nic do zaoferowania.

Mniejsze mapy to mniej okien, w których czekają zastępy kamperów. Nie oznacza to, że nie ma ich wcale, ale liczba zdecydowanie spadła. Świetnie wypada też klimat samych map. Ejtisowe Miami wygląda, jak żywce wykrojone z losowego odcinka "Policjantów z Miami", a dodane niedawno Nuketown (kolejna wariacja na temat klasycznej już w "CoD" mapy), nadaje rozgrywce odrobiny szalonego, acz przyjemnego chaosu.

Największe brawa należą się natomiast za Armadę. Placem zabawy jest jeden lub dwa (w zależności od trybu) okręty wojenne. Możemy się między nimi przemieszczać na tyrolkach lub skorzystać z motorówek. Mapa jest wielopoziomowa, wymagająca jeszcze większej czujności, a przy okazji daje mnóstw satysfakcji.

Samych map jest dziewięć, ale wliczam w to dodany i wspomniany wcześniej Nuketown. Czyli mało. Liczę – i nie jestem w tym liczeniu odosobniony - na to, że nowe będą pojawiać się już wkrótce. W innym wypadku łatwo wpaść w monotonię.

Nie samymi mapami człowiek żyje. W "MW" mieliśmy "killstreaki", które tu ustąpiły miejsca "scorestreakom". Sposób działania jest podobny. Zbieramy punkty w każdym meczu, które później możemy zdeponować w postaci wsparcia: artyleryjskiej salwy, zdalnie sterowanego samochodziku-bomby czy granatnika o wiele mówiącej nazwie - machina wojenna. Jedno przemyślane użycie tego ostatniego i wygraną mamy w kieszeni.Takie zabawki podkręcają dynamikę meczu. I to bardzo.

Poziom rozwoju to "codowa" klasyka. Levele wpadają, jak szalone, w zamian dostajemy trochę kosmetyki, a im częściej używamy danej broni, tym więcej dodatków możemy do niej dodać. Wszystko wygląda bardzo zacnie - testowałem grę na PS5 i Samsungu Q80T, obraz w sieci jak żyleta.

Brudne bomby. I nie chodzi o piosenkę

Co jeszcze nowego w "Cold War"? Oddam głos Arkowi Stando, który również spędził z nią sporo czasu. Jego zdaniem tryb multiplayer w "Call of Duty: Black Ops Cold War" przynosi sporo świeżości:

Przede wszystkim nowe tryby z "brudną bombą" na czele, gdzie kilka drużyn ma za zadanie napełnić zbiorniki uranem, a następnie zdetonować ładunek. Akcja jest bardzo dynamiczna i wymagająca odpowiedniej taktyki, nie tylko umiejętności strzelania.

Z kolei klasyczne tryby gry wieloosobowej otrzymały kilka interesujących map. Zdecydowanymi faworytami są "Armada", "Satelite" i "Cartel", wybierane najczęściej przez graczy. Na każdej z nich znajdziemy strefy odpowiednie do gry na krótki jak i na długi dystans, więc jest coś dla każdego.

Wraz z kolejnym poziomem odblokujemy oczywiście nowe bronie i atuty. Są też "dzikie karty", dzięki którym można zdobyć sporą przewagę nad przeciwnikiem. Jedna z nich umożliwia dodanie nie 5, ale aż 8 dodatków do broni. Wykorzystanie tej opcji w przypadku tak potężnej broni jak Mp5 prowadzi do sytuacji, gdzie balans pomiędzy graczem na wysokim poziomie a początkującym jest mocno zachwiany.

  • Call of Duty: Black Ops - Cold War
  • Call of Duty: Black Ops - Cold War
  • Call of Duty: Black Ops - Cold War
  • Call of Duty: Black Ops - Cold War
  • Call of Duty: Black Ops - Cold War
  • Call of Duty: Black Ops - Cold War
[1/6] Call of Duty: Black Ops - Cold WarŹródło zdjęć: © Polygamia.pl

Po "Cold War" sięgnął Piotr Urbaniak, który pisze nam:

Ciężko tu jakoś wiele napisać, bo "Cold War" jest po prostu bardzo podobny do ostatniego "Modern Warfare". Zmienił się oczywiście setting, ale sama dynamika i model rozgrywki są przeniesione niemalże 1 do 1. Trochę jakbym grał w kolejne DLC z mapami do MW. Nie mówię jednakowoż, że to źle. Bo zwycięskiego składu się nie zmienia, prawda?

Na tym jednak zabawa się nie kończy. Jest też tradycja w "Call of Duty", czyli tryb zombie.

Niby trup, a jednak żywy

A ten w "Cold War" jest naprawdę dobry, choć wielkiej filozofii w nim nie ma. Wspólnie ze znajomymi lub dobranymi losowo ludźmi (można też solo, ale w ekipie raźniej) wpadamy do opuszczonej bazy w miejscowości Morasko w... Polsce. Czekają tam na nas roje żywych trupów. Sprawa jest prosta. Nacierają na nas falami, strzelamy, zbieramy punkty, te z kolei przeznaczamy na ulepszenia wyposażania albo odblokowanie kolejnych fragmentów mapy.

Szkoda, że mapa jest tylko jedna, ale walka o przetrwanie została zeralizowana naprawdę dobrze. Tu przyda się nie tylko szybka ręka i wprawne oko, ale również odrobina wyobraźni i szaleństwa. Jest też nowość. Po przetrwaniu dziesiątej fali możemy wezwać śmigłowiec i zebrać w ten sposób dodatkowe bonusy. Haczyk? Strefę lądowania trzeba bowiem oczyścić, a to nie zawsze się udaje.

Call of Duty: Black Ops - Cold War
Call of Duty: Black Ops - Cold War© Polygamia.pl

Jest jeszcze trzeci tryb w "Call of Duty: Black Ops - Cold War". Warzone. Obecnie trafiamy do tego samego trybu, który poznaliśmy przy okazji "Modern Warfare". Twórcy obiecują integrację oby tytułów jeszcze w grudniu. Szczegółów jednak brak.

W ostatecznym rozrachunku tryb sieciowy w "Cold War" jest niezły. Owszem, brakuje mu świeżości i głębi, którą przyniosła poprzednia odsłona "Call of Duty", jest skierowany do gracza bardziej casualowego, ale to nadal kawał solidnej i wciągającej strzelanki.

Ocena 3,5/5

Producent: Treyarch / Raven Software

Wydawca: Activision

Platforma: PC, PS4, PS5, XONE, XSX

Data premiery: 13 listopada 2020

Graliśmy na PS5, grę udostępniła nam agencja Kool Things.

Graliśmy na telewizorze Samsung Q80T.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)