Szef Ubisoftu tłumaczy, dlaczego Splinter Cell nadal nie powrócił
Odwracanie uwagi przed E3 czy realny problem?
Startując wytłumaczę, dlaczego niby miał w ogóle wrócić. Francuski wydawca nie może zapomnieć o swojej dawnej ikonie. Najpierw zaoferował nam bonusową misję w Ghost Recon: Wildlands z Samem Fisherem (oraz wcielającym się w niego Michaelem Ironsidem), a potem wrzucił ciuszkowego easter egga do Far Cry: New Dawn. Wydawałoby się - idealne, zaściankowe budowanie entuzjazmu. Przez chwilę w ogóle wszyscy byli niemalże pewni, że zapowiedź nowej odsłony to tylko kwestia czasu. A potem pojawiają się takie rozmowy, jak ostatnia Yvesa Guillemot’a z IGN-em, i napięcie siada.
Ubisoft CEO Yves Guillemot Discusses Company's Past, Present, & Next-Gen Future - IGN Unfiltered #41
Oto, co usłyszeliśmy o powodach ciągłego odsuwania w czasie powrotu Splinter Cella (odmieniam tytuł z przyzwyczajenia, wybaczcie):
Uwaga, tłumaczę z marketingowego na nasze: Splinter Cell powróci, gdy wymyślimy, jak zrobić z niego grę-usługę w otwartym świecie. A że zrobiliśmy to z Wildlands, mamy spory problem.
Okej, żartuję trochę. Ale znając Ubisoft, to wcale nie musi być tak dalekie od prawdy. A może Yves specjalnie odsuwa uwagę od Fishera, bo jego powrotem planują „wygrać” E3. Przypominam, że już rok temu licytowaliśmy się, jakie będą szanse na trzy zielone światełka podczas konferencji, więc i tutaj odrobinę dystansu proponuję. Jeśli miałbym na coś postawić, że stanie się głównym punktem prezentacji w Los Angeles, wybrałbym o wiele bardziej realne Watch Dogs 3. Może dopiero przyszła generacja? Patrząc na Beyond Good & Evil 2 - czy nie lepiej w ogóle nam BEZ powrotu?