Starfield bez multi i z zespołem 5 razy większym od Fallouta 4. Todd Howard przerywa milczenie
O grze Starfield, zapowiedzianej jeszcze w 2018 roku, wiedzieliśmy dotychczas tyle to nic. Że będzie to całkowicie nowa marka Bethesdy i w odróżnieniu od Elder Scrollsów rozgrywać się w klimatach SF. W końcu jednak Todd Howard - szef Bethesda Game Studios - przerwał milczenie i poznaliśmy kilka konkretów.
Todd Howard podzielił się pierwszymi informacjami o grze Starfield od czasów prezentacji na E3 2018 w wywiadzie z serwisem GameIndustry.biz (do obejrzenia poniżej). Dowiadujemy się z niego przede wszystkim, że "Starfield" nie tylko będzie grą nastawioną od początku do końca na zabawę dla pojedynczego gracza, ale że wręcz nie będzie zawierał żadnych elementów multiplayer. Dla tych, którzy sparzyli się na "Falloucie 76", będzie to z pewnością świetna wiadomość.
Howard podał również, że gra zaoferuje olbrzymi świat gry, dużo większy od "Fallouta 76" (który to z kolei jest 4 razy większy od "Skyrima"). Umożliwi to zarówno duży rozmiar zespołu pracującego nad grą (4-5 razy większy niż w przypadku "Fallouta 4") i elementy proceduralnego generowania świata. Producent uspokoił jednak, że nie oznacza to, że będzie on tworzony losowo - wszyscy gracze otrzymają ten sam projekt, z jedynie pewnymi elementami wspomaganymi przez generowanie proceduralne (co pomóc m.in. w uczynieniu świata bardziej żywym).
Jeżeli były jeszcze jakieś wątpliwości w temacie Game Passa po przejęciu Bethesdy przez Microsoft, to również je Todd Howard rozwiał raz na zawsze. Zarówno "Starfield" jak i "The Elder Scrolls 6" dostępne będą w dniu premiery w usłudze abonamentowej Microsoftu.
Na "Starfielda" jednak (nie mówiąc o "Elder Scrollsach 6") trochę sobie jednak jeszcze poczekamy. Howard w wywiadzie po raz kolejny stwierdził, że potrzeba jeszcze sporo czasu, zanim gra będzie mogła trafić do sprzedaży.
Co to konkretnie oznacza? Jak zauważa Game Informer w swoim opracowaniu wywiadu, podobnie Todd Howard mówił o "Falloucie 4" na zaledwie rok od jego premiery. Być może więc chociaż na "Starfielda" przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, to nie aż tak dużo.
Dominik Gąska