Rockstar Games milsze dla swoich pracowników?
Tak wynika przynajmniej z dziennikarskiego śledztwa Kotaku. A gdzieś tam w oddali majaczy jeszcze nowe GTA.
Crunch i gamedev w zasadzie od początku zdają się tworzyć “udany” związek i przez lata rozwoju narzędzi, ułatwiających tworzenie gier, niewielu zdaje się mieć pomysł na rozwiązanie tej dość toksycznej sytuacji. Oczywiście, w innych branżach i zawodach praca po godzinach również nie jest niczym niezwykłym, ale czy z tego powodu mamy pozostawić deweloperów samym sobie i mówić/pisać, że “zawsze można zmienić pracę”?
Wydaje się, że Rockstar dostrzegł, że nie jest to takie czarno-białe, jak zdają się twierdzić co po niektórzy internetowi komentatorzy i jeśli dać wiarę Jasonowi Schreierowi z Kotaku (a warto dodać, że jego informacje w większości wypadków są prawdziwe) coś się w tym temacie zaczyna zmieniać.
A było co, bo jak pisał Dominik tuż przed premierą Red Dead Redemption 2, Dan Houser (były współwłaściciel firmy i jeden z ojców założycieli Rockstar Games) wraz z trójką innych scenarzystów pracowali po 100 godzin w tygodniu. Oczywiście nie przez cały okres rozwoju gry, ale i tak robi to wrażenie (w tym negatywnym sensie). Dzień później z kolei Krzysiek Kempski donosił o jednym z byłych pracowników firmy, który maczał palce przy GTA IV. W trakcie prac nad grą on i reszta zespołu musieli przychodzić do pracy w soboty i niedziele, tak by bracie Houserowie “widzieli ciężką pracę całego zespołu”.
Szczególna uwaga ma zostać przyłożona do dodatkowych szkoleń dla menedżerów i kadry zarządzającej, by ci w lepszy sposób komunikowali swoje pomysły podwładnym. Z kolei osoby, które miały w znaczący sposób przyczynić się do toksycznej atmosfery w firmie pożegnały się ze swoimi stanowiskami. Szefostwo przyznaje, że ze względu na koronawirusa wprowadzenie zmian będzie utrudnione, ale nie będzie wymagało od swoich zespołów pracy ponad siły, zwłaszcza po przejściu na “home office”.
No dobra, a gdzie w tym wszystkim to nowe GTA? Rozmówcy Schreiera przyznają, że o ile zapowiedzi wszelakich zmian są jak najbardziej dobre, to na ich efekty trzeba będzie jeszcze poczekać, a dużym utrudnieniem w tym może być kolejne GTA. Choć twórcy przyznają, że gra została sklasyfikowana przez górę jako projekt średnich rozmiarów (cokolwiek to znaczy), to dalej realizacja wszystkich pomysłów może okazać pracochłonnym i męczącym zadaniem. Biorąc pod uwagę, że poprzednie gry Rockstara niejako przesuwały granice pod wieloma względami, to nietrudno się domyślić, że od GTA VI (o ile tak będzie się nazywało) również oczekuje się czegoś podobnego.
Ostatecznie o nowych projektach firmy nie wiemy jeszcze nic, więc na razie pozostaje nam poczekać na dalsze informacje z obozu Wielkiego R i mieć nadzieję, że dobre chęci do zmian faktycznie nimi zaowocują i dadzą niejako przykład innym studiom (zerka na CD Projekt Red, Naughty Dog czy id Software), że gry wysokobudżetowe nie muszę być skąpane w morzu łez, potu i pudełek po niezdrowym żarciu pozostawionymi przez ich twórców.
Bartek Witoszka