Razer Viper Ultimate w barwach Cyberpunk 2077 to fajna myszka i udany gadżet [Test]
Bezprzewodowa lub po kablu. Świecąca lub nie. Dla lewo i prawo ręcznych. Ale Razer Viper Ultimate Cyberpunk 2077 Edition to w żadnym wypadku gamingowa myszka kompromisu, tylko wysokiej jakości i bardzo wygodny sprzęt. Choć kilka detali mi się nie spodobało.
Gamingowe gadżety sygnowane logiem "Cyberpunk 2077" zalewają nas od dawna. Pierwsza, duża fala przyszła wiosną 2020, czyli w okolicy pierwotnej daty premiery gry. Microsoft pokazał limitowaną edycję konsoli Xbox One X i pada, Seagate dysk twardy 5TB, a Steelseries słuchawki.
Konsolę i pada chwalono za świetne wykonanie. Dysk twardy wyglądał ładnie, ale niestety był tylko skrojonym pod Xboksa HDD-kiem. Słuchawki były po prostu ok, testowałem ten sam model, ale bez loga gry, i trochę zaskoczyła mnie ich mała "elitarność". Ale w moich oczach cały ten merch utonął w rozczarowaniu, spowodowanym nie tyle przesunięciem premiery, co zerowym odzewem Redów o samej grze.
Ale bez względu na okoliczności, okolice premiery gry to zdecydowanie lepszy moment na premiery specjalnych edycji sprzętu. I tak też zrobił Razer, wypuszczając w listopadzie Razer Viper Ultimate Cyberpunk 2077 Edition (uch, co za nazwa....) w cenie 179,99 euro.
Lekko i z klasą
Model Viper Ultimate to jeden z najdroższych w ofercie myszek Razer. Z jednej strony lubię, gdy licencjonowane gadżety są tworzone także w wersji budżetowej, aby mógł je kupić każdy. Z drugiej podoba mi się, że wybór nie sto gdzieś w średniej półce, tylko wybrano produkt premium. A skoro premium - liczyłem, że ci, którzy zapłacą gigantyczną kwotę ok. 820 złotych dostaną produkt, który już na poziomie pudełka będzie świetnie wykonany.
I się nie przeliczyłem. Zgrabne, niewielkie opakowanie z twardego kartonu otwiera się na magnes, a wzrok przyciągają połyskujące elementy. W środku, zanim wyciągniemy myszkę, standardowy "liścik od CEO" i do tego instrukcja na niezłej jakości papierze. Oczywiście, to tylko zbędne detale - ale zdecydowanie budują wrażenie, że sięgamy po niezły produkt.
Ale najważniejsze, że to wrażenie podtrzymuje główne danie. Myszka w barwach "Cyberpunka 2077" wygląda ślicznie, a dyskretne (później opcjonalnie święcące) logo Razera dobrze się komponuje. Szkoda tylko, że czarne linie na myszce są płaskie, a nie wyżłobione niczym wszczepy na twarzy V.
Na powierzchnię użyto materiału, który trzyma świetny kompromis między pewną śliskością i stabilnością. To sprawia, że palce ani się nie ślizgają, ani nie ma tego nieprzyjemnego uczucia, jakbyśmy z oporem przesuwali opuszkiem po gumie. Kolejny plus - symetryczność, więc mysz jest taka sama dla lewo- i praworęcznych. Po obu bokach mamy zatem klasyczne, dodatkowe przyciski. Dookoła nich świetny, delikatnie chropowaty materiał pod kciuk.
Czy coś jest nie tak w kwestii designu? Nie, ale trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze - jasne i delikatnie przyczepne pokrycie jest idealne, aby dostrzec na nim wszelkie plamy i paprochy. Taki kolor oznacza po prostu częste czyszczenie. Po drugie - Razer Viper Ultimate jest niesamowicie lekki, co dla mnie zdecydowanie nie jest zaletą. Ale byłem ciekawy, jak czy faktycznie będzie przeszkadzało mi to w graniu.
Opcje, opcje, opcje
Uruchamiam myszkę. Krok pierwszy to podłączenie jej kablem (ponownie świetne wykonanie, kabel otulony grubym, eleganckim materiałem) - USB z jednej, USB-micro z drugiej do dyskrytnie schowanego portu z przodu myszki. W taki sposób sprzęt jednocześnie działa w wersji "na sznurku" i ładuje się.
Do korzystania z wersji bezprzewodowej potrzebny jest adapter na USB. Ten znajdziemy... w środku myszki, a konkretnie w schowku pod jej spodem. Sprytne - i użyteczne, jeśli planujemy z nią podróżować. Maleńki dongle to pierwsza rzecz, którą łatwo gdzieś zapodziać.
Podłączanie kablem samej myszki do ładowania nie jest wymarzonym rozwiązaniem, dlatego Razer dorzucił do kompletu stację do ładowania. Po prostu kładziemy na niej myszkę, nasadzając ją na dwa bolce i gotowe. Ładowarka działa przez ten sam kabel USB co myszka i ma ten sam, neonowy żółty kolor. Ma też własne wejście USB, do którego można wcisnąć adapter - dzięki czemu oszczędzamy jeden slot w komputerze czy laptopie.
Włącznik Vipera Ultimate ułożony jest niewygodnie, choć raczej standardowo - na spodzie myszki. Dla wielu gorszą wiadomością będzie ta, że również na spodzie ulokowano przycisk od zmiany DPI - a nie, jak zwykle bywa, pod scrollem. Opcjonalnie można zmienić rozdzielczość przez oprogramowanie Razera (o którym za chwilę), ale to nie zmienia faktu, że zignorowano pewien gamingowy standard. To zdecydowana wtopa.
Tak się złożyło, że cyberpunkową myszkę testowałem niemal wyłącznie przy "Cyberpunku 2077". I chociaż przesiadłem się z cięższego, większego i kochanego przeze mnie Roccata Kone Aimo, to po kwadransie oswoiłem się z jej niewielkim rozmiarem i lekkością. W przeciwieństwie do niektórych myszek, tu nie czułem żadnego niedogodności. Jednocześnie nie ma ona parametrów, których poszukuję przy grach sieciowych.
Wygodę ogólnego korzystania (świetne wykonany scroll, lekkie i niezbyt głośne kliki głównymi klawiszami) dopełnia intuicyjne oprogramowanie Razer Synapse. Tam możemy w prosty sposób ustalić podświetlenie loga firma na myszce i spodu ładowarki, a także wybrać tryb działania światła. Albo wszystko to wyłączyć. Również tam widać poziom naładowania myszki.
No właśnie, bateria. To moje największe zaskoczenie. Jestem przyzwyczajony, że działające na bluetooth sprzęty rozładowują się zaskakująco szybko. Nie tutaj. Można grać, zostawić myszkę na noc włączoną i pociągnąć tak przynajmniej dwa tygodnie bez ładowania.
Myszka Razer Viper Ultimate Cyberpunk 2077 Edition - ocena
Chociaż na pudełku świeci się napis "zaprojektowana do esportu", mam zupełnie inne odczucia. Razer Viper Ultimate w wersji "Cyberpunk 2077" to dla mnie mysz perfekcyjne skrojona pod casuali, którzy grają głównie singleplayerowo, ważniejsze od standardów jest dla nich wykonanie i chcą mieć przede wszystkim elegancki, ładny przedmiot. Pod tym względem Razer spisał się na piątkę.