Ptaszki ćwierkają, że nowe Call of Duty to Black Ops 4
Niektóre dodają, iż powstaje też wersje na Switcha.
Nic nowego - na początku roku zawsze dostajemy pierwsze przecieki na temat Call of Duty. O WWII dowiedzieliśmy się przecież w marcu 2017 roku. Ploteczki, jak zawsze, należy interpretować z przymrużeniem oka, ale CoD-owe ploteczki zazwyczaj się sprawdzają. I według entuzjastycznych źródełek Eurogamera tegoroczna inkarnacja (ziew) tasiemca Activision to... Black Ops 4. Szok! Panika! Zamieszki! Niezdrowe jedzenie w środku nocy!
[ttpost url="https://twitter.com/Marcus_Sellars/status/959943212378009601?ref_src=twsrc%5Etfw&ref_url=http%3A%2F%2Fwww.eurogamer.net%2Farticles%2F2018-02-06-sources-this-years-cod-is-call-of-duty-black-ops-4"]
Tak naprawdę to nie. Black Ops jest bodaj drugą najważniejszą podserią Call of Duty (po Modern Warfare), od początku tworzone było przez studio Treayarch, na które to padła "kolej" w tym roku. Pierwsza odsłona rozgrywała się w czasach Zimnej Wojny, druga w niedalekiej przyszłości, a trzecia poszła w pełne science-fiction i blasterki. Wiadomo, iż nowa część zrezygnuje z charakteru "trójki", bo BUTY NA ZIEMI to łatwiej przyswajalny przez graczy motyw. Activision na pewno nie chciałoby powtórki z Infinite Warfare. Sprzedać by się sprzedało, wiadomo, ale ostatnie wcielenie marki odbudowało część dawnej reputacji. Byłoby szkoda to teraz psuć.
Co ciekawe - mówi się także o porcie na Switcha. Pierwsze Call of Duty na platformie Nintendo od Ghosts? Właściwie dlaczego nie, zwłaszcza w obliczu portowania innego hitu Activision - Crash Bandicoot N. Sane Trilogy - na Pstryka. Wiadomo, że konsolka jest za słaba, by udźwignąć "normalną" wersję CoD-a i port potrzebowałby dedykowanej ekipy, lecz skoro z Doomem (tak sobie) się udało, a teraz ma udać z Wolfensteinem, to wcale nie musi być nierealne. Acti tam, gdzie kasa. A kasy wśród użytkowników konsolki wielkiego N nie brakuje.
Adam Piechota