Potwierdzenie nowego Splinter Cella? Jason Schreier twierdzi, że to tylko żart
I chyba ma trochę racji.
Zacznijmy od tego, że Splinter Cell na pewno powróci. W jakieś formie. Kiedyś. Ale wczorajszy „przeciek” był nieco nagły. Julian Gerighty, reżyser The Division 2, zatweetował swoje zdjęcia z Danem Hayem oraz Romanem Camposem Oriolą (Ubisoft Montreal), dodając opis „pracując nad następną odsłoną Splinter Cella. Nie mogę doczekać się E3”. Przyznacie, niezła pożywka dla fanów. Ale post nie znikał, a dodane potem „plz nie retweetujcie tego, bo mogę mieć kłopoty” już sugeruje komediowy ton całej zagrywki.
Na ratunek nadchodzi niezastąpiony Schreier. „Czy naprawdę myślicie, że trzech dyrektorów kreatywnych Ubisoftu pracuje nad tą samą grą? Przykro mi, ale to wyłącznie żart”. Oczywiście, że francuski gigant podczas E3 wywali na stół jakąś mocną kartę, o której nie wiemy. Niedawna prezentacja Ghost Recon: Breakpoint sugeruje mi w takim razie dwie potencjalne „bomby” - albo niezmordowane i nadal dosyć mgliste Beyond Good & Evil 2, albo bardzo medialne Watch Dogs, którego „trójka” byłaby rewelacyjnym zamiennikiem Assassin’s Creed w jesiennej batalii o nagłówki oraz miliony zielonych. O ile, rzecz jasna, planują jesienią wypchnąć cokolwiek poza Ghost Recon. Wszak nad tym pracuje już… ponad tysiąc osób.
Jeśli nie kojarzycie, Yves Guillemot ostatnio całkiem nieźle wytłumaczył, na co czeka Sam Fisher, zanim powróci z przytupem po sześciu latach nieobecności (prawie, bo Ironside wcielił się w tę postać w bonusowej misji w Wildlands). Na nową formułę. Na swoje prywatne Wildlandsy, swoje zasasynienie. A gra-usługa z olbrzymim światem oraz tysiącami znaczników na mapie naprawdę by weteranowi nie służyła. A tym bardziej nie chciałbym przy niej widzieć Gerighty’ego. Bo to, co tak dobrze działa w The Division, doszczętnie zepsułoby Splintera.