Polska broń w Call of Duty: Black Ops Cold War. Poznajcie historię PM‑63 RAK
Gracze mogą używać ciekawej broni AMP63. Jest to nawiązanie do niezwykłej, polskiej konstrukcji, popularnej zarówno pośród służb bezpieczeństwa, jak i terrorystów.
Polska broń nie pojawiła się w Call of Duty: Black Ops - Cold War od razu. Twórcy dodali, ją niemal rok po premierze wraz z rozpoczęciem trzeciego sezonu w grze. PDW trafił również do COD: Warzone.
Pod nazwą AMP63 kryje się prawdziwa, polska broń. PM-63 RAK to unikalna hybryda pistoletu maszynowego z normalnym pistoletem. Dzisiaj zaliczylibyśmy go do broni z dość obszernego katalogu PDW (Personal Defense Weapon).
Na polu walki nie każdy żołnierz potrzebuje pełnoskalowego karabinu, a pistolet bądź niegdyś rewolwer służy jako ostatnia deska ratunku. Przykładowo załogi pojazdów opancerzonych czy piloci potrzebowali czegoś kompaktowego, a zarazem skuteczniejszego niż pistolet i mniejszego od klasycznych pistoletów maszynowych.
Pierwsze próby dostarczenia takiej broni można zaobserwować już podczas I wojny światowej w postaci np. Mausera C96, do którego można było doczepić kolbę. Podczas II wojny światowej dość ciekawym przykładem był karabinek M1 używany przez amerykańskich spadochroniarzy i jednostki wsparcia.
Po wojnie państwa bloku wschodniego rozpoczęły poszukiwania kompaktowej broni o większych możliwościach niż pistolet dla załóg pojazdów, pilotów, którą można byłoby nosić w kaburze. Uznano, że broń ma korzystać z naboju 9×18 mm Makarowa, który stawał się nową, standardową amunicją pistoletową państw Układu Warszawskiego.
Rosjanie poszli najłatwiejszą drogą, projektując po prostu pistolet automatyczny APS z doczepianą kolbą, a Czechosłowacja podążyła swoją ścieżką, projektując Skorpiona.
Tymczasem w Polsce opracowaniem broni spełniającej powyższe kryteria miał zająć się Piotr Wilniewczyc, czyli jeden z twórców pistoletu VIS wz. 35 oraz pistoletu maszynowego Mors. Konstruktor, wiedząc, że choroba nowotworowa zostawiła mu niewiele czasu, zabrał się do pracy nad swoim ostatnim dziełem.
Piotra tak samo jak Uziela Gala (twórcy słynnego UZI) bardzo zainspirowała czechosłowacka konstrukcja vz 23/25, która była pierwszą bronią z tzw. teleskopowym zamkiem i miała magazynek w chwycie pistoletowym.
W broni działającej na zasadzie odrzutu zamka swobodnego zamek musi mieć odpowiednią masę w zależności od zastosowanego naboju. Dotychczas za zamek służył duży blok stali umieszczony z tyłu za lufą. W przypadku zamka teleskopowego część masy została przesunięta do przodu, otaczając lufę lub znajdując się ponad nią. Pozwala to znacznie skrócić broń oraz poprawić wyważenie konstrukcji.
Polak zapożyczył też ideę składanego przedniego chwytu pistoletowego oraz dwustopniowego mechanizmu spustowego. Broń nie ma żadnego selektora trybu ognia, a strzelanie ogniem pojedynczym lub ciągłym jest zależne od głębokości naciśnięcia języka spustowego. Jest to proste i łatwe w użyciu rozwiązanie, aczkolwiek wymaga ono przyzwyczajenia (identyczny system znajdziemy np. w Steyer AUG).
Piotr Wilniewczyc zaprezentował robocze studium Raka pod koniec lat pięćdziesiątych, czym zwrócił na siebie uwagę. Unikalną cechą Raka, jak na broń strzelającą z zamka otwartego (w grze Rak strzela z zamka zamkniętego, co jest błędem), jest zewnętrzna budowa zamka poruszającego się po prowadnicach umieszczonych w chwycie (jak w pistoletach).
Piotr majstrował przy wynalazku aż do swojej śmierci, czyli do 23 grudnia 1960 roku, a później pracę dokończyli Marian Wakalski, Grzegorz Czubak i Tadeusz Bednarski będący częścią zespołu projektowego. Prawie finalna wersja została zaprezentowana w 1962 roku, a skończona została opatentowana 17 stycznia następnego roku jako PM-63 RAK.
Seryjna produkcja z przeprojektowaną kolbą ruszyła w radomskich zakładach dopiero w 1967 roku. Przez 10 lat produkcji powstało 70 tys. egzemplarzy, ale faktyczna liczba może być większa ze względu na fakt skopiowania tej konstrukcji przez Chińczyków (Typ 82). Ci wykorzystali za wzór sztuki zdobyte podczas wojny chińsko-wietnamskiej.
Nazwa Rak pochodzi od pierwszych liter słów ręczny automat komandosów, ale równie dobrze powodem takiego skrótu mogła być choroba głównego konstruktora bądź fakt, że broń przygotowana do strzału przypomniana nieco kształtem raka.
Z innych ciekawostek warto wspomnieć o ograniczniku obniżającym teoretyczną szybkostrzelność z około 1 tys. strz./min do około 650 strz./min. Ten początkowo był wykonany z wolframu, ale z czasem zaczęto stosować tańsze, 2-częsciowe rozwiązanie wykonane z dużo tańszej stali.
Interesujące jest też urządzenie wylotowe. Pełni ono potrójną rolę: po pierwsze utrudnia umieszczenie ręki strzelca przed lufą, działa niczym kompensator podrzutu oraz umożliwia przeładowanie broni jedną ręką (wystarczy oprzeć broń np. o ścianę). Była też wersja z lufą zakończoną klasycznym gwintem umożliwiającym montaż tłumika dźwięku.
PM-63 RAK to bardzo kompaktowa broń automatyczna mierząca zaledwie 33 cm długości przy masie wynoszącej 1,6 kg, którą można przenosić w kaburze udowej ze wpiętym 15-nabojowym magazynkiem (większy 25-nabojowy już wystaje).
PM-63 RAK był używany przez Ludowe Wojsko Polskie, siły zbrojne Wietnamu oraz był szeroko wykorzystywany przez jednostki milicyjne oraz funkcjonariuszy służb. Ceniono go ze względu na siłę ognia połączoną z możliwością łatwego ukrycia. Polska konstrukcja cieszyła się również dużą popularnością wśród policji ludowej NRD, a po upadku muru berlińskiego saksońska policja przez pewien czas nadal polegała na PM-63 pozyskanych ze starych składów.
Drugą grupą były wspierane przez blok wschodni organizacje terrorystyczne. Członkowie działającej na terenie RFN Frakcji Czerwonej Armii (RAF) wykorzystywali PM-63 podczas m.in. akcji porwania Hannsa Martina Schleyera z 1977 roku. Polska broń była także w rękach arabskich terrorystów, którzy zajęli irańską ambasadę w Londynie.
Polskich Raków używały również siły generała Noriegi w Panamie i organizacje palestyńskie. Przykładowo jeden z członków Ludowego Frontu wyzwolenia Palestyny, którzy uprowadzili lot Air France 139 w 1976 roku, używał Raka. Ponadto ówczesny przywódca Organizacji Wyzwolenia Palestyny Jasir Arafat został sfotografowany w latach 90. z PM-63 z zamontowanym tłumikiem.