Opowieści z krypty: Co było grane? (1)
Od początku roku 1986 dla polskich graczy najważniejszą (i praktycznie jedyną) lekturą były cztery środkowe strony miesięcznika "Bajtek", czyli rubryka "Co jest grane" - okno na tajemniczy i nowy świat gier komputerowych. Składały się na nią: duży opis wybranego tytułu wraz z ręcznie rysowaną mapą, dwie lub trzy mniejsze recenzje, dział "Król i królowa gier" ze zdjęciami czytelników "Bajtka" oraz sekcja "S.O.S.", gdzie można było przeczytać prośby o pomoc, np.: "Jestem w kłopocie, gdyż nie znam kodu uruchamiającego do gry RAMBO w wersji na Atari XL. Przepisałem już prawie połowę słowniczka angielsko-polskiego, bez rezultatu." Albo: "Od niedawna mam Atari 65 XE. Jestem zafascynowany grą AZTEK lecz nie bardzo wiem, jakie jest zadanie grającego. Proszę o informacje na ten temat i nieśmiertelność do niej."
19.05.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:48
Najuważniej czytanym i budzącym największe emocje elementem "Co jest grane" była jednak "Bajtkowa lista przebojów" - comiesięczne zestawienie najpopularniejszych gier komputerowych, tworzone na podstawie głosów nadsyłanych przez czytelników.
Ilustracja tytułowa to okładka "miesięcznego dodatku do Sztandaru Młodych - z mikrokomputerem na ty", czyli "Bajtka" nr 2/86, w którym po raz pierwszy pojawiła się lista przebojów. W inauguracyjnym notowaniu - wybranym jeszcze głosami redakcji, nie czytelników - zwyciężył... Jumping Jack. Dalsze miejsca zajęły: The Way of the Exploding Fist, Tapper, Tir Na Nog, Atic-Atak, Sabre Wulf, Psytron, Hobbit, Ghostbusters oraz Knight Lore. Aha. W kwestii widocznego na okładce pytania "czy maszyna może myśleć?" odpowiedź brzmi: tak, ale jeszcze nie teraz.
Lista była wieloplatformowa, co oznacza, że we wspólnych notowaniach ścigały się produkcje z ZX Spectrum, Commodore 64, Atari XL/XE oraz Amstrada i prowadzono ją od początku 1986 do końca 1990 roku (później przeniesiona została, już z podziałem na różne komputery, do debiutującego na rynku magazynu "Top Secret"). Każdy, kto miał wówczas styczność z grami, ma oczywiście własne wspomnienia i własne ulubione tytuły, ale to dzięki "Bajtkowej liście przebojów" możliwie obiektywnie potrafimy ustalić, w co najchętniej grali Polacy w czasach, gdy pierwsze komputery trafiały pod polskie strzechy. To niezwykle cenne źródło historyczne, bo można uznać, że czytelnicy "Bajtka" stanowią dosyć reprezentatywną próbę. W każdy razie lepszej nie mamy.
W numerze 2/91 "Bajtka" ukazało się podsumowanie wszystkich notowań. Wyniki były zaskakujące, ale dają niezły wgląd w gusta pierwszego pokolenia rodzimych graczy. Przypomnijmy te czasy czytelnikom Polygamii. A zatem: w co graliśmy - my, polscy gracze - w latach 1986-1990?
30. JUMPING JACK (IMAGINE SOFTWARE, 1983) Pradziad wszystkich gier arkadowych, dostępny oryginalnie na ZX Spectrum, później także na małym Atari.
W tym miejscu dygresja, bo młodszym czytelnikom wypada wytłumaczyć, co rozumiano wówczas pod pojęciem "gra arkadowa". Sergiusz Piotrowski tak definiował ten termin ("Bajtek" numer specjalny "Tylko o Atari", artykuł pt. "Szczebel po szczeblu"):
"Cechą, która różni je od innych, jest skromna grafika. Należy pod tym względem rozumieć to, że wszystkie dostępne dla gracza poziomy są z reguły na jednakowym tle. Obraz na ekranie telewizora bądź monitora pozostaje stały, a zmieniają się jedynie warunki zewnętrzne takie jak: czas, którym dysponuje gracz; ilość przeciwników, z którymi ma do czynienia itp. Stopień trudności wzrasta wprost proporcjonalnie do wzrostu poziomu, na którym aktualnie się znajdujemy. Drugą cechą charakterystyczną dla tego typu gier jest to, że komputer uczy nas precyzji i perfekcji. Kiedy rozpoczynamy grę, stawia nam zadania proste i łatwe do realizacji. Kiedy już wydaje się, że jesteśmy bardzo dobrzy, przechodzimy szczebelek wyżej i zabawa rozpoczyna się od nowa. Gry arkadowe oddziałują na cechy, które leżą w charakterze każdego człowieka: ambicje i dążenie do doskonałości. Na pewno trudno jest dorównać maszynie zwłaszcza takiej jak ATARI - ale zawsze można spróbować rywalizacji." Jumping Jack to modelowy przykład gry z tak profesjonalnie zdefiniowanego przed redaktora "Bajtka" gatunku. Wiele osób od tego tytułu zaczynało swoją przygodę z graniem. Rzecz niby banalna - trzeba skakać po platformach, wykorzystując ruchome dziury w podłodze, by dotrzeć na górę ekranu - ale dzięki tej prostocie zasad, każdy mógł szybko zrozumieć, o co chodzi i spróbować, jak gra się w Grę Komputerową. Poziom trudności szybko i nieubłaganie wzrastał, dziur było coraz więcej, pojawiały się także rozmaite uciążliwe przeszkadzajki, strącające Jacka z platform.
W Polsce hit roku 1986 zajął czwarte miejsce w rocznym podsumowaniu, ale redaktor "Bajtka" pisał, że to:
"Jedna ze słabszych gier pod każdym względem. Monotonna, uboga graficznie, posiada nieskomplikowane efekty dźwiękowe. A jednak czytelnicy dwukrotnie umieścili ją na pierwszym miejscu." Wtórował mu rozczarowany Maciek, lat 15 z Dzierżoniowa:
"Dużym zaskoczeniem było dla mnie pierwsze miejsce na liście przebojów gier komputerowych gry JUMPING JACK. Ja osobiście nie widzę nic w tej grze i nie gram już w nią długo." Z kolei opis z numeru 2/86 pisma jest pozytywny. Recenzent zastanawia się nad źródłem popularności tego prościutkiego programu:
"Może znudziło nam się ciągłe strzelanie do statków kosmicznych, zabijanie potworów i demonów, zatapianie okrętów. Warto czasem poskakać sobie dla utrzymania kondycji. A może tajemnica tkwi w balladzie o Jumping Jacku, której kolejne fragmenty komputer opowiada nam w nagrodę za przejście każdego etapu gry." A zatem banalne przygody Skocznego Jacka już wtedy podzieliły polskich graczy, okazując się tytułem kontrowersyjnym i budzącym skrajne emocje :) Ostatecznie zwolenników gry wystarczyło, by tytuł ten znalazł się w podsumowaniu pięciolecia.
29. HACKER (ACTIVISION 1985) Jeśli chodzi o stopień skomplikowania - zupełne przeciwieństwo Jumping Jacka. Należy przy tym pamiętać, że w Polsce gry były kopiowane i rozprowadzane bez żadnych instrukcji obsługi i wszystko trzeba było rozpracowywać samodzielnie. Jeśli dodać do tego znikomą zazwyczaj znajomość języka angielskiego wśród Polaków oraz - delikatnie mówiąc - niezbyt intuicyjne zasady Hackera (jak również brak internetowych solucji i poradników), wielkie brawa dla tych, którzy próbowali rozgryźć, co jest grane w tej grze.
Ostatecznie udało się dwóm czytelnikom "Bajtka" - Piotrowi Kowalczykowi i Łukaszowi Czekajewskiemu (późniejszy Luke z "Top Secret"). Sporządzili oni ręcznie rysowaną mapę świata oraz szczegółową instrukcję, opublikowane w numerze 12/88 miesięcznika. Czytamy tam:
"Z tajnej bazy zostały skradzione dokumenty dotyczące planu MAGMA (...). Poleciałeś więc na Księżyc i założyłeś tam tymczasową bazę operacyjną. W tej trudnej misji, której celem jest odzyskanie planów, ma pomóc ci robot typu SRU. Jest to najnowocześniejsza maszyna tego typu wyprodukowana przez NASA i przeznaczona do zadań specjalnych (...). Będziesz nim sterował zdalnie ze swojej bazy. Poruszając się tunelami, znajdującymi się pod powierzchnią planety, musisz odnajdywać miasta, wychodzić na powierzchnię i targując się ze szpiegami, odkupić od nich wszystkie części planu MAGMA (...). Do tego samego co Ty, dążą szpiedzy Unii Niszczycieli. Chcą oni jednak nie uratować Ziemię, lecz ją zniszczyć. Dlatego powinieneś się spieszyć. Musisz uważać też na satelity szpiegowskie, które krążą nad planetą. Gdy dostaniesz się w ich zasięg, komputer zadaje ci pytanie. Jeżeli udzielisz błędnej odpowiedzi, twój SRU zostanie zniszczony." Z pomocą opisu w "Bajtku" uratowanie Ziemi przed niecnymi dążeniami Unii Niszczycieli nie było już misją niemożliwą, a Hacker swoje najlepsze chwile na liście przebojów przeżywał na przełomie lat 1988/89. Do popularności tego tytułu niewątpliwie przyczynił się słynny film "Gry wojenne", w stylowy sposób poruszający tematykę łamania komputerowych zabezpieczeń i związanego z tym zagrożenia dla planety.
28. IRON LORD (UBI SOFT 1989) Bardzo nowatorska pozycja, wymykająca się klasycznym podziałom gatunkowym. Iron Lord to osadzona w średniowiecznych realiach opowieść o rycerzu, który po latach tułaczki powraca do swojego królestwa, gnębionego przez okrutnego tyrana. Oczywiście wyżej wymienionego trzeba obalić i samemu zasiąść na tronie, by to jednak zrobić, najpierw należy przejść część przygodowo-zręcznościową (turnieje łucznicze, pojedynki na miecze, gra w kości, rozmowy z mieszkańcami wsi i miasteczek, proste zagadki typu znajdź ten przedmiot i zanieś go tamtej osobie, a dostaniesz coś innego). Po zebraniu odpowiedniej siły zbrojnej nadchodzi czas konfrontacji militarnej (strategia turowa), a na deser - błądzenie po labiryntach.
Słowem, bardzo urozmaicona i interesująca gra, do tego z przepiękną grafiką, a jeśli ktoś chciałby spróbować samodzielnie odzyskać królestwo, polecam rozbudowany opis autorstwa Luke'a, który opublikował magazyn "Top Secret" w numerze 1/1991.
A już w następnych "Opowieściach z krypty" ciąg dalszy wspomnień o 30 ulubionych grach Polaków z lat 1986-1990.
Bartłomiej Kluska