O grach, które przestały być grami - Wasze opinie
Parę dni temu na naszych łamach pojawił się wideofelieton zatytułowany "O grach, które przestały być grami". Michał Puczyński, jego autor, postawił w nim kilka dość śmiałych tez, które sprowokowały do dyskusji naprawdę mnóstwo osób. Rzućmy okiem na najciekawsze komentarze. Co Wy sądzicie o tym problemie? A może żadnego problemu nie ma?
Najpierw spójrzmy na wyniki sondażu, który został zamieszczony pod felietonem (znajdziecie go u góry strony). Jak widać, zdania są podzielone. Większość ankietowanych nie ma wyraźnego zdania w tej kwestii. Jeśli zaś chodzi o tych, którzy się z postawioną tezą zgadzali, to było ich jednak mniej (28 procent), niż tych, którzy się nie zgadzali (32 procent).
Jeśli spojrzeć w komentarze, to tu jednak zdecydowanie przeważają głosy tych, którzy zechcieli wyrazić swój sprzeciw, jak np. bunch:
(...) jedni chcą by gry były dojrzalsze, wzbudzały właśnie emocje, przypominały film a drugim starczy tępa młócka i skakanie żółwiom po głowach. Bo o dostarcza im więcej emocji i frajdy. Co kto lubi. Mnie natomiast dziwi fakt, że kiedy w końcu rynek gier stara się robić gry bardziej dojrzalsze, przypominające filmy, ktoś popełnia tak osobliwe video i biadoli w nim o tym, że nie jest mu dane postrzelać w scenkach przerywnikowych. Kategorycznie sprawę postawił także bandicoot:
Nie, nie i jeszcze raz nie, nie bardzo pasuje mi powrót do czasów kiedy w gry się tylko grało, przechodziło się serie niepowiązanych z sobą poziomów i na końcu rozwalało jakiegoś bossa. Przytomnie na całą sprawę spojrzał z kolei thef7:
Eee szukanie dziury w całym. Jak gry przechodziły z Amig na PC to cały gazetowy świat growy piał z zachwytu, że filmy że cutscenki. Jak wchodziły gry na CD cały gazetowy świat growy piał z zachwytu, że nośnik pomału przestaje być ograniczeniem (podobnie przy blue-ray). Jak wchodził internetowy multiplayer wszyscy się cieszyli, że jest interakcja z innym ludźmi. Czekam aż zaczniecie narzekać na to, że coraz mniej wysiłku programiści wkładają aby zapewnić rozgrywkę czlowiekowi z komputerem zrzucając cały ciężar rozgrywki (poprzez gry multi) na innych ludzi a komputer tylko pilnuje przestrzegania pewnych reguł. Podobnie myśli, zdaje się, szym:
filmy już nie są nieme, komórki nie służą tylko do dzwonienia a telewizory głównie do oglądania Klanu. Czy mam płakać, że coś się zmienia? Dla mnie super, że rozgrywka stała się częścią czegoś większego. Czy faktycznie tego typu narzekania to tylko oznaka tego, że się "starzejemy" i "kiedyś było lepiej"? Gry nie są pierwszym środowiskiem, gdzie oznaki tego typu myślenia się pojawiły. Fani muzyki na pewno pamiętają hasło "Video Killed the Radio Star" i przewidywania na temat tego, jak to ludzie przestaną słuchać radia i będą tylko oglądać MTV.
Rzućmy teraz okiem na opinie tych, którzy z tezą felietonu jednak się zgodzili. Mausy:
Nie da się ukryć obecnie branża zmierza w kierunku coraz większej "filmowości" gier. Mi osobiście się to nie podoba. Twórcy coraz bardziej skupiają się na opowiadaniu historii, oraz fajerwerkach. Dla mnie fabuła ma jedynie pomóc w budowaniu klimatu tymczasem coraz częściej jest eksponowana jako treść główna gry, i nie chodzi tu tylko o cutscenki. Ja świat gry wole raczej postrzegać jak obraz niż jak film, zazwyczaj mało mnie obchodzi, co, kto, dlaczego. (...) Choć z drugiej strony są gry, które mimo swojej grywalnościowej ułomności potrafią zabić klimatem i mimo wszytko bronią się jako gry. Mój ulubiony przykład: Killer7 W argumentacji pojawiło się także słynne Uncharted 2. Hiddennick:
Ja w dużej mierze zgadzam się z tym co jest w felietonie. Nie uważam, że cutsceny są niepotrzebne, ale bo zagraniu w Uncharted 2 wiem jak gry powinny wyglądać. Nie dość, że historia była dobra i przerywniki filmowe były uzasadnione to autorzy starali się by gracz przede wszystkim jak najwięcej grał. Dlatego Dialogi pojawiają się w czasie gry, a co najważniejsze cała masa akcji, które są grywalne w U2 (jak np. walka w w walącym się budynku), w innych grach, byłyby cutscenką. Blantman:
Coś w tym jest. Mnie w tamtym roku parę gier 'zmęczyło'. Koronny przykład - FFXIII no jak doszedłem do któregoś z późniejszych rozdziałów i się dowiedziałem iż za mało pakowałem postać i muszę się cofnąć o kilka godzin do tyłu to powiedziałem dość i gra nadal nie skończona się kurzy. Do tego te filmiki .... ja lubię cut scenki ale jak fabuła jest ciekawa a jak 3 filmy z rzędu traktują o tym samym i wszędzie pełno głupich dialogów to mi się odechciewa. Warto także zwrócić uwagę na to, że w komentarzach pojawiła się wyraźna alternatywa dla wszystkich tych, którzy współczesnymi grami są znudzeni. Najlepiej podsumował to kleszczu.:
Trzy słowa: Xbox Live Arcade. Oczywiście odnieść to można także do innych platform - PSN czy Steam. Przykłady takich produkcji podaje robert777...
Ja nie czuję jakoś pędu w wyścigu szczurów że muszę zagrać we wszystko. Nie mam na to tyle kasy, czasu i chęci. Nie w każdej grze są skrypty i QTE. Powstają gry takie Minecraft, VVVVVV, Super Meat Boy. Więc jest cały czas w czym wybierać. A gdy jest (ewentualnie) sezon premierowo-ogórkowy to można zabrać się za zakurzone perełki, których się nie skończyło. ...albo pawelshr:
Kiedy się cofniemy do lat 80-tych, trafiamy na gry obliczone na marnowanie KOLOSALNYCH ilości czasu i na dłuższą metę bardzo męczące. Próby wygrania w w/w Jet Set Willy'ego to harówa, o jakiej się dzisiejszym graczom nie śniło. A teza, że dzisiaj prawie nie powstają gry obliczone na czystą rozrywkę chyba niestety zupełnie absurdalna. Jest ich może więcej niż kiedykolwiek - casuale, gry flashowe, PSN Minis, AppStore, wszystkie Braidy, Angry Birdsy i inne World of Goo... Jest ich kolosalna różnorodność, a Autor trochę na to przymyka oko, żeby jego tezy były efektowniejsze. Czyli co - czy wszyscy znudzeni dzisiejszymi produkcjami, które przestały być grami, powinni zwrócić uwagę na produkcję niezależne? Czy może powinniśmy jednak wymagać takiego modelu rozgrywki także od tych największych produkcji? A może problemu mimo wszystko w ogóle nie ma? Niestety, na to pytanie nie ma jednej i jasnej odpowiedzi.
Tomasz Kutera
Zachowano oryginalną pisownię komentarzy.