Netflix na… E3
Ach, i mówią też o „grach”.
To nie musi być wcale jakieś olbrzymie E3 (nieobecność Sony i EA poczują przedstawiciele wszystkich obozów, bo mniejsza konkurencja zawsze luzuje ciśnienie), ale właśnie stało się trochę… dziwniejsze. Jak donosi Geoff Keighley nowym zawodnikiem w Los Angeles będzie właśnie streamingowy moloch. Nie tylko po to, żeby pokazać nadchodzące seriale, jakie wskoczą na platformę (bo gdzie indzie lepiej puścić pierwszy zwiastun „Wiedźmina”, no gdzie?), ale też wyjawić plany firmy na głębsze wejście do naszej branży. Oho!
Podczas targów wystawią panel o tytule „Przemiana serii Netflix Originals w gry wideo”. I to może oznaczać zarówno paragrafowe wymysły w stylu „Bandersnatcha” (albo, o zgrozo, nowego programu z Bearem Gryllsem), jak również kolejne projekty w stylu zapowiedzianego niedawno konsolowego Stranger Things. Stawiałbym nawet na drugie. Mniejsze, przypominające scenę niezależną produkcje powiązane z popularnymi seriami, które miałyby zerwać z wieloletnią tradycją gier na licencji. Reigns w stylu „Korony”. Ekonomiczny „Ozark”. Wizualna nowelka w uniwersum „Sabriny”. Nie brzmi najgorzej.
Czy to oznacza, że podczas rozdzielania redakcyjnych obowiązków na ten niełatwy tydzień trzeba też wyznaczyć osobę, która opisze wszystkie rzeczy od Netfliksa? Zabawne, okej. Ale Devolver Digital też zaczynał z czymś małym i budzącym uśmiech politowania.