Nawet Shuhei Yoshida z Sony nie dziwi się, że na Seana Murraya spadło tyle krytyki za No Man's Sky
Widzicie, to wszystko wina braku wykształcenia z public relations.
No to ładnie. Eurogamer zaczepił na Tokyo Game Show samego Shuheia Yoshidę i podpytał o... No Man's Sky. Dokładnie o to, co on sam twierdzi o konflikcie "produkt obiecany - produkt dostarczony", o brakujących frakcjach, dinozaurach, wężach piaskowych, oceanach, multiplayerze - jednym słowem, o aferze One Man's Lie. Czyli publicznym linczowaniu Seana Murraya z Hello Games za to, że stał się kolejnym bajarzem naszej branży. Odpowiedź, co ciekawe, jest dość szczera:
No Man's Sky Release Trailer
Szarpnęły go za to emocje, gdy został zapytany, czy zgadza się z tezą, że NMS zaszkodził marce PlayStation.
No, wiadomo, że Sony musi być zadowolone z posiadania dzieła Hello Games, przecież odmówiło zwrotu pieniędzy rozczarowanym graczom. Osobiście nie widzę w tym nic złego. Żyjemy w czasach, gdy przed kupnem gry można ją rozpracować na mikroskopijne szczegóły. Wystarczy pół godzinki, godzinka w Internecie. Widzicie, ja osobiście nie przejechałem się na No Man's Sky, ale to może dlatego, że moje oczekiwania były dużo mniejsze (w marketing też rzadko wierzę). Dostrzegam za to zupełnie inny problem w tym tytule - szybko o nim można zapomnieć. Przegrałem pół sierpnia, a większość wspomnień już zdążyła wyparować z łysej głowy. Niemniej jestem ciekaw, jak Hello Games rozbuduje swoje opus vitae. Bo ja chciałbym zobaczyć węża podpiasecznego (tududu-tududu).
PS: Warto też rzucić okiem na Bartkowe zestawienie pięciu "lepszych" NMS-ów.
Adam Piechota