Najrzadsza karta Pokemon na aukcji. Cena? 480 tys. dolarów
Pikachu Illustrator to jedna z najrzadszych, a przy tym najdroższych kart Pokemon. Dobrze zachowane egzemplarze są warte fortunę. Niedawno zakończyła się aukcja, gdzie cena wywoławcza wynosiła 480 tys. dolarów. Zainteresowanie nią może dziwić.
Karty Pokemon zyskują z czasem na wartości. W czasach obecnie obserwowanego kultu wszystkiego, co można określić mianem retro, ceny wyjątkowych egzemplarzy poszybowały, osiągając zawrotne wartości. Za najrzadsze karty można zainkasować tyle, ile wystarczyłoby na zakup pokaźnej nieruchomości w Polsce.
Na spieniężenie swojego egzemplarza pokusiła się pewna osoba z Japonii, w której kolekcji znalazła się jedna z najbardziej pożądanych kart Pokemon. Chodzi o Pikachu Illustrator - specjalną kartę, która nigdy nie była dostępna w standardowych paczkach z kartami. Stanowiła ona nagrodę w konkursie, który odbył się w 1997 r. Wydano ich tylko 45, co sprawiło, że kolekcjonerzy marzyli o jej zdobyciu. Przełożyło się to też na rychły wzrost jej cen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wystawiona na aukcję w serwisie eBay karta została oceniona jako PSA 8, czyli stan bliski karcie nieużywanej, lecz z drobnymi skazami. Cena wywoławcza została ustalona na 480 tys. zł, co mogłoby wydawać się dużą sumą, ale w tej branży nic nie powinno dziwić. Niestety, kupców zabrakło.
Jak możemy przeczytać na stronie zakończonej już aukcji, nikt nie zdecydował się na licytację. Trudno oceniać, czy brak zainteresowania ze strony kupującej zwiastuje koniec Pokemanii w kontekście drogich kart, czy to raczej odosobniony przypadek.
Przypomnijmy, że najdroższą kartą Pokemon w historii jest właśnie Pikachu Illustrator w stanie idealnym (PSA 10), którą za ponad 5 milionów dolarów kupił Logan Paul 2 kwietnia 2022 r. Niedawno informowaliśmy jednak o próbie sprzedaży tej samej karty w stanie 8,5 za 200 mln jenów, czyli 1,48 mln dolarów przez jeden z japońskich sklepów. Jak widać, ceny są wysokie. Niełatwo jednak znaleźć klienta zainteresowanego tak drogim gadżetem.
Karol Kołtowski, dziennikarz Polygamii