Movie Games i Gaming Factory wyróżnione w polskiej edycji słynnego rankingu "30 under 30"
Jeśli wierzyć rankingom, najbardziej obiecującymi osobami w polskiej branży gier wideo jest trzech Mateuszów: Wcześniak z Movie Games oraz Adamkiewicz i Pastewka z Gaming Factory. A oto dlaczego.
28.09.2020 | aktual.: 29.09.2020 13:54
Co roku magazyn Forbes przygotowuje listę "30 przed 30", czyli zestawienie ciekawie zapowiadających się osobistości z przeróżnych branż. Taki ranking powstaje na skalę globalną, europejską oraz lokalną. Dziś skupiamy się na tej ostatniej. Według kilkunastoosobowej kapituły na wyróżnienie zasłużyły dwie spółki growe i ich szefowie.
Czemu Movie Games?
Pierwszym z nich jest Mateusz Wcześniak, współzałożyciel Movie Games. Spółkę zakładał z doświadczonymi ekspertami i legendami branży: Aleksym Uchańskim i Maciejem Miąsikiem Ten ostatni widnieje na oficjalnej stronie widniejącym jako wiceszef.
Wcześniak założył Movie Games w 2016 r. Największym sukcesem studia jest tegoroczny "Drug Dealer Simulator", który przyniósł spółce 7 mln zł przychodu i 4 mln zysku netto w pierwszym półroczu 2020 r.
Movie Games błysnęło w tym roku kilkoma ciekawymi współpracami: z raperem Sokołem i Małolatem czy Robertem Lewandowskim.
Obecny kurs Movie Games na NewConnect przekracza 111 zł, a kapitalizacja sięga 284 mln zł. Warto przy tym dodać, że spółka jest częścią grupy kapitałowej PlayWay.
I o ile do portfolio i potencjału Movie Games trudno się przyczepić, zagadką jest drugie wyróżnienie, które powędrowało do Gaming Factory.
Czemu Gaming Factory?
Spółka istnieje od 2017 r., ale na NewConnect weszła dopiero z końcem lipca br. I zaczęło się od małego skandalu. Już tydzień później Gaming Factory musiało tłumaczyć się, dlaczego nie dostarczyła raportu finansowego za I kwartał 2020. Zamieszanie spowodowało zamrożenie obrotów akcjami. Sprawę szybko wyjaśniono, GF "wróciło" na NewConnect po kilku dniach, ale niesmak pozostał.
Jeśli chodzi o portfolio studia, to gier jest sporo, ale ich ewentualne sukcesy oparte są o dyskusyjne wishlisty na Steamie. W krótkiej wypowiedzi dla Forbesa Mateusz Adamkiewicz i Mateusz Pastewka wyliczają, że "obecnie Gaming Factory to ponad 30 produkcji własnych, ponad 60 portów licencji zewnętrznych wydanych na konsole i około 25 niezależnych zespołów deweloperskich".
Przy czym wiele z tych cyfr oznacza gry będące wciąż w produkcji. A jeśli chodzi o produkcje własne, to zdecydowana większość jest wciąż w fazie produkcji albo preprodukcji. Ta druga forma oznacza, że mogą istnieć tylko na papierze - choć karta na Steamie czy trailer w sieci sugerują, jakby fundamenty gier były gotowe (więcej o temacie w tym artykule).
Ciężko również znaleźć tam wydane gry, które odbiły się echem w polskiej branży. Jeśli chodzi o te niewydane, bez wątpienia uwagę przykuło kontrowersyjne "Human Farm". O świńskiej fabryce robiącej mięso z ludzi dyskutowaliśmy na łamach Poly, a po ukazaniu się wywiadu na PolskiGamedev.pl z Kamilem Koryszewskim z Gaming Factory, Barnaba dosadnie stwierdził, że ">>Human Farm<< to na razie jedna, wielka wydmuszka".
Ile dokładnie osób zatrudnia spółka? "Ze względu na rozproszony model działania nie jesteśmy w stanie dokładnie określić liczby współpracowników, ale z pewnością jest to ponad 100 osób" – czytamy.
Jak wygląda sytuacja Gaming Factory na giełdzie? Obecnie za jedną akcję trzeba zapłacić ok. 18 zł. Kapitalizacja to nieco ponad 100 mln zł. Potencjalne hity na przyszłość? Ciekawy koncept stoi za "Human Farm", ale o samej grze wiadomo niewiele.
I jakkolwiek cieszymy się z każdego wyróżnienia skierowanego do naszej ukochanej branży, tak tę konkretną dla Gaming Factory trudno rozpatrywać inaczej niż w kategorii: "na zachętę".