Kupowanie stało się passe – firmy THQ Nordic i Koch Media wymieniły się markami
Z ręki do ręki przeszły Risen, Red Faction czy Sacred.
Jeśli spojrzymy na dotychczasowe działania jednego z większych wydawców gier średniobudżetowych, to dotychczas skupiały się one tylko na skupowaniu kolejnych marek i mniejszych firm, by w jakiś sposób wykorzystać ich potencjał. Tak było chociażby z czeskim Warhorse czy deweloperami odpowiedzialnymi za Kingdoms of Amalur: Reckoning i Carmageddon. Ostatnim głośnym zakupem było przejęcie szwedzkiego Tarsier Studios, które stworzyło Little Nightmares (spokojnie, “dwójka” jest niezagrożona i ma pojawić się jeszcze w tym roku).
Teoretycznie nie ma w tym nic dziwnego, a umysły zarządzające wielką korporacją uznały, że będzie to dobry pomysł, ale sam ruch jest raczej rzadko spotykany w branży. To trochę tak, jakby Respawn Entertainment oddał BioWare Titanfalla, a ci drudzy uznali, że Mass Effect powinien trafić w inne (być może lepsze) ręce. I wiecie co – to by był bardzo ciekawy ruch, z którego mogłoby wyniknąć coś fajnego (remaster Mass Effecta , proszę).
Ale skupmy się na konkretach – THQ Nordic będzie od teraz trzymać pieczę na Risenem, Sacredem, Second Sightem, Singles: Flirt Up Your Life i Rush for Berlin, a Koch Media przejęła Red Faction i Painkillera.
Tym samym dwie z wymienionych wyżej marek wróciły do swoich oryginalnych twórców, bo za Risena odpowiada przecież niemiecki Piranha Bytes, które rok temu zostało przejęte przez THQ. Firma zapowiedziała już, że wszystkie przejęte przez nią gry doczekają się odświeżonych wydań kontynuacji lub jednego i drugiego, tak więc za jakiś czas możemy spodziewać się dużej ilości zapowiedzi z tamtego kierunku.
Z kolei Red Faction to gra w oryginale wyprodukowana przez Volition, które jest częścią Koch Media (aktualnie studio pracuje nad piątą częścią Saints Row), tak więc i w tym przypadku fani tego klasyka powinni wypatrywać jakichś informacji o możliwym powrocie serii.
Czy to ostatecznie dobry ruch? Na razie wszystko brzmi dobrze, ale nikt by się chyba nie obraził, jakby Embracer Group zaczęło w końcu wypuszczać gry, a nie łapać kilka srok za ogon w nadziei, że coś w końcu chwyci. Z drugiej strony, taki gigant w sektorze średniobudżetowym to dobra i zdrowa przeciwwaga dla napompowanych gier AAA, które przynajmniej mi już dawno się przejadły.
Bartek Witoszka