Kupka wstydu czy świeżutka premiera - co wygrywa? [Klub Dyskusyjny]
Nadciągają kolejne duże premiery, jednocześnie kupna wstydu coraz bardziej rośnie. Co robimy w takich sytuacjach?
Mam też wrażenie, że w mediach growych za mało miejsca poświęca się "starym" grom. Pędzimy za zapowiedziami, recenzjami "na premierę". A potem są kolejne zapowiedzi i trailery, podczas gdy współczesne gry mają tyle warstw do odkrycia i ciekawostek do opisania.
W dniu premiery kupić mogę stuprocentowo "moje" rzeczy. Wyścigi, horrory, Nintendo. Coś, czego chcę doświadczać w najważniejszym momencie. Na kupkę wstydu idą niepewne serie lub gatunki. Bo jednak portfel nie z gumy i szkoda rozczarować się tytułem za dwieście złotych.
Na premierę kupuję naprawdę pewne pozycje - ostatnio był to na przykład Crash Bandicoot: N. Sane Trilogy. Robiłbym tak pewnie częściej, gdyby nie fakt, że część świeżych, interesujących mnie gier dostaję do recenzji. Ale nawet wtedy, jeśli tytuł jest wyjątkowo dobry, chcę czasami dołożyć swoją cegiełkę z banknotów i go wesprzeć. Night in the Woods kupiłem zaraz po zrecenzowaniu. Po The Last Guardian pobiegłem niedługo po pożyczeniu redakcyjnej płytki. South Park: Fractured but Whole - jeśli okaże się grą tak dobrą jak Kijek Prawdy - też pewnie zakupię, choć jednocześnie zajmę się recenzją.
Ale przy tego typu zakupach na pewno nie jestem impulsywny - zawsze muszę wiedzieć, co kupuję, czy to na podstawie przeczytanych recenzji, czy własnych doświadczeń. No i kupowanie na premierę ma jeszcze jedną zaletę - dobrze jest być czasem na bieżąco, doświadczać czegoś wspólnie z tysiącami innych podjaranych graczy, zamiast tylko czytać jakie coś jest fajne i przejeżdżać wzrokiem po gifach czy publicystyce poświęconej danemu tytułowi. A w naszym zawodzie to już w ogóle jest ważne.
Nawet nie dlatego, że muszę grać w nowości. Ale ja po prostu za bardzo lubię "uczestniczyć" we wszystkim, co się wokół gry dzieje, w dyskusjach o niej, w odkrywaniu jej jednocześnie z innymi. Granie po czasie jest tego elementu pozbawione, wszystko, co trzeba było w danym tytule znaleźć dawno jest znalezione, ostukane ze wszystkich stron i zinterpretowane w nieskończonych tekstach i materiałach wideo.
Podobnie ciężko też wtedy znaleźć chętnych do dyskusji, będących jednocześnie na mniej więcej tym samym etapie gry. A kiedy gra jest nowa, przez jakiś czas wszyscy są "w tym samym miejscu". Lubię to uczucie.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego gier w dniu premiery nie kupuję. One są cholernie drogie. Konsolowa nowość to dziś prawie 300 złotych. Podstawowa wersja Battlefronta II na PC to 220 - 240 zł. Tu już nawet nie chodzi o to, czy kogoś stać, czy nie. Naprawdę wolę poczekać i kupić na wyprzedaży, a za zaoszczędzone pieniądze zabrać dzieciaki do parku linowego, kupić jakieś fajne Lego i wspólnie je złożyć czy po prostu zabrać żonę na dobrą kolację. Nie wiem, może każdy tak ma z wiekiem, może to ja dziadzieję, ale nowości naprawdę mogą poczekać. Szczególnie, że tyle się tego ostatnio produkuje, że zawsze jest w co grać.
Przeczytaj także:
- Kim jesteś w grach? Dobrym samarytaninem czy typowym zbirem? [Klub Dyskusyjny]
- Realizm czy arcade – jakie gry sportowe wolisz i dlaczego? [Klub Dyskusyjny]
- Najlepsze gry na 6/10 [Klub Dyskusyjny]
- Godzinka dziennie czy od wieczora do rana – jak konsumujesz gry [Klub Dyskusyjny]
- Back to school. I do grania na lekcjach. Z jakimi tytułami kojarzy nam się szkoła? [Klub Dyskusyjny]
- Przemoc w grach – motyw, który zmroził ci krew w żyłach [Klub Dyskusyjny]
Redakcja