Jak Splitgate przypomniał mi, że multiplayer może być dobrą zabawą
Ta sieciowa strzelanka multiplayer free-to-play ma w sobie coś, co odróżnia ją od wielu podobnych pozycji. I nie są to tylko portale (chociaż też).
06.10.2021 19:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Halo + Portal" - w taki najkrótszy sposób ludzie opisują Splitgate. Sieciowa strzelanka, dostępna w otwartej becie od połowie wakacji, niespodziewanie stała się takim hitem, że jej oficjalną premierę odłożono na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pozostanie w testach tak długo, jak będzie to konieczne. Bo okazało się, że chętnych do takiego strzelania jest już kilkanaście milionów.
Jakiego strzelania? Bardzo oldschoolowego, ot jakiego! Bo jeżeli na moment zapomnieć o tych portalach (o nich za chwilę), to Splitgate jest tak klasycznym arena shooterem, jak to tylko możliwe. Stąd kiedy napisałem redakcyjnym kolegom, że "w końcu wciągnąłem się w nową modną grę dla młodych ludzi!" odpisali mi: "a daj spokój, Splitgate to gra dla dziadów od Quake'a".
Tak, jestem dziadem. Czy od Quake'a? Pewnie, grało się za szkolnych czasów. Grało się też i w Unreal Tournament i - później już na konsoli - w Halo. Z tych wszystkich tytułów gra studia 1047 Games czerpie pełnymi garściami. Nie ma tu żadnego nudnego battle royale, które polega na tym, że przez 10 minut się nudzę, a później dostaję strzała i umieram. Jest klasyczny team deathmatch i różne wariacje, które wszystkie łączy jedna cecha - gra się na punkty albo na czas. Nie "do ostatniego na polu bitwy".
Może się to wydawać śmieszne do podkreślenia jako główna zaleta gry, ale uwierzcie mi - po tych wszystkich Apexach, Fortnite'ach, PUBG i Warzonach jest to jak powiew świeżego powietrza. We wszystkie te gry z dziennikarskiego obowiązku próbowałem grać i we wszystkich nudziłem się niezmiernie. Nawet nie chodzi o to, że jestem w nie słaby (w Splitgate też jestem). Ale o to, że sam model rozgrywki, oparty na tym, że ostatecznie zwycięzca jest jeden, zupełnie mi nie pasuje. Tak, bo nigdy nie będę tym jednym. Zamknij się, ty też nie!
Taki Splitgate w samej swojej naturze jest dużo mniej demotywujący. Mogę wytrzymać bycie zastrzelonym 5 razy z rzędu, kiedy za 6 uda mi się jakiś efektowny kill. I dzieje się to nie tylko w obrębie jednego meczu, ale i w obrębie 5 minut. Do tego gra ma świetnie zrobione strzelanie, sterowanie na konsoli jest precyzyjne i dające poczucie pełnej kontroli, zwyczajnie dobrze się w to gra na poziomie samej interakcji.
No i te portale. Nie powiem, że umiem z nich korzystać. Ale frajda z otwarcia portalu tak, żeby zabić przez niego niczego niespodziewającego się wroga jest. Tak samo jak ze sprytnego uciekania przez portale z piłką w trybie Oddball (kto trzyma piłkę, zbiera punkty dla drużyny).
Ściągnąłem Splitgate z czystej ciekawości, podobnie jak wcześniej pozostałe z tych modnych strzelanek free-to-play. I gram w niego regularnie od tygodnia. Nie będę w nim mistrzem i nie planuję. Ale w ciągu tych ostatnich dni codziennie miałem ochotę chociaż na godzinkę, chociaż na kilka meczów - bo po prostu fajnie się strzela. Plus ma ta gra naprawdę jakiś pomysł na siebie.
Jeżeli tak jak ja jesteście "dziadami od Quake'a", szukacie czegoś nowego i trochę innego albo po prostu chcecie zobaczyć, że multiplayer może po prostu sprawiać frajdę a nie stresować - to ściągnijcie Splitgate. Gra jest dostępna za darmo na PC i konsolach.