Heavy Rain - recenzja
Jak najprościej opisać Heavy Rain? To emocje, które nie pozwalają przestać grać i wciągają nas w mroczny świat opowieści o mordercy i o utraconej miłości. O zwykłych ludziach wrzuconych w wir wydarzeń, zmuszających do podejmowania niemożliwych wyborów. To gra, której długo nie zapomnicie.
Wersja demonstracyjna pojawi się już jutro - 11 lutego - na PSN. Możesz jednak pobrać ją już dziś. Sprawdź jak - wskazówki tutaj.
Do czego możemy porównać Heavy Rain? Najprościej do poprzedniej gry Quantic Dream - Fahrenheit. Tutaj jednak, zgodnie z obietnicami, nie znajdziemy nadnaturalnych elementów, za to skupimy się bardziej na bohaterach, ich psychice i wyborach, do których zostaną zmuszeni. Rozgrywka to sceny akcji pomieszane z dialogami i eksploracją, podczas której zbieramy dowody i poznajemy historię. Stosując duże uproszczenie można by ją nazwać przygodową grą akcji, nie oddaje to jednak dokładnie jej charakteru.
Opowieść Największy problem z pisaniem recenzji Heavy Rain tkwi w tym, że gra bardzo mocno opiera się na fabule i prezentowanej opowieści. Opowieści, którą gracz powinien poznać sam. Nakreślimy ją więc jedynie pokrótce.
Tak jak dobry film, akcja zaczyna się powoli, by potem nabrać tempa i nie pozwolić nam odetchnąć. Początkowe sceny przygotowują grunt pod późniejsze wydarzenia. Poznajemy bohaterów i ich zwyczajne życie, ucząc się przy okazji mechaniki rozgrywki. Fabuła opowiada historię czterech postaci związanych z Zabójcą z Origami. Każda z nich ma jakąś słabość, każda z nich ma swoje cele.
Mamy więc detektywa-astmatyka, tropiącego mordercę na zlecenie rodziców ofiary, cierpiącą na bezsenność panią fotograf, uzależnionego od narkotyków analityka z FBI i byłego architekta, który poszukuje swojego syna. W wyniku naszych działań bohaterowie mogą spotkać się ze sobą, zginąć w trakcie śledztwa, bądź też zrealizować swoje cele.
Do gry pojawią się również rozszerzenia zatytułowane Heavy Rain Chronicles. Przeczytaj o nich tutaj.
Całość utrzymana jest w konwencji mrocznego kryminału. Każdy z nas ma zapewne swój ulubiony film z tego gatunku, dla mnie najbliżej było tu do Siedem Finchera. Stąd też nie za bardzo pasują mi obecne w grze cyberpunkowe elementy. Jasne, ułatwiają one rozgrywkę, akcja dzieje się w bliskiej przyszłości, ale wirtualna rzeczywistość i gadżety to nie do końca mój styl. Wolałbym stary komputer, notatnik i zakurzone biuro detektywa.
Wracając jednak do samej konstrukcji fabuły. Mimo, iż gra oferuje nam bardzo dużo wyborów, tak naprawdę ma swoje stałe punkty, które zawsze się wydarzą. Nasze działania doprowadzają do sceny kulminacyjnej, zaś jej przebieg zależy od wcześniejszych decyzji i może mieć różne zakończenia. O ile w Fahrenheicie mogliśmy wybrać, którą postacią zagramy, tu zawsze mamy to określone z góry. Od przebiegu naszych akcji może jednak zależeć jakie sceny zobaczymy.
To, że coś się nie uda wcale nie oznacza przegranej. Po prostu nasza wersja historii zakończy się nieco inaczej i pójdzie innymi torami. To świetne założenie odsuwające nieco Heavy Rain od koncepcji gry, w której musimy wygrać. Tu chodzi o przeżycia i emocje.
Niestety nie wszystkie wątki i sceny zostają do końca wyjaśnione, przez co po skończeniu gry pozostajemy z paroma pytaniami i pewnymi dziurami logicznymi. Mam nadzieję, że odpowiedzi znajdziemy w mających się niebawem pojawić rozszerzeniach.
O grze pisaliśmy sporo. Polecamy nasze poprzednie teksty. Między innymi:
Każdą scenę po jej przejściu można powtórzyć. To dobry pomysł, ale dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby udostępnienie tej opcji dopiero po pierwszym przejściu całej gry. Dlaczego? Wyeliminowałoby to sytuacje, kiedy instynkt gracza bierze górę i powtarzamy epizod. Jasne, można się bawić i poznawać różne warianty rozgrywki później. Najpierw jednak należy dać się ponieść historii. Nie wszyscy bohaterowie muszą przeżyć. Zresztą - moja pierwsza wersja Heavy Rain zamieniła się w tragiczną opowieść, co było niesamowitym przeżyciem. Walka z beznadzieją, bezsilność i finałowa porażka dostarczyła niezapomnianych wrażeń.
Czy jest więc sens grać po raz drugi? Jak najbardziej. Może nie od razu, ale odczekawszy chwilę zawsze warto wyreżyserować zupełnie inny Heavy Rain, gdzie bohaterowie zachowają się inaczej, będą innymi osobami i dokonają innych wyborów. Dzięki temu zobaczymy zupełnie inne sceny i poznamy kolejną wersję opowieści.
Film interaktywny Wrażenie uczestnictwa w interaktywnym filmie budowane jest nie tylko rewelacyjną pracą kamery. Przede wszystkim nie mamy żadnego interfejsu czy paska zdrowia. Kontrolujemy naszą postać i poruszamy się nią po przygotowanej scenie, zaś możliwe do wykonania przez nią akcje pojawiają się na ekranie.
Zwykle jest to wciśnięcie przycisku, bądź też ich serii, której skomplikowanie zależy od stanu w jakim znajduje się nasz bohater. Im większego wysiłku zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego wymagać będzie od niej dane działanie, tym większe wyzwanie czeka gracza. Z kolei sceny akcji to całe sekwencje o różnym poziomie trudności. Uwierzcie mi, że budzi to niesamowite emocje. Nie wiemy ile pomyłek zaowocuje porażką, a dynamicznie i świetnie zmontowane sceny odpowiednio budują napięcie. Widać tutaj sporą poprawę od czasów Fahrenheita. Dobrze rozłożone ikony nie zasłaniają nam ekranu i widzimy całość akcji, jaka rozgrywa się przed naszymi oczami. Również odpowiednie wykorzystanie możliwości SIXAXISa uwiarygadnia nasze działania.
Widać jednak pewną niekonsekwencję. Zrezygnowanie ze współczynników i postawienie na filmowość to świetny wybór, ale nie wszystkie sceny zostały temu podporządkowane. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy wasza postać idąc, powoli wykrwawia się. Sama scena jest oczywiście emocjonująca, dopóki nie trwa zbyt długo, bo po chwili się do niej przyzwyczajamy. Co innego, gdy obserwujemy bezlitośnie zmniejszający się pasek życia. Na szczęście są to sporadyczne przypadki.
To, co jest wyjątkowe w tej produkcji to danie graczowi władzy reżysera. Większość scen to tak naprawdę oddanie nam do dyspozycji aktora i jego otoczenia. To jak będzie się on zachowywał, co będzie robił, zależy wyłącznie od nas. Właśnie to zbuduje nam naszą, wyjątkową opowieść. Małe gesty, to w jaki sposób zachowamy się na filmowym planie. Pisaliśmy zresztą o tym sporo w naszych wcześniejszych wrażeniach z rozgrywki.
Emocje Już dawno nie czułem takich emocji podczas grania. Wybory są skomplikowane, trudne i nie wiemy, do czego nas doprowadzą. Koniec z prostymi ścieżkami dobra i zła, znanymi z innych tytułów. Często po prostu nie wiedziałem, co zrobić. Moja postać była postawiona pod ścianą bez dobrego wyboru. A jakąś decyzję trzeba było podjąć, żeby gra nie zrobiła tego za nas.
Co więcej, czasami też Heavy Rain sięga poza naszą wirtualną postać i "atakuje" bezpośrednio gracza. Odruchowe wciśnięcie przycisku może spowodować akcję, której będziemy potem żałować. Po tym, jak niechcący zastrzeliłem jedną z postaci przepraszałem grającego ze mną znajomego dobre 5 minut i zażądałem przerwy w graniu. Tak samo wygląda to podczas sekwencji akcji. Dynamiczne sceny, efektowne ujęcia, napięcie i coraz trudniejsze kombinacje nie pozwalają nam odpocząć. Co jakiś czas będziecie na pewno robić krótkie przerwy na złapanie oddechu.
Rysy na diamencie Heavy Rain nie jest grą doskonałą i ma błędy. Nasza postać nie zawsze zachowuje się tak, jak byśmy tego chcieli. Niejasne oznaczenia niektórych akcji mogą spowodować podjęcie błędnej decyzji.
Problemem często jest także polskie tłumaczenie, które miejscami jest niejednoznaczne. Polska wersja językowa jest zjadliwa, choć nie jest to najwyższy poziom. Sceny erotyczne należą tu zdecydowanie do najsłabiej wykonanych. Należy też dodać, że również w oryginalne voice acting nie należy do najlepszych.
Swoje nierówności ma także scenariusz. Niektóre rozwiązania fabularne i epizody, które nie są aż tak dobre wyraźnie odstają na tle reszty. Miałem wrażenie, że niektóre wątki dodane są nieco na siłę, mając przedłużyć jedynie czas rozgrywki. Fotorealizm mści się momentami na niektórych postaciach - wykonane niedoskonale, wyglądają po prostu sztucznie, co wytrąca nas z imersji.
Czy dałoby się lepiej to wykonać? Pewnie. Nie wiem jednak, czy już dysponujemy takimi możliwościami technicznymi i budżetami. W końcu w pełni nieliniowa historia z różnymi zakończeniami (jak chociażby w Blade Runnerze) wymagała by zapewne drastycznie większych nakładów.
Werdykt Heavy Rain to niesamowita przygoda, która zapewni Wam wiele niezapomnianych wrażeń. To tytuł, w który warto zagrać, pomijając wszelakie waśnie platformowe. W końcu ktoś zrobił grę, która nie tylko ma sceny dla dorosłych (seks, przemoc, wulgaryzmy), ale również w sensowny sposób porusza dojrzałe tematy.
Różne poziomy trudności powodują, że każdy może spróbować poznać tajemnicę Zabójcy z Origami. Gdy zgubimy się, wysłuchanie myśli postaci podpowie nam, co jeszcze możemy w danej scenie zrobić.
Mimo, iż wymieniłem sporo wad Heavy Rain, jest to jedna z najlepszych gier, w które grałem przez ostatnie parę lat. Przez 10 godzin rozgrywki byłem całkowicie pochłonięty prezentowaną mi historią. Wzruszałem się, bałem, nie wiedziałem, jaką podjąć decyzję. Żyłem i oddychałem Heavy Rain.
Raz jeszcze zaznaczę - to nie jest gra dla wszystkich. Wymaga odpowiedniego nastroju, nastawienia i graczy.
Moje wymagania i oczekiwania w stosunku do tej gry były zdecydowanie większe niż w przypadku innych produkcji. To po prostu pozycja obowiązkowa dla każdego, szukającego w grach czegoś więcej niż tylko rozrywki.
Piotr Gnyp
Heavy Rain: The Origami Killer (PS3)
- Gatunek: akcja
- Kategoria wiekowa: od 18 lat