Google Stadia z nową grą. Znakomite wyczucie czasu
Google Stadia i garść nowości przed oficjalnym zamknięciem. Użytkownicy otrzymują nową grę, a kontroler doczekał się nowej funkcji. Wszystko odbywa się dosłownie na kilka dni przed wyłączeniem usługi. To jednak nie jest definitywny koniec, ponieważ Netflix chce wyciągnąć wnioski z tej lekcji.
Co prawda w sieci aktualnie furorę robią wirtualne msze święte, ale nie jest wykluczone, że gracze Robloxa przygotują wkrótce cyfrowy pogrzeb. Najbliższa okazja nadarzy się 18 stycznia, bo właśnie wtedy Google Stadia zakończy swój żywot.
Ta decyzja zaskoczyła użytkowników, jednak zostawiono ich na lodzie i umożliwiono zwrot pieniędzy. Chyba jeszcze większym zaskoczeniem jest fakt, że na kilka dni przed zamknięciem usługa otrzymuje aktualizację zawartości.
Nowości, którymi się nie nacieszysz
"Zagraj w grę, która pojawiła się na Stadii, zanim Stadia pojawiła się na święcie." – tak brzmi fragment opisu tej produkcji i nie ma w tym nic dziwnego, bowiem Worm Game to tytuł, który służył do testowania tejże platformy. Prosta, kolorowa i niezobowiązująca gra zręcznościowa, ot co.
Kolejną nowość dotyczy kontrolera, który otrzymuje obsługę technologii Bluetooth. Z punktu widzenia użytkownika, bardziej istotna jest kwestia refundacji środków.
W załączonym powyżej wpisie aż roi się od komentarzy niezadowolonych internautów, którzy nie otrzymali jeszcze zwrotu pieniędzy. Przedstawiciele firmy uspokajają –sytuacja jest pod kontrolą.
Netflix może na tym zyskać
Upadek Google Stadia może być cenną lekcją dla innych firm. Okazuje się, że Netflix "poważnie rozważa" wprowadzenie własnej wersji usługi, bazującej właśnie na Stadii. Mike Verdu swego czasu podkreślił, że Stadia była pod względem technologicznym udanym projektem, jednak cierpiała na "wadliwy model biznesowy".
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii