Dying Light 2 z nowymi szczegółami. Techland odpowiada na pytania graczy
Coś się we wrocławskim studiu ewidentnie ruszyło. Ekipa Techlandu coraz częściej i coraz chętniej opowiada o "Dying Light 2". My z kolei chętnie rzucilibyśmy okiem na nowy fragment rozgrywki, ale na dziś muszą nam wystarczyć odpowiedzi na pytania graczy.
Do zaspokojenia ciekawości internautów został oddelegowany Tymon Smektała, lead designer gry, którego przed rokiem na solidne spytki wziął Barnaba.
Zaczynamy od najbardziej klasycznego pytania – jak duże, powierzchniowo, będzie "Dying Light 2"? Prosta odpowiedź brzmi: dwa razy większa niż wszystkie mapy w DY1. Precyzyjniej chodzi o prawie 7 km kwadratowych. Warto jednak dodać, że gra urosła nie tylko w poziomie, ale również w pionie. Czekają nas zatem wspinaczki na wysokie budynki, a nawet drapacze chmur.
Miasto dzieli się bowiem na dwa regiony: biurowy, ze wspomnianymi wieżowcami oraz tzw. stare miasto. Same zabudowania będą się zmieniać w zależności od frakcji, które wybierzemy do wypełnienia poszczególnych stref miasta oraz od wyborów podejmowanych w trakcie rozgrywki.
Podczas ostatniej zapowiedzi pojawił się nowy rodzaj wroga. Zombiak z czymś przypominającym gałęzie. Niedługo dowiemy się o nim więcej. Smektała zdradził jedynie, że można wpłynąć na jego obecność w grze. Wszystko zależy od naszych decyzji.
Oś rozgrywki w "Dying Light 2" pozostanie bez zmian. A to znaczy, że dzień jest dla ludzi, noc dla zainfekowanych. Żywych trupów za dnia jednak nie zabraknie. Zombiaki się pojawią, ale nie będą tak groźne jak nocą. Zagrożeniem będą natomiast bandyci i "inni rodzaje ludzi".
Życie ludzi ma się natomiast toczyć głównie na dachach budynków. Tam znajdziemy bezpieczne kryjówki czy farmy z żywnością. Noc nadal ma należeć do zainfekowanych, ciekawe zatem, jak fabularnie zostanie uzasadnione.
Możemy zapomnieć o broni palnej. Nie oznacza to jednak braku broni dystansowej. Pojawią się łuki, można w ciemno strzelać, że również kusze. Czymś na kształt broni palnej, ma być ręcznie robiony shotgun. Nie będzie to jednak rzecz trwała. Przeciwnie. Jego zaletą jest możliwość używania lewą ręką. W prawej w tym samym czasie będziemy dzierżyć maczetę, miecz czy młot.
Pojawi się również hak. Ale możemy zapomnieć o szaleństwach na jakie pozwalał ten z jedynki (pamiętacie lot przez pół mapy?). Nowy hak ma być bardziej realistyczny . Co to oznacza? – W jedynce mogliście poczuć się, jak Spider-Man. W Dying Light 2 stawiamy bardziej na Tarzana – mówi Smektała. Użyjemy go nie tylko do huśtania się, ale również do walki.
W "Dying Light 2" zabraknie natomiast aut. Samochód będziemy prowadzić tylko w jednej misji. Do poruszania się muszą nam wystarczyć parkour, hak, paralotnia i "dodatkowe rzeczy, o których opowiemy w przyszłości".