Dirt Rally kolejną prawdziwą grą na PlayStation VR
I wbrew pozorom - nadal jedną z niewielu.
Jeżeli zapytalibyście mnie, co może być argumentem przemawiającym za kupnem gogli VR, odpowiem rezolutnie: "prawdziwe gry". Nie maleństwa trwające od godziny do maksymalnie trzech. Jeśli patrzymy na PlayStation VR, takich argumentów widzę nadal niewiele: Rez Infinite, Driveclub, no i najlepszy pod tę technologię Resident Evil VII (prawie każdy z testowanych przeze mnie znajomych odpuszczał jeszcze przed zakończeniem intra, twierdząc, że wczuwka jest dla niego za mocna). A teraz uderza kolejny, i to z najwyższej półki. O ile, rzecz jasna, lubicie wymagające gry wyścigowe.
Dirt Rally PSVR Official Trailer
Dirt Rally doczekał się dodatku pod gogle Sony. Z przytupem - wszystkie tryby gry są grywalne w goglach, tak po prostu. Bez wycinania pod nie części zawartości, bez ograniczania tras, wydarzeń lub samochodów. Ba, nawet pojawi się jeden zupełnie nowy tryb - kooperacja. Pierwszy gracz kieruje samochodem w goglach, a drugi wciela się w pilota na telewizorze. Ale tak serio - od niego zależy, jakie podpowiedzi dotyczące dalszych zawijasów dostanie kierowca. Biorąc pod uwagę, jak niewiele współczesnych gier okołowyścigowych pozwala bawić się na (bądź co bądź) dzielonym ekranie, to ekstra nowinka.
No, to teraz zgadnijcie, jaki jest haczyk. Na pewno dobrze podejrzewacie. Jeżeli macie podstawową wersję Dirt Rally, dodatek kosztuje 54 złote. Jeśli nie, wydawca proponuje cyfrowy bundle za... 209 złotych. Nie trzeba być wyśmienitym łowcą promocji, by zdecydować, która opcja opłaca się bardziej. Ale jak pokazuje nasz weekendowy Klub Dyskusyjny, spora część z nas - graczy - nie ma już ochoty na przeglądanie serwisów aukcyjnych lub szuflowanie płytkami przy konsoli. Nie mnie to oceniać.
DiRT Rally - Greece Gameplay (PC HD) [1080p]
Mnie za to decydować, czy warto odświeżać teraz Dirt Rally. To wspaniała produkcja, która nie zestarzała się ani odrobinkę przez cały rok z okładem. Która nie zdechnie nawet po premierze następcy, zauważalnie bardziej przystępnego dla niedzielnych graczy. To pierwsze prawdziwe DLC, jakiego się doczekała, bo paczuszki z samochodzikami za kilka złotówek trudno brać na poważnie.
I kolejny żelazny powód, by raz jeszcze wyciągać plątaninę okablowania do PSVR. Nienawidzę podłączania tego sprzętu. Nie mam jednak wątpliwości, że dla Dirta byłoby warto. Zazdroszczę graczom, którzy mieli okazję w ten sposób okiełznać bestię Codemasters. Do tej pory byli to wyłącznie bardziej zaawansowani pecetowcy. Teraz na salon wpuszczono konsolowy plebs. Lub "bazę użytkowników najpopularniejszych gogli VR" - sami wybierzcie.
Adam Piechota