Cztery na pięć: 10 tekstów na 10 lat Polygamii
10 lat istnienia Polygamii to dosłownie tysiące tekstów. Wybrać spośród nich tylko 10? Niewykonalne.
Ale jako że wyzwań się nie boję, postanowiłem właśnie w ten sposób uczcić tę niezwykłą rocznicę. Trochę przy tym oszukałem, pod niektórymi punktami umieszczając całe cykle i linkując do paru rzeczy poza listą, no ale jakoś radzić sobie trzeba.
Gwoli wyjaśnienia, jeśli ktoś nie wie: przez ponad 5 lat, od okolic 2010 roku byłem redaktorem Polygamii. Potem przeniosłem się tam, gdzie zwykle przenoszą się w Polsce dziennikarze growi, czyli do gamedevu. Spędziłem trochę czasu w CI Games, a obecnie zajmuję się komunikacją w założonym przez CDP.pl Klabaterze. Co miesiąc znajdziecie mnie jeszcze na Poly w “Cztery na pięć”.
Z oczywistych względów wybrałem teksty raczej z “moich czasów”. Wybór jest subiektywny - nie chodziło mi nawet o dziesiątkę stricte najlepszą, raczej o wspominkowe historie, które mogę opowiedzieć. Szkoda tylko, że po przenosinach na nowy silnik część starszych rzeczy wygląda kiepsko [i tak dobrze, że w ogóle wygląda, ale to temat na osobny tekst - dop. red. nacz.] - ale czytać da się je przecież nadal.
Aha - kolejność przypadkowa.
1. Najpopularniejszy news w historii Polygamii
Zapowiedź Wiedźmina 3? Pierwszy zwiastun Diablo 3? A gdzie tam.
Od zawsze lubiliśmy na Poly “michałki”. Najstarsi czytelnicy pamiętają pewnie, że choćby Jakub Tepper uwielbiał pisać o butach - a na tym się absolutnie nie kończyło. Jeśli coś było choćby w małym stopniu związane z grami, mogło trafić na stronę. Ceniliśmy sobie tę zasadę. Swego czasu mieliśmy nawet cykl “Krótka piłka”, który polegał wyłącznie na wrzuceniu śmiesznego, geekowskiego obrazka, growego graffiti, zabawnego ciucha albo czegokolwiek, co tylko w jakiś sposób nas zaciekawiło.
Takim też “michałkiem”, zwyczajnie zabawnym niusem, była wiadomość o socialmediowym kryzysie w Tesco. Klienci zbierali punkty za zakupy, co w pewnym momencie uprawniało ich do kupienia pluszowych Angry Birdów ze sporym rabatem. Promocja cieszyła się powodzeniem większym niż przewidział sklep, więc ptaków w pewnym momencie zabrakło. I to na terenie całej Polski. Rozpętała się prawdziwa facebookowa drama, w której niektórym zwyczajnie puszczały nerwy. Agresywne, często wręcz wulgarne komentarze rodziców nie mogących kupić dzieciom pluszaków ze zniżką były tak absurdalnie zabawne, że nie mogliśmy o całej aferze nie napisać (szkoda, że przy przenosinach na nowy serwer nie zachowały się screeny z Facebooka. Musicie mi uwierzyć na słowo, że były prześmieszne - i trochę straszne).
W tamtych czasach Polygamia była częścią Gazety.pl, więc wiadomość wystawiliśmy na głównej stronie tego portalu. I… trafiło. Nie pamiętam, czy w 2013 roku w języku funkcjonowało już “januszowanie” albo “cebula”, ale, o czym się wtedy przekonaliśmy, jego objawy klikały się lepiej niż… w zasadzie wszystko. Tamtego dnia był to drugi najpopularniejszy tekst na całym Gazeta.pl (nie pamiętam, z czym przegraliśmy, ale pewnie z jakimś politykiem. Albo Plotkiem, bo z Plotkiem generalnie wygrać się nie dało).
Takie “strzały” nie zdarzały nam się praktycznie nigdy i do dziś trochę nie mogę uwierzyć, że gdy już trafiliśmy, to niusem o Wściekłych Ptakach w Tesco. Nie pamiętam niestety żadnych liczb, ale do końca mojej obecności w Poly był to najpopularniejszy jednostronicowy tekst w naszej historii - odsłony szły w grube setki tysięcy.
2. Klimatyzatory
To teraz dla odmiany coś naprawdę wartościowego. Nie pomnę już, kto wpadł na ten pomysł, najpewniej był wspólny. Nazwa na pewno pochodziła ode mnie albo od Pawła Kamińskiego, bo jako wychowankowie warszawskiego Radia Kampus mieliśmy naturalne ciągoty do nazw kończących się na “-or” (to trochę wewnętrzny żart: swego czasu co najmniej kilka[naście] cykli/audycji w tej studenckiej rozgłośni miało takie nazwy).
Akurat wychodziło L.A. Noire, a jako że noir to świetna stylistyka, postanowiliśmy bardziej się nad nim pochylić. Zebraliśmy więc rekomendacje książkowe, komiksowe, filmowe i muzyczne - wszystkie, by “wczuć się w klimat”. Powstało mini-kompendium, które spodobało się tak bardzo, że z przyjemnością powtórzyliśmy zamysł przy Deus Eksie, tym razem oczywiście celując w cyberpunk. I tak narodził się cykl.
Kolejne odsłony pojawiały się nieregularnie, choć w sumie było ich całkiem sporo. Szczególnie, że tworzyliśmy też wersje “light”, które skupiały się tylko na jednym medium (jak choćby moje muzyczne polecanki w klimacie ścieżki dźwiękowej do Hotline Miami). Teoretycznie pod tym linkiem znaleźć można wszystkie teksty, które otagowaliśmy Klimatyzatorem, ale mogliśmy czegoś niechcący nie otagować, więc nie dam sobie ręki uciąć, że nie było tego więcej.
Uwielbialiśmy ten cykl i zawsze zbieraliśmy za niego pochwały od czytelników - niestety smutna prawda była taka, że był ogromne czasochłonny, a czytał się raczej średnio. W którymś momencie więc upadł. Szkoda. Hej, obecna redakcjo Poly! A może czas na reaktywację? [a skąd myśl, że teraz będzie mniej czasochłonny albo będzie czytał się lepiej? ;) dop. red. nacz.]
3. Z pamiętnika kosmicznego górnika
No dobra, to teraz na poważnie. Oto być może najlepszy tekst o grach w polskim internecie. I kropka.
Konrad Hildebrand miał mniej więcej tylu hejterów, co gorących zwolenników. Nie tylko dlatego, że pracowaliśmy razem, zawsze byłem wśród tych drugich, szkoląc warsztat pod jego okiem. Nikt nie pisał - dziś niestety w sumie też nie pisze - o grach w taki sposób. Konrada nie interesowały mechaniki, grafika, udźwiękowienie ani, Boże broń, warstwa biznesowa. Widział za to w grach historie.
“Z pamiętnika kosmicznego górnika” to fantastycznie opisana esencja Eve Online. Nie ma tu nic o kosmicznych bitwach na tysiące statków, które od czasu do czasu poruszają cały internet. To relacja z bycia mrówką w roju, spisana w sposób uniwersalnie zrozumiały, jasny absolutnie dla każdego, niezależnie od znajomości Eve czy gier jako takich. A to w polskim pisaniu o grach też było i jest ewenementem.
Większość swoich tekstów Konrad oznaczał tagiem “out of step”, więc jeśli macie ochotę na więcej tak dobrych i tak dobrze napisanych tekstów o grach, to znajdziecie je tutaj. Out of Step miało nawet załapać się na cały osobny punkt w tym zestawieniu, ale ostatecznie dorzucam je do “Pamiętnika…”, żeby zrobić więcej miejsca dla innych.
4. Wszystkie śmierci w Dark Souls
O, akurat tego tekstu Konrad nie otagował nieoficjalną nazwą swojego cyklu. Hm.
Opisując 54 swoje śmierci w Dark Souls, udało mu się w relatywnie krótkim artykule zawrzeć całą esencję gry. Najlepszy, najlepiej napisany, najbardziej przystępny, najbardziej pomysłowy tekst o DS w polskiej sieci? Tak, to też mieliśmy.
Format tak się przyjął, że w kwietniu Rafał Kurpiewski opisał tak swoje poczynania w DS3, a jeszcze wcześniej przy drugiej odsłonie gry zrobił to Paweł Kamiński. Ten drugi popełnił też swego czasu przepiękne pożegnanie z pierwszą częścią serii, które do dziś jest w jakiś przedziwny sposób wzruszające. Swoją drogą Paweł, podobnie jak Konrad, też tagował niektóre swoje teksty - jako Piece of Mind. Zajrzyjcie koniecznie tutaj, bo też warte są uwagi.
5. Cała Polska gra w Minecrafta
Jaka jest najważniejsza gra ostatniej dekady? Nie “najlepsza”, nie “ulubiona”. Odłóżmy subiektywność na bok. Której grze udało się zmienić growy świat w stopniu, o jakim inne tytuły mogą jedynie marzyć? No, która jest właśnie taka - NAJWAŻNIEJSZA?
Odpowiedź może być tylko jedna: Minecraft. Czy wam się to podoba, czy nie, nie było w ostatnich dziesięciu latach drugiej gry, która w tak wielkim stopniu wpłynęłaby na cały rynek. I zawsze byłem dumny, że na Polygamii o Minecrafcie pisaliśmy już wtedy, gdy inni nie chcieli się nawet nad nim pochylić.
Pionierem był nie kto inny jak, tak jest, Konrad Hildebrand. Notki i teksty o dziele Mojang pisał regularnie już od 2010 roku. Swoją drogą ciężko się nie uśmiechnąć przy choćby tym fragmencie tego tekstu: “Minecraft jest jedną z tych niszowych, trudnych gier, które szybko znalazły miejsce w sercach grupki graczy”. No cóż, niełatwo być wróżbitą.
Gdy jasnym stało się, że Minecraft nie jest niszowy, a wręcz przeciwnie, ale poza grami ciągle mało kto jeszcze o nim słyszał, stworzyliśmy wspólnie z Pawłem Kamińskim artykuł “Cała Polska gra w Minecrafta”. Od samego początku wiedzieliśmy, że chcemy umieścić go na głównej stronie Gazeta.pl - w tamtych czasach bardzo często traktowaliśmy to jako możliwość docierania z grową edukacją do tych, których normalnie nasz światek nie interesował. I udało się, trafiliśmy na sam szczyt portalu.
Swoją drogą, to właśnie od tego tekstu wzięliśmy nazwę cyklu Raport, który już za naczelnictwa Marcina Kosmana był naszym okrętem flagowym, prawdziwym dziennikarstwem w zalewie śmieciowych niusów. Szkoda, że smutne realia rynku i bycie częścią medialnej korporacji zmusiły nas do zarzucenia go. Hej, obecna Polygamio! Czy to nie kolejny cykl, który warto by reaktywować?
(Na marginesie: tak, jest jeszcze jedna gra, która mogłaby z Minecraftem rywalizować o miano najważniejszej produkcji ostatniej dekady. To League of Legends. Tak, o nim też pisaliśmy przed innymi.)
6. “Gry to szambo popkultury”
Gdy zaczynasz w ten sposób tekst, już jest dobrze. Felieton Zygmunta Miłoszewskiego - tak, tego Zygmunta Miłoszewskiego - to rzecz o miałkości fabularnej wysokobudżetowych gier. Po latach chyba... ciągle aktualna? Już nieaktualna? Najlepiej oceńcie sami. Szkoda, że nie zachowała się dyskusja, jaką swego czasu ten tekst wywołał.
Praktycznie od zawsze Polygamia pełna była “gościnnych występów”, artykułów i cykli pisanych przez autorów zewnętrznych. Miłoszewski miał więc swój Graj Utracony, Koso pisał z uKosa na długo przed tym, jak został naczelnym serwisu, a pojedyncze przykłady można by mnożyć i mnożyć. Cieszy, że ta tradycja żywa jest i dziś, dlatego też raz w miesiącu na Poly znaleźć można teksty Bartka Nagórskiego czy niżej podpisanego.
7. Czy Polska powinna wspierać polskie gry?
Zawsze staraliśmy się widzieć gry z każdego kąta. Analizowaliśmy je, opisywaliśmy, ganiliśmy i chwaliliśmy. Nigdy nie brakowało też spojrzenia biznesowego. Dziś to zupełnie naturalne, w końcu polscy twórcy gier są jednymi z największych firm na rodzimej giełdzie i wszyscy już zdają sobie z tego sprawę, ale jeszcze parę lat temu nie było to tak oczywiste.
Oczywistym nie było też, że we wspieranie polskich gier powinno włączyć się państwo. Tekst Piotrka Gnypa zainicjował dyskusję i chcę wierzyć, że był jednym z przyczynków do faktycznie dobrej - absolutnie bez ironii - zmiany, jaka zaszła na tym polu. Przypomnę ostatni paragraf:
Potrzeba jednak, aby ktoś zrozumiał, że stypendia wspomagające edukację młodych twórców pracujących przy najnowszych technologiach są lepszą inwestycją w kapitał ludzki niż kolejny film na podstawie szkolnych lektur. Tegoroczny Kongres Kultury Polskiej gier nie zauważył. Może w przyszłym roku?
Ej, Piotrze - udało się!
8. Podsumowania roku
Gry grami, ale zawsze byłem też muzycznym geekiem. I jeżeli brakowało mi czegoś w mediach growych, co w muzycznych było czymś naturalnym, to porządnych, przekrojowych podsumowań roku. Spojrzenia z szerszej perspektywy, bo krótkie “10 najlepszych gier w danym gatunku” mi nie wystarczało.
Tak więc nie było rady, zorganizowałem własne podsumowanie, pierwsze w 2011 roku. Punktem centralnym była lista najlepszych gier, bez jakiegokolwiek podziału na gatunki - miało być różnorodnie i ciekawie. W Gazecie.pl działał wtedy jeszcze Gamecorner, więc było nas na tyle dużo do wewnątrzredakcyjnego głosowania, że ostatecznie wybraliśmy aż 50 najlepszych tytułów (sprawdźcie, co wygrało). Podzieliliśmy je na ujawniane każdego kolejnego dnia dziesiątki - i wreszcie miałem, co mi się latami marzyło. Mieliśmy też przy tym konkurs i sporo tekstów podsumowujących rozmaite działki growego podwórka.
Nigdy więcej nie udało nam się zebrać aż 50 tytułów do listy najlepszych (było nas mniej w redakcji), ale podsumowania były zawsze. Jako ich główny organizator, dumny jestem cały czas.
A w 2014 roku najlepszą grą ogłosiliśmy This War of Mine. I co, nie mieliśmy racji?
9. Pierwsze (i przez długi czas jedyne) wrażenia z Duke Nukem Forever
Czy zastanawialiście się kiedyś, kiedy w redakcji Poly pojawił się Paweł Kamiński?
To ja wam powiem: to był 2010 rok, Paweł akurat był w Stanach, jeżdżąc po nich, zwiedzając i zapytajcie jego, jeśli chcecie wiedzieć, co jeszcze. W Seattle też był. Akurat był wrzesień. Targi PAX. Piotrek Gnyp, ówczesny naczelny, niewiele się zastanawiał, tylko podnajął Pawła do napisania kilku tekstów w ramach relacji.
Miał nosa. Dokładnie wtedy zapowiedziano, że marka Duke Nukem trafiła do Gearboksu, które dokończy też (nie)słynne DNF. Przez długi czas wrażenia Pawła z rozgrywki były jedynym takim tekstem w polskiej sieci. Szkoda tylko, że gra okazała się tak słaba.
Na stałe w redakcji Paweł pojawił się niedługo potem, by zostać na jakieś 4 lata, jeśli pamięć mnie nie myli. Zrobiliśmy wspólnie wiele fantastycznych rzeczy, w tym, skoro już przy targach jesteśmy, kilka relacji z E3, Gamescomu i paru innych imprez. Tego typu teksty średnio się bronią po latach - z oczywistych względów szybko się przeterminowują - ale nie mógłbym o nich nie wspomnieć jako główny organizator wszystkich targowych wyjazdów. Zamiast więc do jakiejś starej zapowiedzi, wrzucam sympatyczne wideo wspólnego autorstwa.
Jesteśmy w Los Angeles! Za moment zaczyna się E3
Łezka się w oku kręci. Liczba odtworzeń śmieszna, ale YT pełniło wtedy funkcję podrzędną w stosunku do odtwarzacza Gazety.pl (swoją drogą fatalnego jakościowo - musieliśmy z niego korzystać i za każdym razem przeklinaliśmy ten fakt).
10. Leksykon polskich twórców gier
To był pomysł Marcina Kosmana, choć najpewniej, jak wszystko wtedy, wyewoluował w ostateczną formę w czasie redakcyjnych burz mózgów. Niby wiedzieliśmy, że w Polsce są setki studiów deweloperskich, ale nigdzie nie było żadnej ich listy. Postanowiliśmy więc sami taką sporządzić. I trochę rozbudować.
Prostą ankietę z zawsze takimi samymi, podstawowymi pytaniami wysłaliśmy do każdego, kto robił w Polsce gry i kogo udało nam się znaleźć. Kolejne odsłony publikowaliśmy codziennie, a ostateczną listą można znaleźć pod tym tagiem. Całość zakończyliśmy też Raportem o polskim gamedevie. Dziś oczywiście część z tych informacji jest już nieaktualna, ale chcę wierzyć, że nasz cykl pomógł uzmysłowić paru osobom, z jak bogatą i różnorodną branżą mieliśmy i mamy w Polsce do czynienia.
Swoją drogą, moim ulubionym odcinkiem był ten o Lesson of Passion, polskim studiu, które specjalizuje (specjalizowało?) się w grach porno. Przez długi czas chodziłem za nim z propozycją wywiadu, ale chyba z obawy przed ostracyzmem społecznym twórcy nie dali się namówić. Do dziś nie mogę odżałować - to tak gdybyście też szukali najciekawszych tekstów w historii Polygamii, które nigdy nie powstały.
wspominał: Tomasz Kutera
Autor jest pracownikiem cdp.pl. Wcześniej przez wiele lat był redaktorem Polygamii.
A tutaj znajdziecie urodzinowe wideo ze wszystkimi redaktorami naczelnymi Polygamii.