Cyberpunk 2077. Tym razem więcej o Keanu Reevesie w grze
Pięć regularnych odcinków i jeden specjalny - tak CD Projekt Red w tym roku dzielił się informacjami o Cyberpunku 2077. Były gangi, były bronie, było Porsche 911. Tym razem gwiazdą Night City Wire ma być sam Johnny Silverhand.
Zgodnie z obietnicą, CD Projekt skupił się głównie na Keanu w "Cyberpunku 2077". Opowiedziano o nim sporo, pokazano sesję mocap z jego udziałem, a sam Reeves powiedział, że była to jego pierwsza tak duża i angażująca praca, jako aktor głosowy.
Zobaczyliśmy też kilka fragmentów, które naszym zdaniem jasno wskazują na to, że wcielimy się w Johnny'ego Silverhanda.
Cyberpunk 2077 — Behind the Scenes: Keanu Reeves
Niewiele dowiedzieliśmy się o muzyce. Zamiast konkretów, pokazano losowe fragmenty z nagrywania ścieżki dźwiękowej, która ma pasować do gry - niesamowite! Jedyne, co mi zapadło w pamięć, to wzmianka hojnym korzystaniu z syntezatorów.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo współczesne klawisze albo nowe i stary wersje kultowych Moogów to dziś norma. Bardziej zaskoczyło mnie, że padło hasło "Polivoks". A Polivoks to konstrukcja prosto z lat 80. i Związku Radzieckiego! Rosjanie może przespali trochę modę na analogowe syntezatory, ale ich dzieło i tak jest świetne. Zresztą - posłuchajcie sami.
CD Projekt opowiedział też trochę o systemie odpowiadającym za mimikę bohaterów - JALI. To jednak nic nowego, odpowiedni panel był prowadzony już kilka tygodni temu - przeczytacie o nim w tym tekście.
A na koniec bardzo fajny trailer. Czy już ostatni? Cóż, skoro nie padły takie słowa z ust Holly na koniec Night City Wire, to obstawiam, że jeszcze jedno zobaczymy przed premierą.